– Jesteśmy średnią spółdzielnią, pod względem obrotów ulokowaną na nieco dalszych pozycjach tej grupy spółdzielni mleczarskich. Nasza dewiza brzmi: Pracuj wytrwale, inwestuj ostrożnie i odpowiedzialnie, szanuj sąsiadów, nie wchodź im w szkodę. Mówię to nie bez kozery, bowiem zdarzało się też, że sąsiedzi próbowali nas podjeżdżać i zabierać nam dostawców. Ładnych kilka lat temu grupa dostawców przeszła do ROTR -u w Rypinie, co okazało się dla nich fatalnym rozwiązaniem. Natomiast w 2019 roku były czynione próby przejmowania naszych dostawców przez prywatny podmiot skupowy, który oferował wówczas wysokie ceny, bo wtedy akurat przerzut mleka „dobrze płacił”– obecnie ta sytuacja wygląda zgoła inaczej. Aktualnie skupujemy dziennie około 60 tysięcy litrów mleka od 300 dostawców. Nasz surowiec przerabiamy na produkty świeże przeznaczone na rynek krajowy. Są to głównie twarogi, ale i napoje fermentowane: kefir, maślanka oraz jogurt naturalny. Jesteśmy także producentem śmietan, mleka spożywczego oraz masła. Najważniejszą pozycją w naszym asortymencie są twarogi, na które przeznaczamy około 60 procent całości skupowanego surowca. Dużo wytwarzamy jeszcze twarogu krajanki, sprzedawanego w pergaminie, który ma liczne grono nabywców.
Obecnie znacząco zwiększyliśmy produkcję kefiru, cieszącego się coraz większym powodzeniem. Prawie wszystkie nasze wyroby są z czystą etykietą, większość z nich jest certyfikowana w systemie „Jakość Tradycja”, co jest niezwykle pomocne w sprzedaży, bowiem ten system zaczyna być bardzo rozpoznawalny przez konsumentów. Sytuacja naszej spółdzielni jest stabilna. W styczniu podnieśliśmy cenę skupu i do tej pory utrzymujemy ją na stałym poziomie. Stało to się dzięki temu, że udało się nieco podwyższyć ceny zbytu naszych produktów. Część tych zwiększonych dochodów została wchłonięta przez wyższe koszty funkcjonowania zakładu wynikające między innymi ze wzrostu cen energii elektrycznej, kosztów pracy czy też opłat wynikających z ochrony środowiska naturalnego. W styczniu i w lutym sprzedaż naszych produktów była na dobrym, stabilnym poziomie. Natomiast marzec był miesiącem szaleństwa zakupowego, ledwie wywiązywaliśmy się z realizacją zamówień naszych kontrahentów. Jednak w kwietniu zamówień było mniej, co wynikało nie tylko z pandemii koronawirusa, ale też i postępującej zapaści gospodarczej. Obawiamy się, że w najbliższej przyszłości postępująca fala bezrobocia niechybnie obniży siłę nabywczą konsumentów. Jak większość mleczarni, obserwujemy znacznie mniejsze obroty w segmencie HoReCa – zamknięcie restauracji, obiektów sanatoryjnych itp. zbiera swoje żniwo. Ale czekamy na efekty odmrożenia gospodarki. Chociaż sporo czasu musi upłynąć, aby ten segment powrócił do stanu normalności. Kujawy są regionem najbardziej dotkniętym suszą. Ostatnie deszcze poprawiły sytuację, ale zagrożenie plagą suszy jest ciągle duże i nasi rolnicy obawiają się, że brak wystarczającej ilości pasz może podnieść koszty produkcji mleka w gospodarstwach.
Notował: Krzysztof Wróblewski