Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Mali bajkopisarze z Gościmia

Data publikacji 08.07.2020r.

Możesz żyć w małej wsi, uczyć w niewielkiej szkole i mieć pozornie niewielkie możliwości. Ale wystarczy jeden impuls i okazuje się, że niemal z niczego powstają rzeczy wielkie. Takie, jak choćby bajka, którą stworzyli najmłodsi uczniowie podstawówki w Gościmiu ze swoją nauczycielką.

Już jest! Nasza pierwsza gościmska produkcja! Jestem szczęśliwa, jakby to była co najmniej epopeja (…). Jest to efekt wspólnej pracy mojej, moich uczniów ze Szkoły Podstawowej w Gościmiu oraz mojej córki Ani. Tak, jak obiecałam moim uczniom, ich praca zostanie pokazana szerszemu gronu – co niniejszym czynię” – napisała na profilu na Facebooku Joanna Kalina, nauczycielka edukacji wczesnoszkolnej w szkole w małym Gościmiu pod Drezdenkiem.

Napiszmy swoją bajkę!
Ta produkcja to bajka. Wierszowana opowieść o mitycznym założycielu sąsiedniej wsi Zielątkowo, z której do szkoły dojeżdża kilkoro uczniów. Spotykamy się w jednej ze szkolnych sal. Ale inaczej niż to zwykle robię. Nie siadamy w ścisłym kółku i nie patrzymy sobie w oczy. Każde z dzieci siedzi na osobnym krzesełku, przynajmniej metr od pozostałych. Na twarzach mają maseczki. Jestem pod wrażeniem nowego reżimu sanitarnego, który w tej szkole przybrał wzorcowy wręcz kształt. Siadam więc w odległości dwóch metrów i pytam, jak to się stało, że wydali książkę z niezwykłą opowieścią.

– Dzieci opowiadały mi kiedyś o swoim Zielątkowie. Zapytałam wtedy, czy istnieje jakaś legenda albo bajka o wsi, którą mogłyby mi opowiedzieć. Kiedy zaprzeczyły i zaczęły tłumaczyć, że przecież tu nie ma żadnych legend, odpowiedziałam, że w takim razie napiszemy własną – mówi Joanna Kalina.

To jeden z legendarnych początków niezwykłego przedsięwzięcia. Ale „Zielonej bajki” nie byłoby też pewnie bez „Głośnego czytania dzieciom” – imprezy, którą szkoła organizuje od kilku lat.

– Czytamy bajki, wiersze. Brzechwa, Tuwim. Co miesiąc spotykamy się na czytaniu z dziećmi, rodzicami, mieszkańcami. Zimą w szkole, latem – w terenie. Do czytania zapraszamy sołtysów, panią burmistrz, a innym razem rodziców, babcie, dziadków i znane osoby z okolicy. W zeszłym roku odbyło się „Czytanie na polanie” w Zielątkowie. Pomyślałam, że w tej edycji moglibyśmy wreszcie przeczytać coś swojego. Byłam po rozmowie z dziećmi,w której opowiedziały też o swoich domach, o tym, że w Zielątkowie jest ładnie i zielono. Wtedy podjęłam decyzję o napisaniu bajki – opowiada Joanna.

Zielątkowo, bo Zieląt
Nie znała wcześniej Zielątkowa, sama mieszka 20 km dalej. Ale pracę magisterską na pedagogice pisała o nazwach miejscowości gminy Drezdenko w kontekście edukacyjnym. I przypomniała sobie, że było w niej również o Zielątkowie. Nazwa najprawdopodobniej pochodzi od starego słowiańskiego imienia Zieląt.

– Kiedy powiedziałam o tym dzieciom, były zachwycone. I trzeba było coś zrobić z tą energią. Wypisaliśmy sobie na tablicy wszystkie hasła, które kojarzyły się z Zielątkowem: Zieląt, zielono, żaba jest zielona... A potem przypomniały sobie, że mają tam 300-letni dąb i piękną polanę. To wszystko jeszcze przyprawione ogromnym entuzjazmem naszej pani dyrektor Beaty Świtoń, która przyklasnęła pomysłowi – opowiada gościmska nauczycielka.

Na wszystko mieli tydzień, bo decyzję o pisaniu swojej legendy podjęli dosłownie na kilka dni przed „Czytaniem na polanie”. Od linijki do linijki dzieci inspirowały Joannę. Ona sama mówi, że położyła się spać, ale obudziła się o pierwszej w nocy, wzięła kartkę, zapisała ją i rano przyjechała do szkoły z gotowym tekstem.

Powstała legenda o Zielącie – „mężczyźnie silnym, przystojnym, roztropnym, lecz bardzo samotnym”, który mieszkał w małej chatce na skrawku ziemi suchej i twardej jak skała.

Później spotkali się, czytali tekst, a dzieci decydowały, do jakiego fragmentu narysują ilustracje. I powstały rysunki. Na jednym Zieląt stojący na ziemi, która zamiast plonów rodziła tylko kamienie. Na innym – na wozie podczas prac w polu. Ale też siedzący pod drzewem, pod którym zdarzało mu się wypłakiwać niedolę i marzyć.

W rysunkach kilkulatków – bo książkę współtworzyły dzieci z pierwszej i drugiej klasy – ujmuje prostota. Choć czasem ma ona metafizyczny wręcz wymiar. Ot, choćby wtedy, kiedy Zieląt klęczy pod jednym z drzew i wznosi ku niebu ręce. Z tekstu dowiadujemy się, że myśli piętrzą mu się wtedy w głowie jak wezbrana rzeka. I że zastanawia się, biedak, czy zgodzić się na ślub z żabą, czy jednak uciekać. Proszę dzieciaki, żeby każdy przeczytał fragment tekstu, który opatrzony jest jego rysunkiem.

– „Zieląt był jednak niezmiernie wytrwały i z zapałem obrabiał skrawek ziemi mały” – czyta Kasper.

– „Jednak gdy tylko słońce znikało za lasem, rozpaczał nad sobą i niedoli czasem” – dowiaduję się od Nicole.

Czytają na zmianę, raz Gabi, raz Ania, czasem za kogoś, kogo akurat nie ma na naszym spotkaniu. Opowieść wzrusza, bo jest i o samotności, i rozpaczy, i ciężkiej próbie charakteru. Zdecydować się bowiem na ożenek, sądząc kandydatkę tylko po głosie, a potem przysięgać żabie? Wielka odwaga. Ale wszystko szczęśliwie się kończy. Bo czule pocałowana w geście honoru żaba przemienia się w niewiastę „ponętną i smukłą jak osika i jak róża piękną”. A potem? Jak to w bajkach: „Młodzi się kochali, rodziły się dzieci, a nad Zielątkowem zawsze słońce świeci”.

 

A miało być dziesięć...
Na zielątkowskie „Czytanie” powstał prototyp książki. Na oprawionych w plastikowy grzbiet kartkach z bloku technicznego Joanna rozpisała baśń i przykleiła dziecięce rysunki. Na „Czytaniu” stawiły się „Macierzanki” – lokalny zespół ludowy, Karolina Piotrowska – burmistrz Drezdenka, mieszkańcy okolicznych wiosek, rodzice. Sołtyska Zielątkowa zorganizowała konkurs na ogórki kiszone – bo zielone. Przedszkolaki przygotowały piosenkę o żabie i bocianie. Książeczka miała zostać wydrukowana tylko w dziesięciu egzemplarzach. Joanna obiecała po jednym każdemu z dzieci.

– Chciałam, żeby każde mogło postawić sobie tę książkę na półkę w domu i powiedzieć: „Ja też miałem w tym swój udział”. Może kiedyś ktoś weźmie do ręki książkę, przeczyta, a oni staną się sławni – opowiada Joanna.

Wybrała się do jednej z drezdeneckich drukarni. Szybko dowiedziała się, że nikt nie uruchomi maszyn dla dziesięciu egzemplarzy. Wynegocjowała więc pięćdziesiąt i zapłaciła za nie z własnej kieszeni. Teraz na pamiątkę powstania „Zielonej bajki” w Zielątkowie ma powstać aleja Żabia – z tablicami, na których umieszczony będzie tekst bajki.

Książka rozeszła się jak świeże bułki, trafiła nawet do Norwegii. Ponad trzydzieści egzemplarzy wystawiono na aukcję w celu charytatywnym – pieniądze wsparły chorującą młodą drezdenczankę. Teraz szkoła myśli, żeby dodrukować kolejne pięćdziesiąt egzemplarzy i sprzedając je, promować i placówkę, i kolejne wsie. A Joanna ma już w planach pisanie kolejnej książki.

Karolina Kasperek

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a