– Pierwszy raz zobaczyłem ścielarkę McHale na targach Agritechnica w Hanowerze. Potem widziałem ją jeszcze na Agro Show. Przyjechała do nas na testy i tak już została – opowiada Mariusz Wrześniak. – Nie była to pierwsza nasza ścielarka. W 2007 roku w Niemczech zakupiliśmy nową angielską maszynę marki Willibald. Był to sprzęt zawieszany na ładowarce teleskopowej, który rozrzucał słomę sprasowaną w kostkach. Ścielarka miała pionowe bębny, coś na wzór adapterów rozrzutników obornika, które niestety nie wyrzucały słomy za daleko. Ładowarka musiała więc wjeżdżać do boksów. Efekt był taki, że sprzęt zapadał się w oborniku i pozostawiał po sobie głębokie koleiny. Być może taka ścielarka sprawdziłby się, gdyby obornik był wyrzucany z obory raz na dwa tygodnie. Ale u nas w czasie sezonu zdarzało się, że obornik był przetrzymywany półtora miesiąca, a czasami nawet i dłużej. Dlatego musieliśmy poszukać innej maszyny, która byłaby w stanie ścielić powierzchnię legowiskową bez wjeżdżania na nią. I takie wymagania spełnił McHale.
Problemem jest kurz
Ścielarka McHale została zakupiona
w firmie Asprim. Od razu zmierzyła
się z ogromem pracy. Jak wspomina
Mariusz Wrześniak, nie było
dnia, aby nie wjeżdżała do obór.
– Praca szła sprawnie, a jednym problemem był kurz towarzyszący ścieleniu. O ile w otwartych budynkach można sobie z tym poradzić, bo kurz szybko się rozchodzi, to już w zamkniętych, niskich obiektach jest prawdziwą zmorą. Trzeba mieć to na uwadze kupując taką maszynę – twierdzi Mariusz Wrześniak. – Trzeba też uważać, aby w słomie nie było kamieni, które mogłyby zranić zwierzęta, bo materiał jest wyrzucany ze ścielarki z ogromną siłą.
Bardzo wysokie ceny słomy i jej brak na rynku doprowadziły do tego, że w Korolówce zaczęto przerabiać obory odchodząc od systemu utrzymania na głębokiej ściółce. Był czas, że w tym gospodarstwie było aż sześć takich obiektów. Ostały się dwa. Ale ścielarka do nich już nie wjeżdża. Słoma jest w nich rozścielana ręcznie raz na dwa dni.
– Maszyna ma jednak co robić, bo – jak dodaje Mariusz Wrześniak – wykorzystujemy ją teraz do karmienia jałówek. Pracuje dziennie godzinę i w tym czasie rozdrabnia trzy bele z sianokiszonką. Na plus zasługuje to, że ładuje paszę od razu do żłobów.
Z rotorem i z wirnikiem
Ścielarka McHale C460 jest
przeznaczona do rozdrabniania
bel o średnicy 1,5 m. W Korolówce
jej załadunek jest realizowany
ładowarką teleskopową, ale maszyna
może sobie z tym zadaniem
poradzić sama, wykorzystując do
tego celu unoszoną hydraulicznie
tylną klapę. „Łamana” konstrukcja
klapy sprawia, że podczas ładowania
bela może zostać zatrzymana
w zagłębieniu, aby usunąć
z niej sznurek lub siatkę. Ścielarka
działa tak, że przenośnik podłogowy
łańcuchowo-listwowy kieruje
materiał na bęben z umieszczonymi
na obwodzie 48 nożami.
Rozdrobniony podawany jest dalej
na wirnik o średnicy 1,57 m, który
ma rozmieszczonych na obwodzie
6 łopatek. Wirnik wyrzuca materiał
na zewnątrz. Hydrauliczne
sterowanie wysypem umożliwia
kierowanie strumienia masy
w dowolne miejsce, natomiast odpowiednia
prędkość wirnika pozwala
na wyrzut słomy nawet na
odległość do 18 metrów. Maszyna
została wyposażona w dwustopniową
przekładnię marki Comer,
która pozwala ustawić dwie prędkości
wirnika: 540 obr./min do
ścielenia i 280 obr./min przy zadawaniu
paszy. Wirnik i bęben tnący
są napędzane od WOM-u ciągnika,
natomiast przenośnik podłogowy
jest zasilany hydraulicznie. W Korolówce
ze ścielarką współpracuje
110-konny Massey Ferguson 4270.
– Trzy lata temu wymieniliśmy w niej komplet noży. Ponadto dwa czy trzy razy był już wymieniany pasek klinowy napędzający bęben – opowiada Mariusz Wrześniak. – Jeżeli chodzi o awarie, to już na samym początku zepsuł się napęd główny bębna. Ale zostało to naprawione w ramach gwarancji. Potem taka sama usterka się powtórzyła. Tym razem poradziliśmy sobie z nią sami. Raz spadł też łańcuch przenośnika i niestety wkręcił się do środka maszyny. Przez cały dzień go wyjmowaliśmy i zakładaliśmy. A ostatnio puścił wieloklin na wałku napędowym. Było trochę z tym zachodu, bo wał jest schowany głęboko w maszynie, ale firma McHale podpowiedziała nam jak się do niego dostać i usterka została usunięta.
Przemysław Staniszewski