Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Dla czarownic niemożliwe nie istnieje

Data publikacji 27.05.2020r.

Jak głosi legenda, nocami na szczycie Łysej Góry zbierały się czarownice, by odprawiać sabat. Na Lubelszczyźnie istnieje równie magiczna Łysa Góra. To urokliwa miejscowość położona w gminie Werbkowice. Jej mieszkanki zrzeszone w kole, zamiast nocnych zlotów, organizują coroczny Bal u Magicznych Babek. Zakładają charakterystyczne kapelusze i warzą tajemnicze strawy. Swoje kulinarne sekrety zdradziły Magdzie Gessler.

Niemożliwe nie istnieje – to hasło przyświeca członkiniom Koła Gospodyń Wiejskich „Magiczne Babki” z Łysej Góry. I rzeczywiście, jakby za sprawą czarów, wszystko, czego się podejmą, kończy się sukcesem. Realizują liczne projekty, pozyskują dotacje, podczas szkoleń poszerzają wiedzę w zakresie biznesu, zdrowia i urody. Podobnie jak wiele innych kół gospodyń wiejskich, włączyły się w akcję szycia maseczek dla szpitali.

Pierogi z Magdą Gessler
W latach 70. ubiegłego wieku działalność koła skupiała się wokół rozprowadzania i odchowu kurcząt oraz współpracy ze Spółdzielnią Kółek Rolniczych. Ponowny rozkwit nastąpił dzięki wsparciu dyrekcji Gminnego Ośrodka Kultury w Werbkowicach. Funkcję przewodniczącej od niespełna dwudziestu lat pełni sołtyska Elżbieta Ślusarz. Prowadzi 50-hektarowe gospodarstwo mleczne z mężem i synem, wspiera czworo dorosłych dzieci, prowadzi kronikę, fotografuje. A ostatnio szyje maseczki. Koło liczy piętnaście kobiet. Większość jest rolniczkami. W społeczną aktywność cyklicznie włączają się również dziewczęta z Łysej Góry, które formalnie nie należą do KGW. Panie spotykają się w świetlicy.

– Stawiamy na integrację. Organizujemy cykliczne lokalne imprezy – Dnie: Matki, Dziecka, Kobiet, bale sylwestrowe, festyny, warsztaty – wymieniają.

Wspierane przez samorząd panie uczestniczą w wydarzeniach kulturalnych promujących region. Są mistrzyniami w dziedzinie rękodzieła ludowego, doskonale gotują, co nieraz udowodniły podczas wystaw, targów, festiwali czy prezentacji. Umiejętności szlifują podczas szkoleń oraz kursów.

– Pieczemy wyśmienite ciasta i ciasteczka. Potrafimy gotować nowocześnie i według babcinych przepisów. Chętnie korzystamy z przedwojennej książki kucharskiej, która jest prawdziwą skarbnicą receptur.

W czasie kręcenia jednego z odcinków programu „Kuchenne rewolucje” dzieliły się kulinarną wiedzą z Magdą Gessler. Prezentowały najciekawsze regionalne potrawy. Wspólnie ze słynną restauratorką przyrządzały pierogi po żydowsku – z wątróbką i grzybami.

– Zdradziłyśmy przepis na pierogi z serem i miętą, ale poznałyśmy też kilka kulinarnych sekretów pani Magdy – dodają.

W kręgu kobiecej magii
Wszystkie obszary ich aktywności łączy jeden cel: integracja mieszkańców wsi. W ramach projektu „Rekreacja = Integracja”, finansowanego ze środków programu „Aktywne Pogranicze”, panie zakupiły niewielki plac zabaw dla dzieci. Za pieniądze z funduszu sołeckiego utworzono też altanę – miejsce spotkań mieszkańców. W ramach projektu „Świetlica łączy pokolenia”, ponownie zrealizowanego ze środków programu „Aktywne Pogranicze”, odbyło się kilka spotkań z seniorami, którzy uczestniczyli w międzypokoleniowych rozmowach. Wspominali historię miejscowości, dawne obrzędy, a także potrawy z lat ich młodości. Następne spotkania poświęcone były integracji trzech grup wiekowych mieszkańców Łysej Góry. Ich uczestnicy wspólnie gotowali, korzystając z przepisów seniorów. Efektem był oryginalny produkt regionalny – Pierniczkowa Czarownica.

– Na nasze zamówienie wycięto z drewna dużą formę. Pieczemy w niej aromatyczną Czarownicę. Postać z bajki jest teraz w naszym logo. W świetlicy wisi wizerunek wiedźmy na miotle, obowiązkowo w towarzystwie czarnego kota – mówią panie.

Finałem projektu był Bal u Magicznych Babek, który stał się cykliczną imprezą. Impreza nawiązuje do tradycji Łysej Góry.

– Zabawę organizujemy u schyłku września. Serwujemy zielone naleśniki, dawne kolorowe potrawy, magiczną zupę dyniową, pierogi ze szpinakiem. Wszystko utrzymane w baśniowej, nieco demonicznej scenerii. Oczywiście z przymrużeniem oka – opowiada Elżbieta Ślusarz.

W dekoracji sali pomagają niezrzeszone w kole dziewczęta – zapalają świece, wycinają z papieru „straszne” motywy. Uczestniczki balu przychodzą w przebraniach. Bywa, że niektóre z pań mają problemy z rozpoznaniem koleżanek. Wtedy jest najweselej.

– Czy ze względu na pandemię w tym roku bal dojdzie do skutku? Trudno powiedzieć – zastanawia się przewodnicząca. – W najbliższym czasie planowałyśmy kilkudniową wycieczkę. Ale i w tym przypadku wyjazd stoi pod znakiem zapytania. Na razie szyjemy maseczki dla szpitala w Hrubieszowie oraz OSP. Wszystko inne będzie musiało poczekać.

Małgorzata Janus

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a