Mieszanki poplonowe cieszą się w naszym kraju coraz większym zainteresowaniem. Mogą stanowić alternatywne źródło pasz objętościowych, ale też częściowo zastępują nawozy naturalne, których w wielu gospodarstwach nie ma. Słusznie, bo trzeba coś robić, żeby w naturalny sposób wzbogacać glebę i odbudowywać to co przez lata z gleby wybieraliśmy.
Uprawa na kontrakcie Rzodkiew oleista do dobry komponent mieszanek poplonowych, ale też możliwość jej uprawy w czystym siewie na nasiona. Ten drugi kierunek uprawy wybrał Waldemar Wylengowski, który produkuje materiał nasienny rzodkwi oleistej dla wybranych firm nasiennych. Warto dodać, że te kontrakty rządzą się nieco innymi prawami, niż standardowe kontrakty zbożowe, czy rzepakowe, bo to jest reprodukcja i nie da się dokupić nasion od sąsiada.
– Nie jesteśmy w stanie przewidzieć wielkości plonu, raz zbiera się 500 kg, a innym razem prawie 1000 kg/ha. Ale za to inne parametry są ściśle określone w umowie, min. wilgotność 10 proc., kiełkowanie min. 80 proc. i czystość na poziomie 97 proc. – wylicza Waldemar Wylengowski.
Na piasku słabiej plonuje, ale równo dojrzewa
W tym roku na słabych glebach V
i VI klasy, właściciel gospodarstwa
wysiał 40 ha rzodkwi oleistej, odmiany
Romesa. Odmiana charakteryzuje
się szybkim początkowym
tempem wzrostu, jest dość odporna
na wiosenne przymrozki. I jak czytamy
w wynikach badań, ogranicza
rozwój mątwika burakowego w glebie
średnio o 54,8 proc. Siew trwał
dwa dni, odbywał się 15 i 16 kwietnia,
norma wysiewu to 10 kg/ha. Zastosowano
nawożenie przedsiewne,
nawóz wieloskładnikowy NPK
8:20:30 w dawce 250 kg/ha oraz
saletrzak 27 w dawce ok. 200 kg/ha.
Plantator wspomina, że w ubiegłym roku zastosował saletrzak dopiero po wschodach, ale to nie był dobry pomysł – były duże straty azotu. Przy uprawie rzodkwi trzeba uważać, żeby jej nie przenawozić, bo wówczas nierównomiernie dojrzewa. Rolnik nie dokarmia rzodkwi dolistnie, choć wie, że jest to praktykowane na słabszych stanowiskach.
Rzodkiew oleista ma podobne wymagania co do siedliska jak rzepak jary, więc im lepsze stanowisko, tym wyższy plon. Jako roślina poplonowa oczywiście radzi sobie na słabszych glebach ale trzeba liczyć się z tym, że plon nie będzie rekordowy. Uprawa rzodkwi oleistej na piaszczystych glebach ma też swoje zalety – na takich stanowiskach z reguły dojrzewa szybciej, jest bardziej wyrównana i daje mniej zielonych odrostów utrudniających zbiór.
Dwuetapowy zbiór, mniejsze straty
Rzodkiew nie jest rośliną wymagającą,
ale trzeba być czujnym i przyłożyć
się szczególnie do zbioru, który
wcale nie jest taki prosty, jakby się
mogło wydawać. Odmiana Romesa
charakteryzuje się roślinami średniej
wysokości i jest dość bezpieczna
do zbioru. Jej strąki, tak jakby łączą
się i cała roślina siada, praktycznie
nie wylega, więc od tej strony nie
stwarza problemów podczas zbioru.
Ale problemem jest już samo
wyznaczenie terminu zbioru, bo
roślina dojrzewa bardzo nierównomiernie.
Najpierw czekamy, aż większość
łuszczyn dobrze wyschnie, ale
trzeba uważać, bo zbyt długie przetrzymywanie
wyschniętych roślin
grozi opadaniem łuszczyn i stratami
plonu. Zbiór tradycyjnym kombajnem
zbożowym lub z przystawką do
rzepaku oczywiście jest możliwy, ale
powoduje duże straty. W gospodarstwie
Waldemara Wylengowskiego
sprawdza się zbiór dwuetapowy.
– Przy rzodkwi jest bardzo dużo sieczki ze strąka, więc trzeba działać kombajnem rotorowym, żeby jak najwięcej omłócić za pierwszym razem. W ubiegłym roku miałem posiane 36 ha rzodkwi i zbieraliśmy ją dopiero w październiku. Zebraliśmy na czysto ok. 800 kg z hektara – wspomina gospodarz.
Rozmówca podkreśla, że po zbiorach musi wejść szybka uprawa ścierniskowa, żeby maksymalna ilość zgubionych ziaren wykiełkowała i żeby zamienić je na zielony nawóz, jak przy uprawie w poplonie. Rolnik twierdzi, że przy uprawie rzodkwi oleistej wiele jeszcze mamy do zrobienia. Są elementy, które możemy udoskonalić, szczególnie w fazach końcowych, takich jak: zbiór, czyszczenie, suszenie.
Zyskujemy bardzo dobre stanowisko
Problemem w uprawie rzodkwi
jest brak zarejestrowanych środków
ochrony roślin. Rzodkiew atakują
szkodniki występujące w rzepaku
m.in. pryszczarek kapustnik,
chowacz, słodyszek. Preparaty zarejestrowane
w rzepaku jarym sprawdziłyby
się w rzodkwi, ale nie ma rejestracji.
Pewnym plusem jest to, że
rzodkiew charakteryzuje się bardzo
intensywnym początkowym tempem
wzrostu, dzięki temu rośliny
szybko zacieniają glebę ograniczając
i utrudniając wzrost chwastów.
– Mimo tych ograniczeń, warto uprawiać rzodkiew oleistą, bo zyskujemy bardzo dobre stanowisko. Gołym okiem widać, jak ziemia zmienia swoją strukturę, jaka jest spulchniona – wylicza rozmówca.
Wydłużony palowy system korzeniowy, nie tylko sięga głęboko, ale również posiada liczne korzenie boczne. A taka duża masa korzeniowa, spulchnia, napowietrza i wprowadza dużo materii organicznej, co przy braku nawożenia organicznego jest kluczowe. Trzeba tylko pamiętać, że nie można uprawiać rzodkwi po rzodkwi, bo przenoszą się choroby. Właściciel gospodarstwa podpowiada, że po rzodkwi najlepiej siać zboża, żeby można było likwidować skutecznie jej samosiewy.
– Przy zbiorze rzodkwi zawsze są straty i zawsze coś się gubi i później rzodkiew kiełkuje i znowu jest np. w burakach, w łubinie, czy co gorsze, w rzepakach i ciężko ją zniszczyć – przestrzega właściciel gospodarstwa. – Czy warto zainteresować się jej uprawą na nasiona? – Myślę, że tak, szczególnie na słabszych glebach. W tej chwili cena rzodkwi jest naprawdę przyzwoita – podsumowuje Waldemar Wylengowski.
Dr inż. Monika Kopaczel-Radziulewicz