– Nie musimy już chodzić do doju, jak to kiedyś było, całą rodziną i punktualnie na czas każdego poranka i wieczoru, ale robot nie zwalnia z pracy i przede wszystkim z myślenia. Niestety, nieraz jest to praca 24-godzinna, ponieważ i w nocy może zdarzyć się awaria czy inna niespodziewana sytuacja. Na pewno mamy mniej pracy fizycznej i zmieniły się obowiązki, ale nadal jest to praca odpowiedzialna, którą jednak można wykonać w pojedynkę. Plusem na pewno jest to, że teraz wszyscy razem możemy jechać na rodzinne uroczystości jak np. wesele – powiedział Michał Topolski.
Czyszczenie ruszt to podstawa
Pierwszy robot udojowy hodowcy
zamontowali w roku 2017 w nowej
oborze bezściołowej z rusztami
betonowymi, a po roku rozbudowali
budynek o nowe skrzydło z drugim
robotem DeLaval VMS, które
stanęło w miejscu wyburzonej obory
uwięziowej. Obiekt oprócz krów
mieści 40 jałówek cielnych. Wszystkie
grupy korzystają z boksów legowiskowych
wyłożonych matami,
oprócz porodówki, gdzie zastosowano
głęboką ściółkę.
Za utrzymanie czystości na rusztach odpowiadają 2 roboty zgarniające DeLaval. Każdy z nich pracuje po swojej stronie stołu paszowego. Oba wyjeżdżają w kolejną trasę co godzinę, gdyż duża częstotliwość przejazdów ma, zdaniem Michała Topolskiego, bardzo pozytywny wpływ na stan racic.
Pasza treściwa wydawana jest nie tylko w robotach udojowych na zachętę do przychodzenia do doju, ale także w stacjach paszowych DeLaval, co dotyczy głównie krów najwydajniejszych, będących w szczycie laktacji. Stół paszowy ma szerokość 5,5 m, zaś korytarze gnojowe znajdujące się przy nim mają szerokość 4 m każdy. Wysokość w kalenicy wynosi 10 m, a wymiary całego obiektu to 36,5 x 56 m.
Bramki organizują ruch
Michał Topolski zdecydował się
na ruch kierowany z bramkami selekcyjnymi,
którego jest zwolennikiem.
Gdy krowa przechodzi ze
strefy jedzenia do strefy leżenia
system decyduje za pomocą bramki
czy skierować ją już na poczekalnię
do doju, czy jeszcze na legowiska.
– Są krowy, które niechętnie wchodzą do robota, szczególnie młode pierwiastki. Przy ruchu wolnym trzeba ganiać je po całej oborze. Przy ruchu kierowanym bramka selekcyjna skieruje taką pierwiastkę na poczekalnię i ze stosunkowo małej poczekalni nagnanie jej do doju już nie jest takim karkołomnym zadaniem i przede wszystkim nie wprowadzamy zamętu w całej oborze – oznajmił Michał Topolski, dodając, że w ciągu doby przeciętna krowa przechodzi przez bramkę 15 razy, gdyby nie selekcja, to wiele krów składałoby o wiele więcej wizyt w robocie niż potrzeba i wtedy spada jego wydajność pracy.
Duży dostawca w małej spółdzielni
Michał Topolski jest największym
dostawcą małej spółdzielni,
jaką jest OSM w Głuchowie. On
sam ceni swoją mleczarnię za to, że
każdy dostawca nie jest anonimowy,
a prezes Teresa Jędraszek zna
swoich rolników, zawsze stara się
im pomóc i wspólnie rozwiązywać
problemy.
Już od 9 lat Michał Topolski sam wykonuje zabiegi unasienniania. Ukończył kurs inseminatorski w firmie WWS, a obecnie zamawia nasienia buhajów z takich firm jak Genomix oraz Mazowieckie Centrum Hodowli i Rozrodu Zwierząt w Łowiczu. Nasienie seksowane używa sporadycznie, tylko na wybrane jałówki. Najwięcej pierwiastek rasy hf na zasiedlenie obory hodowcy zakupili z Czech.
Andrzej Rutkowski