– Jestem główną sprawczynią tego zamieszania – mówi Halina Borowska, członkini KGW, emerytowana polonistka i pasjonatka teatru. – Od dawna marzyłam o wystawieniu „Igraszek z Diabłem”, komedii czeskiego prozaika Jana Drdy. W końcu się udało.
Przygoda gospodyń z teatrem rozpoczęła się w 2016 roku. Podczas jednego z zebrań kilka pań zainscenizowało dialog kumoszek. Reszta podchwyciła pomysł, aby spróbować sił w spektaklu. Dołączyły do nich koleżanki z sąsiednich wsi.
Jak teatralna rodzina
Aktywność kół z gminy
Chmielnik skupia się na
tradycji – przywracaniu
dawnych legend, promowaniu
dziedzictwa kulinarnego,
podtrzymywaniu
gwary oraz zapomnianych
obrzędów. W ramach programu
„Działaj Lokalnie”
kobiety zdobywają granty
na realizację projektów
integrujących społeczność.
Jednym z nich był projekt:
„Jak jo se zaśpiwom, jak jo
se zanuce”, który rozbudził
w gospodyniach potrzebę
tworzenia. Kolejny – „Gospodynie
na scenę” – stał
się inspiracją do zawiązania
amatorskiej grupy teatralnej.
– W związku z projektem powstało przedstawienie, do którego napisałam scenariusz. Zawsze miałam smykałkę do teatralnych przedsięwzięć. Jeszcze jako nauczycielka inscenizowałam jasełka, utwory Brzechwy, baśnie braci Grimm. Za czasów głębokiej komuny chodziłam nawet z grupą kolędniczą, za co wówczas groziło wyrzucenie z pracy – opowiada pełna emocji Halina Borowska. – Pamiętam, że starsi ludzie mieli łzy w oczach. Mówili: „Jak to dobrze, żeście przyszli, bo myśleliśmy, że umrzemy, a prawdziwych kolędników już nie zobaczymy”.
Debiutancki spektakl gospodyń oraz dwóch członków KGW z gminy Chmielnik, zatytułowany „Baba i Chłop”, to humorystyczne perypetie mieszkańców wsi osadzone w czasach głębokiej komuny. W przedstawieniu kobiety wykorzystały przyśpiewki i piosenki ludowe, nad zebraniem których grupa pracowała podczas projektu „Jak jo se zaśpiwom...”.
– Bardzośmy się tym wszystkim cieszyli. Ujawniły się talenty aktorskie kobiet. Poczuliśmy się wtedy wielką teatralną rodziną – opowiadają.
Gospodynie wszystko zorganizowały same. Jedna szyła kostiumy, druga przygotowywała scenografię. Kolejna podjęła się oprawy muzycznej. Nad całością czuwała reżyserka i scenarzystka spektaklu – Halina Borowska. Wszyscy szlifowali umiejętności pod okiem aktora z rzeszowskiego teatru Maska. Mieli też okazję obejrzeć spektakl pt.: „Kolacja dla głupca” w Teatrze im. Wandy Siemaszkowej.
– Brakowało nam mężczyzn, więc zagrałam tytułowego Chłopa. Chyba dobrze, bo nikt mnie nie rozpoznał – śmieje się Elżbieta Filip-Drąg, a koleżanki dodają, że raz nawet odpadły jej wąsy.
Panie na scenie dały z siebie wszystko. Zadbały też o rekwizyty i inscenizację. Była kuchnia kaflowa, na ścianie wisiała autentyczna makatka i monidło.
– W trakcie spektaklu robiłyśmy prawdziwe masło – mówią z dumą. – W dniu premiery, w listopadzie 2017 r., sala była wypełniona po brzegi, nawet brakowało miejsc.
Sięgają coraz wyżej
Napisz coś nowego, chcemy
grać! – prosiły koleżanki,
które debiutowały na
scenie. Haliny Borowskiej
nie trzeba było długo namawiać.
Zawiązała amatorski
Zespół Teatralny Kół
Gospodyń Wiejskich Gminy
Chmielnik, w skład którego
weszły członkinie KGW
z Chmielnika, Zabratówki,
Błędowej Tyczyńskiej oraz
Borówek.
– Postanowiłam sięgnąć po rozrywkowy, ale i ambitny repertuar – sztukę „Igraszki z diabłem”. To sceniczna baśń opowiadająca o dziewczętach, które zaprzedawały dusze diabłom, aby wyjść za mąż – opowiada Halina Borowska. – Spełniłam swoje marzenie i zagrałam jąkającego się czarta.
– Halinka ma świetne wyczucie i potrafi idealnie dobrać rolę każdej z nas. Wie, w czym jesteśmy mocne – zapewnia Zofia Trojanowska.
Próby do spektaklu trwały aż dziewięć miesięcy. Dwa razy w tygodniu panie szlifowały role. Przed spotkaniami organizowały się, podwoziły koleżanki. Widzowie chwalili skrzące się humorem dialogi, kolorową scenografię, dynamiczną akcję oraz grę. Posypały się zaproszenia z domów kultury oraz innych ośrodków. Po każdym spektaklu grupa organizuje integracyjne spotkanie z publicznością. Gospodynie biesiadują, serwują poczęstunek, wspólnie śpiewają ludowe piosenki. Wymieniają opinie z młodzieżą, której spostrzeżenia uważają za cenne.
Pandemia pokrzyżowała plany zespołu. Kobiety zamierzały sięgnąć po nowe skecze, krótkie sceny komediowe i dalej występować z bieżącym repertuarem. Z niecierpliwością czekają na moment, w którym będą mogły bezpieczne wrócić na teatralne deski.
– Zanim sięgniemy po nowy repertuar, będziemy musiały zrealizować zaległe zaproszenia. Z pewnością nie zrezygnujemy z humorystycznych spektakli. Pamiętajmy, że program trzeba dostosować do poziomu aktora i oczekiwań widowni – przekonuje Halina Borowska. – Ludzie mają dość dramatów w codziennym życiu. My chcemy zapewnić im lekką rozrywkę, sprawić, że będą się śmiać i zapomną o codziennych troskach.
Małgorzata Janus