Trzeba wspomagać krajową gospodarkę i polski rynek mleka, a nie zachodnie koncerny, które – gdyby zaszła taka konieczność – nie będą kierować się względem dostawców żadnymi sentymentami – uargumentował decyzję Jakub Kornacki, dodając, jak bardzo ze współpracy ze spółdzielnią jest zadowolony. Przede wszystkim czujemy się dziś partnerami, a – co bardzo ważne – ceny mleka utrzymują się na satysfakcjonującym i stabilnym poziomie. Systematycznie też zaopatrujemy się w łowickie wyroby ceniąc je za wysoką jakość.
W ręce kolejnego pokolenia przeszła, wybudowana w ostatecznym swym kształcie w 2012 roku, przez ojca pana Jakuba – Mariana Kornackiego, obora. Trzeba wspomnieć, że początkowo miał to być obiekt uwięziowy, jednak w ostatniej chwili projekt został zmieniony i powstała obora wolnostanowiskowa, którą solidnie również rozbudowano, dzięki czemu całe pogłowie bydła utrzymywane jest pod jednym dachem, w łącznej liczbie 280 sztuk, w tym 105 krów dojnych.
I zwiększać pogłowia już nie zamierzamy. Chcielibyśmy bardziej poprawić wydajność stada i parametry pozyskiwanego mleka. W naszej opinii, dobra genetycznie i dobrze dopilnowana setka krów może przynieść gospodarstwu niejednokrotnie większe profity, niż znacznie liczniejsze pogłowie.
Ostatnie raporty wynikowe z oceny użytkowości mlecznej, prowadzonej przez PFHBiPM wykazały średnią wydajność dzienną 34,7 kg mleka od sztuki. Za ubiegły rok średnia wydajność stada kształtowała się na poziomie 10 163 kg mleka.
– Nie mamy ustalonego poziomu wydajności, który chcielibyśmy osiągnąć, ten bowiem zależy od zdrowia stada i tylko zdrowie poziom ten będzie determinować – stwierdził hodowca.
Obora, w której pracują Kornaccy składa się z dwóch części: najstarszej, stropowej, gdzie przebywają krowy dojne i dobudowanej (wzdłuż jednej ze ścian podłużnych) nowej części, przeznaczonej dla krów zasuszonych i wysoko cielnych jałówek. Tutaj wygospodarowano także miejsce dla najmłodszych cieląt, odpajanych ze stacji oraz dla młodzieży podzielonej na grupy wiekowe. Korytarze paszowe znajdujące się w każdej z tych dwóch części obiektu dzieli co prawda ściana, ale w żaden sposób nie zakłóca ona sprawnej komunikacji, bowiem znajduje się ona tylko na części całej długości budynku. Krowy mleczne utrzymywane są na płytkiej ściółce.
Hodowca nie do końca zadowolony jest z tego rozwiązania. – Zdecydowanie lepsze byłyby boksy legowiskowe, które minimalizowałyby ryzyko wzajemnego przygniatania strzyków – dodał gospodarz.
Stado dojone jest na hali DeLaval, typu tandem 2 x 5 stanowisk, a dój ponad setki krów zajmuje ok. 2 godz.
Podczas doju krowy są bacznie obserwowane i te będące w rui natychmiast kieruje się do porodówki, gdzie są zacielane. Po ok. miesiącu od inseminacji zwierzęta są pierwszy raz badane na cielność. W trakcie ciąży badanie takie hodowca przeprowadza jeszcze dwukrotnie, by ostatecznie potwierdzić donoszenie ciąży przed samym okresem zasuszenia. Zasada, którą Jakub Kornacki kieruje się w rozrodzie jest taka, że sztuka inseminowana jest maksymalnie 4 razy, później jest już brakowana.
– Niestety, gdy zaczynają się upały natychmiast pogarsza się skuteczność zacieleń i niewiele w tej kwestii możemy zrobić – dodał hodowca.
Jedną z firm, z którą – podobnie jak senior – współpracuje Jakub Kornacki jest SHiUZ w Bydgoszczy. Jak podkreśla hodowca, o ostatecznym wyborze buhaja decydują najbardziej pożądane cechy produkcyjne, czyli: kaliber, wymię, nogi, komórki somatyczne czy długowieczność.
Żywienie stada opiera się na PMR -ze (sporządzanym w samojezdnym wozie paszowym Sqariboldi) zadawanym na stół paszowy, który zbilansowany jest na produkcję 30 litrów mleka dziennie oraz stacjach żywienia, z których korzystają wszystkie krowy. Do stacji trafia gotowa mieszanka treściwa.
– To drogie rozwiązanie, jednak zakup paszy gwarantuje, że jest ona jednorodna – podkreśla hodowca.
Stacjami żywienia, halą udojową i stacją odpajania cieląt steruje system zarządzania stadem z DeLavalu.
Beata Dąbrowska