John Deere X9 w najmocniejszej wersji ma 700 koni pod maską, pobiera paliwo z 1250-litrowego zbiornika. Ma też zasobnik na ziarno o pojemności 16 210 litrów. Choć te dane wyglądają imponująco, to John Deere nie przebija nimi konkurencji. Co innego heder. Ma mieć nawet ponad 15 metrów szerokości. Żaden producent kombajnów dotychczas nie oferował fabrycznie tak szerokiego przyrządu żniwnego.
Testy w 10 krajach na 100 polach
Kombajn X9 to produkt amerykański.
Będzie powstawał w fabryce
w East Moline w USA. Zamówienia
na maszynę będzie można
składać już latem tego roku, ale
dostawy zostaną zrealizowane
dopiero przed sezonem żniwnym
2021. John Deere nie ukrywa, że
powstanie X9 było podyktowane
koniecznością zwiększenia wydajności,
bowiem największy dotychczas
kombajn tego producenta
– jednorotorowy S790 nie był
w stanie osiągnąć przepustowości
70 ton na godzinę, a w najlepszych
możliwych warunkach, czyli
na długim, równym polu i przy
bardzo dobrej organizacji odbioru
ziarna, można nim było zebrać
50–60 ton pszenicy na godzinę.
X9 wchodzi na zupełnie inny pułap
wydajności. Już podczas europejskich
testów prototypowa
maszyna zbierała 100 ton na godzinę.
A pracowała m.in. w Wielkiej
Brytanii, Francji, Danii czy
w Niemczech. Łącznie – jak podaje
John Deere – wersja testowa X9
„odwiedziła” 10 krajów położonych
na kilku kontynentach i pracowała
na 100 różnych polach.
Do Polski pierwsze modele mają
przyjechać w przyszłym roku.
– Kombajny John Deere X9 nie tylko ułatwią dużym gospodarstwom zbieranie większej ilości ziarna na godzinę, ale zostały zaprojektowane tak, aby radzić sobie podczas trudnych żniw – wysokiej wilgotności czy kłopotliwej separacji, nie tracąc przy tym na wydajności. Dlatego w przypadku zmiany warunków zbioru kombajn X9 jest w stanie sam wprowadzać poprawki i zmieniać ustawienia zespołów żniwnych – zapewnia Jonathan Edwards, kierownik ds. marketingu produktów w firmie John Deere.
Rozwiązania oszczędzające paliwo
Serię X9 będą tworzyć dwa modele.
W obu moc będzie pochodziła
z sześciocylindrowego silnika
John Deere PowerTech PSS
o pojemności skokowej 13,6 litra.
W X9-1000 będzie on ustawiony
tak, aby generował moc maksymalną
639 KM. W topowym modelu
X9-1100 motor ma rozwijać
700 koni. W obu zbiornik paliwa
będzie mieścił 1250 litrów. Ma to
wystarczyć na pełny 14-godzinny
dzień pracy bez konieczności tankowania.
Aby to osiągnąć w nowych
maszynach, śladem sieczkarni
do kukurydzy serii 9000,
zastosowano koncepcję Harvest-
Motion, pozwalającą na wydajną
pracę w dolnym zakresie prędkości
obrotowych, przy których apetyt
na paliwo jest niższy. Kolejne
oszczędności na paliwie uzyskano
wykorzystując nową przekładnię
ProDrive XL z dwoma pompami
hydraulicznymi, gdzie jedna ma
możliwość ograniczenia mocy np.
w trakcie jazdy czy w momencie
zmniejszenia zapotrzebowania
na moment obrotowy. ProDrive
XL gwarantuje też zwiększony
o 30 procent moment obrotowy
przydatny do pracy w trudnych
warunkach np. na zboczach czy
podmokłych polach. Pozwala też
na uzyskanie maksymalnej prędkości
jazdy 40 km/h przy ograniczonych
do 1700 obrotach
silnika.
Najszersza gardziel
Nie da się osiągać wysokich wydajności
„okrętami żniwnymi”
bez odpowiednio szerokich hederów.
Dlatego wraz z X9 firma John
Deere wprowadza nowe zespoły
żniwne z taśmami transportującymi
HDR (Hinged Draper Rigid Knife),
które są przeznaczone głównie
do zbioru zbóż. Wyposażono
je w przegubowy przyrząd żniwny
oraz sztywną kosę. Będą dostępne
w szerokościach od 10,7 do
15,2 m. Kombajny X9 będą mogły
też współpracować z przegubowymi
przyrządami żniwnymi wyposażonymi
w taśmy transportujące
HDX (Hinged Draper Extended
Table) o zasięgu od 10,7 do 13,7
m. Innowacją są w nich taśmy,
które mają specjalne przetłoczenia
i na których zatrzymywane są
drobne nasiona, takie jak rzepak,
które w przypadku płaskich taśm,
mają tendencję do zsuwania się
w kierunku kosy i wypadania na
powierzchnię pola. John Deere powołując
się na badania podaje, że
pasy o takiej konstrukcji umożliwiają
ograniczenie straty rzepaku
nawet o 25 procent w porównaniu
do hederów draper z płaskimi
taśmami. Kolejną nowością dostępną
w nowych kombajnach są
sztywne hedery przenośnikowe
z elastyczną kosą RDF (Rigid Draper
Flex Knife), które zostały oparte
na rozwiązaniach z istniejących
modeli 700FD i w których udało
się ograniczyć straty poprzez
wprowadzenie możliwości zmniejszenia
o 20 procent prędkości bębna
zasilającego i środkowego pasa
podającego.
– Aby skoszona masa była płynnie przekazywana w kombajnach X9 zastosowaliśmy najszerszy przenośnik pochyły na rynku mierzący 1720 mm. Masę przekazują w nim trzy rzędy listew z czterema łańcuchami – opisuje Edwards. – Z gardzieli masa trafia na bęben, który przechwytując masę, nadaje jej większą prędkość i podaje dalej na dwa wzdłużne rotory XDS, które wykorzystują sprawdzoną konstrukcję modułową znaną z kombajnów serii S.
Ponad 11 ton pszenicy w zbiorniku
Rotory mają 609 mm średnicy
i ponad 3,5 m długości. Posiadają
trzy strefy robocze: zasilającą,
omłotową i separującą. W pierwszej
następuje rozdzielenie masy
na trzy równe części prowadzone
przez całą długość bębnów. Oddzielanie
ziaren realizowane jest
z wykorzystaniem krótkich cepów,
a sekcję separującą stanowią rozłożone
na obwodzie krótkie palce.
Na końcu rotorów znajdują się łopatki,
które wyprowadzą materiał
na odrzutnik i rozdrabniacz. John
Deere podaje, że materiał obraca
się wokół bębna 9 razy. Natomiast
ziarno kierowane jest na kosz sitowy
Dyna-Flo XL o imponującej powierzchni
czyszczenia blisko 7 m2.
To o 36 procent więcej w porównaniu
do kombajnów serii S. A dzięki
nowemu systemowi wentylatorów
układ gwarantuje też większą
o 45 procent w porównaniu do S-ki
wydajność czyszczenia. Czyste ziarno
trafia do zbiornika, który w X9-
1000 ma 14 800 litrów pojemności,
a w X9-1100 mieści 16 200 litrów.
Do większego zbiornika można
więc załadować ok. 11,5 tony pszenicy.
Rozładunek jest realizowany
z prędkością 186 litrów na sekundę.
W zbiorniku znajdują się też
znane z S-ki trzy czujniki obciążnikowe
systemu wagowego Active
Yield. Czujniki mierzą wartość sił
pionowych podczas stopniowego
napełniania zbiornika. Pozyskiwane
wartości są porównywane
z danymi przekazywanymi przez
czujnik plonu, uwzględniając także
odczyt czujnika wilgotności. Na tej
podstawie podawana jest wielkość
plonu, przy czym błąd pomiaru nie
przekracza tutaj 3 procent i co istotne,
takiego systemu nie trzeba ręcznie
kalibrować.
Przemysław Staniszewski