Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Podstępna pałeczka może przyprawić o wrzody

Data publikacji 01.07.2020r.

Bakteria, która mieszka z nami od około 60 tys. lat. Zagnieżdża się w naszych żołądkach. I to ona, a nie stres czy kłótnie, powoduje wrzody żołądka. A my możemy nie wiedzieć, że jesteśmy jej gospodarzem.

Wydawać by się mogło, że wrzody to choroba współczesności. Tymczasem historia wrzodów żołądka jest przynajmniej tak samo długa jak historia naszej cywilizacji. Najprawdopodobniej o tej chorobie pisali starożytni egipscy lekarze, a także Hipokrates, który urodził się w piątym stuleciu przed naszą erą. Jednym z najstarszych opisów choroby wrzodowej jest inskrypcja na filarze w świątyni Asklepiosa (boga sztuki lekarskiej) w Epidaurosie w Grecji. Mówi ona o usuwaniu wrzodu z żołądka mężczyzny przez samego Asklepiosa. A ślady pękniętych wrzodów znajdowane są w mumiach z drugiego stulecia przed Chrystusem.

To ona winna wrzodom!
Przez lata, całkiem do niedawna, świat medyczny był przekonany, że wrzody żołądka powoduje życie w stresie. Aż do 1982 roku, kiedy to dwóch australijskich naukowców odkryło pałeczkę Helicobacter pylori – bakterię o spiralnym kształcie.

Bytuje w przewodzie pokarmowym i może powodować przewlekłe zapalenie śluzówki żołądka, a także śluzówki dwunastnicy, czyli początkowego odcinka jelita cienkiego. Uważana jest też za powszechną przyczynę wrzodów żołądka i dwunastnicy. Aż u 90% osób, u których stwierdza się któreś z tych wrzodów, wykrywa się też Helicobacter pylori. Jednak wielu ludzi, w których żołądkach i wyższych odcinkach przewodu pokarmowego bytuje ten drobnoustrój, nie odczuwa żadnych dolegliwości i nie ma żadnych objawów. Nie znaczy to jednak, że bakteria nie zrobi w układzie pokarmowym bałaganu. A jak może się on zacząć?

Zostaje w rodzinie
Bakterią zarażamy się najczęściej w dzieciństwie i najczęściej od innej osoby. Często są to najbliżsi, z którymi mieszkamy. Jeśli któryś z rodziców ma niewyleczoną infekcję Helicobacter, jest bardzo prawdopodobne, że i reszta rodziny uległa zakażeniu. A może do niego dojść różnymi drogami – przez bezpośredni kontakt ze śliną zakażonego, wymiocinami albo odchodami. Ale bakteria może być rozprzestrzeniana także poprzez zanieczyszczoną żywność albo wodę. Dlatego w krajach rozwijających się, gdzie panują dużo gorsze warunki sanitarne niż w krajach rozwiniętych, notuje się dużo wyższy odsetek zakażeń – nawet do 90% populacji. W Polsce i innych krajach europejskich mówi się o zakażeniach na poziomie 30% w populacji dzieci i młodzieży oraz 50% i więcej wśród dorosłych.

Tylko zgaga...
Około 20% zainfekowanych spiralną pałeczką rozwija objawy, które pewnie nikomu z nas nie są obce.

Każdy ma w rodzinie kogoś, kto skarży się na odbijanie, wzdęcia, nudności, czasem wymioty i ogólny dyskomfort w nadbrzuszu. Takie objawy mogą pojawiać się i szybko mijać. Do łagodniejszych, choć bardziej przewlekłych objawów należy też nieprzyjemny oddech czy zgaga, a także biegunki. To też częste objawy infekcji bakterią. Ale u części z nas występują symptomy nieco poważniejsze.

... czy aż ból?
Często boli żołądek, a uczucie dyskomfortu nie mija? Wcześnie po posiłku pojawia się uczucie pełności i towarzyszy temu ogólny spadek apetytu? A może nudności kończą się wymiotami z krwią albo mają kolor kawy czy też przypominają fusy po niej? Może obecne są czarne, smoliste stolce? To oznacza, że może się w nich znajdować krew, która niewykluczone, że pochodzi z krwawiącego wrzodu. Wszystkie te dolegliwości mogą sygnalizować zakażenie Helicobacter pylori i ostre zapalenie błony śluzowej żołądka albo dwunastnicy, a nawet bardziej zaawansowaną jego postać, czyli wrzody.

Jeśli w badaniach krwi mamy jednocześnie do czynienia z małym stężeniem czerwonych krwinek, podejrzenie infekcji bakterią i choroby wrzodowej jest tym bardziej zasadne.

Jak ją wykryć?
Jak potwierdzić zakażenie i sprawdzić, jak dużego spustoszenia bakteria zdążyła w nas dokonać? Bez względu na obecność objawów bądź ich brak istnieją trzy sposoby potwierdzania zakażenia.

Wykrycie bakterii może nastąpić w trakcie badania górnego odcinka przewodu pokarmowego za pomocą gastroskopu. Pobiera się wtedy fragment błony śluzowej i w ciągu dosłownie minut sprawdza obecność tzw. testem ureazowym. Takie badanie natychmiast też pozwala stwierdzić rozległość stanu zapalnego i obecność ewentualnych wrzodów.

Ale dla samego potwierdzenia zakażenia nie trzeba aż tak inwazyjnych metod. Obecność Helicobacter można stwierdzić w odpowiednim badaniu krwi, a także teście tzw. oddechowym, który wymaga jedynie połknięcia kapsułki. Z powodzeniem bada się też bakterię w próbce kału. W aptekach dostępne są też szybkie testy – z krwi albo kału.

Dlaczego warto się badać
Dobrze, ale dlaczego jest tak ważne, by zwłaszcza w sytuacji kiedy mamy wymienione wcześniej objawy, sprawdzać, czy nie mieszka w nas bakteria? Otóż dlatego, że już jakiś czas temu wykazano, że nie tylko powoduje mogące nawet zagrozić życiu wrzody, czyli ubytki, ale jest czynnikiem o poważnym potencjale rakotwórczym. Mówi się, że rakotwórczo działa nie tyle sama bakteria. Ona sama nie powoduje mutacji komórek śluzówki, czyli nie działa bezpośrednio rakotwórczo. Ale wywołuje stan zapalny w niej, a z tym stanem próbuje sobie jakoś radzić nasz organizm. I to właśnie w trakcie tego radzenia sobie – a konkretnie uzupełniania ubytków w śluzówce – mogą zachodzić procesy, których skutkiem może być pojawienie się komórek rakowych. To dotyczy jedynie znikomego odsetka zakażonych, a nawet chorujących na wrzody. Ale ponieważ udowodniono związek bakterii z rakiem, współczesna medycyna zaleca w określonych przypadkach kurację, która ma zupełnie wyrugować bakterię z organizmu.

W tym celu stosuje się zwykle 14-dniową kurację antybiotykami. W pierwszym podejściu stosuje się dwa z trzech zalecanych w takich przypadkach antybiotyków, preparat, który hamuje wydzielanie kwasu solnego w żołądku i jeszcze jeden lek.

U niektórych osób może wystąpić oporność bakterii na zastosowane antybiotyki. W drugim podejściu zmienia się je na inne. W znakomitej większości przypadków udaje się całkowicie wyeliminować bakterię. O zasadności leczenia eliminującego Helicobacter pylori powinien zadecydować lekarz gastroenterolog. W decyzji ważne bowiem jest kilka czynników, w tym m.in. zaawansowanie stanu zapalnego błony śluzowej i występowanie raka żołądka w najbliższej rodzinie.

Karolina Kasperek

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a