Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Zamiast sołtysa wystarczy tablica ogłoszeń?

Data publikacji 03.06.2020r.

W Boczowie mieszka około 800 osób, ale nie ma tam sołtysa. To chyba jedyna taka miejscowość w kraju, gdzie zamiast sołtysa jest tylko tablica ogłoszeń.

– Rzeczywiście jest coraz mniej społeczników, którzy chcieliby zajmować się pracą w terenie, a taką wykonuje właśnie sołtys. Ludzie nie chcą mieć na głowie problemów innych i ich rozwiązywać – mówi Ryszard Stanulewicz, burmistrz gminy Torzym, który od dawna nie może znaleźć chętnego na objęcie urzędu sołtysa we Boczowie, jednej z 21 wsi w gminie. Żeby nie mieć podobnych problemów w innych miejscowościach, Ryszard Stanulewicz stara się integrować sołtysów. Organizuje dla nich wycieczki, aby mogli porozmawiać, podzielić doświadczeniami. Zwiększa też procentowe stawki od zbieranych podatków rolnych. W gminie Torzym to już 18%, gdy w innych zaledwie kilka czy maksymalnie 10. Miejscowi nie chcą w ogóle na ten temat rozmawiać. „Daj pan spokój”, „Po co mi to”, „Nie mam czasu”, „Nie wiem” – odpowiadają mieszkańcy. Na szczęście nie wszyscy.

Chętnych coraz mniej
– Robiliśmy, co mogliśmy, a ludzie tego nie doceniali. Wszystko za darmo, pracowało się po nocach, a na koniec powiedziano nam, że się obłowiliśmy – wspomina pracę w radzie sołeckiej we wsi Boczów Wioletta Sabatowska.

Jednym z jej priorytetów była poprawa nawierzchni ulicy Okrężnej prowadzącej na miejscowy cmentarz. Kiedy walczyła o ulicę, powiedziano jej, że chce sobie zrobić drogę, bo przy niej mieszka. Więc zrezygnowała. Teraz pracuje zawodowo i nie zamierza poświęcać prywatnego czasu na zajmowanie się wsią.

– Boczów jest wioską jak w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku. I nic się nie zmieniło. Torzym też taką był. Ale teraz jest trzydzieści lat do przodu. Tu są ludzie z różnych środowisk, z różnych stron Polski. Dlaczego w Wielkopolsce są gospodarni? Bo tam ludzie żyją tysiąc lat obok siebie. Tam potrafią się dogadać. Tutaj nie ma rdzennych mieszkańców. A być może ludziom nie jest tutaj potrzebny sołtys – mówi Grzegorz Sabatowski i dodaje, że we wsi jest około 800 ludzi, a na radę sołecką przychodziło dwie, trzy, pięć osób, a potem krytykowali, że ktoś za nich podjął decyzję.

Efekt? Pieniądze z funduszu sołeckiego, które można było wykorzystać na rozwój wsi, były odsyłane do gminy w Torzymiu.

Brakuje przepisów
O problemach sołtysowania mówi też Marek Froelich, prezes Izby Rolniczej w Opolu, który był sołtysem.

– Jak urząd coś złego wymyśli, to ludzie idą do sołtysa na skargę. A jak urząd chce coś przekazać, to też do sołtysa. Na początku to było zadanie społeczne, potem wabikiem dla sołtysów był telefon. Teraz to 200, 300 zł, a koszty to często ok. 600 zł. Fundusz sołecki bywa też źródłem konfliktu, bo zawsze coś się komuś nie podoba – opowiada.

– Część gmin woli finansować fundusz sołecki z własnego budżetu, część wykorzystuje środki państwowe. To fundusz na lokalne inicjatywy społeczne. To rodzaj wiejskiego budżetu obywatelskiego – wyjaśnia Leszek Świętalski, sekretarz generalny Związku Gmin Wiejskich.

I dodaje, że sołtys nie dostaje z niego ani złotówki. Sołtys jest więc funkcją społeczną. Przed laty sołtys otrzymywał rodzaj diety na potrzeby swoich kosztów, a teraz gminy najczęściej utrzymują go z własnych budżetów, stosując różne wybiegi prawne – na przykład płacą mu kilometrówkę. Były próby załatwienia tego rodzaju formalnych problemów, ale zakończyły się niczym. MSWiA także nie przygotowuje zmian prawnych w tym zakresie.

– Należałoby to umieścić w przepisach, bo z roku na rok jest coraz mniej pieniędzy na funkcjonowanie sołectw w budżecie państwa. Rozwiązaniem, chyba idealnym na obecnym etapie rozwoju samorządności na wsi, jest połączenie funkcji sołtysa z radnym – dodaje Świętalski.

Tak stało się w Kwietnikach w Dolnośląskiem.

– Łączę te dwie funkcje – mówi Sebastian Zarzycki, radny gminy Paszowice i jednocześnie sołtys wsi Kwietniki. – Jest wiele spraw, które i tak muszę załatwiać w urzędzie i nie ma potrzeby, żeby robiła to jeszcze jedna osoba. Takie rozwiązanie zdaje u nas egzamin. Reprezentuję mieszkańców w gminie jako sołtys i radny.

Artur Kowalczyk

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a