Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Zaplanowana strategia, czy reagowanie na bieżąco?

Data publikacji 13.05.2020r.

Choroby grzybowe w ziemniakach to trudny i bardzo ważny temat. Nasilenie występowania poszczególnych chorób na pewno zależy od rejonu, w którym zlokalizowana jest dana plantacja. Krystian Nowak, specjalista działu ziemniaka w Agro – Funduszu Mazury Sp. z o.o. przyznaje, że w ich gospodarstwie z chorobami nie ma wielkich problemów. Mają to szczęście, że w okolicach nie ma innych większych plantacji ziemniaków, dzięki temu choroby nie mają się skąd i dokąd przenosić.

Duży udział ma też odczuwalna zmiana klimatu, bo ostatnie lata są suche i ciepłe. Jak nie ma dłużej utrzymującej się wilgoci, to w mniejszej ilości tworzą się zarodniki zarazy ziemniaka i rozmówca podkreślał, że choroba na szczęście ich omija. Ale długotrwałe susze z naprzemiennymi opadami deszczu sprzyjają alternariozie i to właśnie z nią najczęściej walczą.

20 odmian na 190 hektarach
24 kwietnia w gospodarstwie ruszyło sadzenie ziemniaków. Zawsze sadzenie rozpoczyna się pod koniec kwietnia lub na początku maja, ze względu na przymrozki, które tu na Mazurach w kwietniu są normą. Do obsadzenia jest w tym roku 190 ha, więc sadzenie potrwa około 3 tygodni. – Na polach zagości 20 odmian, w tym kilka, które sadzimy co roku np.: Brooke, Innovator, Smith’s Comet, Orwell, Hermes, Riviera, Melody. Poza tym jak co roku zasadzimy nowe, między innymi: Kingsman, Olympus, Fontane – wylicza specjalista działu ziemniaka.

Gospodarstwo w Drogoszach dysponuje różnymi glebami. Najlepiej sadzić ziemniaki na glebach lżejszych, ale w tym roku niestety większość plantacji będzie na glebach ciężkich, więc rozmówca podkreśla, że podstawą będzie nawadnianie. Tym bardziej, że suszę już w tej chwili widać naprawdę bardzo mocno. – Ponad 70 proc. plantacji ziemniaka będziemy nawadniali, ale idealnie złożyło się, ponieważ pola z ziemniakami w tym roku zlokalizowane są w okolicach naszych największych studni. Bywały lata, że trzeba było rozkładać węże kilometrami, zdarzyło nam się łącznie rozłożyć węże o długości 5,5 km – wspomina Krystian Nowak.

Cel – wyprodukować jakość!
Ziemniak jest uprawą, którą sadzi się szybko, szybko rośnie i szybko się ją zbiera, ale trzeba się przy niej nachodzić, jak chce się mieć plon wysokiej jakości. Szczególnie przy sadzeniaku, który produkowany jest w Drogoszach, trzeba bardzo uważać, bo każdy sadzeniak jest podatny na wirusy. Wirusy to pierwsza rzecz, która dyskwalifikuje ziemniaki, czasem spadają do niższej klasy, a czasem nie mogą być sprzedawane.

Ralf Friedrichsen prezes Agro – Funduszu Mazury Sp. z o.o., zawsze podkreśla, że w ich działaniach istotny jest nie plon z hektara, tylko jakość tego plonu. Przy sadzeniaku im mniejszy materiał, tym bardziej cenny. Kaliber do 55 mm jest najlepszy. – Mamy jasne założenia i ściśle sprecyzowany cel, wyprodukować jak najwyższej jakości sadzeniaka i tego się trzymamy – wyjaśnia prezes spółki. Uprawa ziemniaków wiąże się z szeregiem wymagań, które trzeba spełnić, dlatego tak ważny jest czas reakcji. Rozmówca wyjaśnia, że przy pracy korzystają od wielu lat z różnego rodzaju oprogramowań, które przy rzetelnej i systematycznej pracy związanej z pozyskiwaniem danych z monitoringu pól, regularnym wpisywaniem wielu danych, ułatwiają podejmowanie decyzji i pozwalają na szybsze, sprawniejsze i bardziej precyzyjne dobranie właściwych środków chemicznych.

Ochrona wsparta programem decyzyjnym
Jednym z programów, na którym pracuje się w Drogoszach jest program firmy DACOM, współpracujący ze stacją meteo. Gospodarstwo ma dwie stacje meteo rozstawione w promieniu 15 km. – Jest to bardzo rozbudowany program, w którym wpisujemy wszystkie dane od samego początku, czyli zaczynamy od daty kiedy rozpoczynamy sadzenie, jakie odmiany, w jakim rozmiarze są posadzone, ile hektarów zostało posadzonych etc. Program jest 2– 3 razy w tygodniu aktualizowany, bo pola monitorujemy prawie codziennie, więc każdą zmianę na bieżąco wpisujemy. Warto dodać, że każde pole musi być w tym programie zrobione i wpisane osobno – tłumaczy rozmówca.

Stacja meteo na bieżąco bada temperaturę, wilgotność powietrza, nasilenie i kierunki wiatru. Takie informacje gospodarstwo Agro – Fundusz Mazury zbiera już od wielu lat. Dzięki temu są w stanie odtworzyć przebieg wegetacji w poprzednich latach, wiedzą, jakie choroby, w jakim czasie najczęściej przenoszą się. Jakie są warunki optymalne do przenoszenia się danego zarodnika i w jak szybkim tempie może się rozprzestrzeniać. Program wyświetla alarmy, pokazuje kiedy na danym polu występuje zagrożenie i jakimi zarodnikami konkretnej choroby. Krystian Nowak dodaje, że program przekazuje dość szczegółowe wskazówki, bo np. na polach oddalonych od siebie o 15 km na jednym jest zagrożenie, a na innym zagrożenia nie ma i rzeczywiście pokrywa się to z sytuacją, którą obserwujemy. Podobnych programów wspomagających decyzje jest wiele, ale trzeba pamiętać, że ich skuteczność zależy od ilości zebranych i rzetelnie wprowadzonych danych.

Regularna lustracja plantacji
– Na naszych polach największy problem mamy z alternariozą, na szczęście jej szkodliwość jest mniejsza, niż zarazy ziemniaka. Ale dodatkową trudnością w skutecznym zwalczaniu jest fakt, że jest ona wywoływana przez dwa grzyby – wyjaśnia specjalista działu ziemniaka. Alternarioza jest to tak naprawdę zespół dwóch chorób grzybowych tzn. suchej plamistości liści i brunatnej plamistości liści. Gospodarstwo w Drogoszach od samego początku stara się zapobiegać alternariozie sadząc wysokiej jakości, zdrowe sadzeniaki i zachowując odpowiednie zmianowanie. Przy profesjonalnej produkcji sadzeniaka powinno być minimum 7 lat przerwy w uprawie na tym samym polu i tego trzymają się agronomowie w gospodarstwie Agro – Funduszu Mazury.

– Problemy z alternariozą mamy przeważnie w fazach końcowych, jak już ziemniak zbliża się do zbioru. Jak sprawdzamy? Najlepszym sposobem jest przejście kolejnych pól i kolejnych odmian i obserwowanie zmian na liściach, jak się ma wprawne oko i chodzi się przy tych ziemniakach już jakiś czas, to wszystko można zauważyć. Sprawdzamy, jakie sygnały i zagrożenia pokazuje nasz program. Następnie siadamy z całym zespołem zajmującym się uprawą ziemniaka i ustalamy, czy używamy fungicydów, czy dodajemy fungicyd do oprysku na insekty, czy lepiej zrobić osobny zabieg, który fungicyd najlepiej zastosować patrząc na pogodę w najbliższym czasie – wylicza Krystian Nowak.

Zaplanowana strategia, czy reagowanie na bieżąco?
– Oczywiście mamy zaplanowaną strategię ochrony ziemniaka i sprawdzone fungicydy takie jak np. Carial Star 500 SC zwalczający alternariozę i zarazę ziemniaka. Środek, który należy stosować zapobiegawczo lub interwencyjnie, w początkowej fazie infekcji lub zgodnie z sygnalizacją w danym rejonie. Należy pamiętać o tym, że tym fungicydem możemy wykonać maksymalnie 3 zabiegi w sezonie wegetacyjnym. Przy zarazie odstęp pomiędzy zabiegami powinien wynosić co najmniej 7 dni, a przy alternariozie 10 dni. Inne fungicydy, których używamy na naszych plantacjach to m.in. Sacron WG i Axidor do walki z zarazą ziemniaczaną – wylicza rozmówca. Trzeba pamiętać, że nie zawsze można dodać fungicyd do oprysku na insekty. Większość producentów ziemniaków w szczególności sadzeniaków bardzo często te zabiegi łączy. Czy to jest właściwa droga, trudno powiedzieć, bo ilu rolników, tyle różnych sposobów, doświadczeń i praktyk.

Dr inż. Monika Kopaczel-Radziulewicz

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a