Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Monitoring mszyc priorytetem przy sadzeniaku

Data publikacji 08.07.2020r.

Mszyce może nie są aż tak dużym problemem na plantacjach ziemniaków jadalnych i użycie insekcydów przeciwko stonce z reguły załatwia sprawę i ogranicza ich występowanie. Inaczej to wygląda w uprawie sadzeniaków, tam muszą być bezwzględnie i szybko zwalczane, ponieważ są nosicielami groźnych chorób wirusowych.

Największe zagrożenie w produkcji nasiennej stanowi wirus Y, który jest najtrudniejszy do ograniczenia ze względu na sposób jego przenoszenia przez mszyce. Głównym przenosicielem wirusa Y (PVY) i wirusa liściozwoju ziemniaka (PLRV) jest mszyca brzoskwiniowo-ziemniaczana. Mszyce przenosząc wirusy przyczyniają się do degradacji ziemniaków.

Dobrze rozstawić muchołapki
Dziś wracamy do gospodarstwa Agro-Funduszu Mazury Sp. z o.o. (w nr. 27 TPR pisaliśmy o doświadczeniach z uprawą kiłoodpornych odmian rzepaku), w którym 18 czerwca br. miałam okazję uczestniczyć w trzecim w tym roku zbieraniu mszyc. Monitoring mszyc rozpoczyna się, jak tylko zaczynają się wschody. Zanim ustawi się muchołapki, robione są mapy na podstawie danych zbieranych głównie ze stacji meteo, z których korzysta gospodarstwo.

– Jest to duże ułatwienie, bo stacje pokazują prędkości i kierunki wiatru, które tutaj u nas wieją – wyjaśnia Krystian Nowak, specjalista działu ziemniaka. – Zbieramy te dane, dzięki czemu wiemy, na którym polu, z którego kierunku najczęściej wieje wiatr i z tej strony pola rozstawiamy muchołapki. Zawsze rozstawiamy po 3 muchołapki na każdym polu i to bez względu na to ile jest hektarów. Trzy wystarczą i muszą one stać 50 m od brzegu pola i co 20 m od siebie. Trzeba pamiętać, że muchołapki zawsze trzeba ustawić w tę stronę pola, z której wieje wiatr, czyli powiedzmy jeżeli wieje najczęściej na danym polu z południa na północ, to trzeba je rozstawić na południowej części pola. I to musi być naprawdę dobrze zrobione, bo jak mszyce uskrzydlają się, nie mają na tyle siły, żeby latać pod wiatr, więc zazwyczaj przenoszone są z wiatrem, dlatego tak przydatne są szczegółowe informacje o kierunkach wiatru, jego prędkościach i zmienności.

Rozmówca podpowiada, że na polach zlokalizowanych przy drogach asfaltowych, wzdłuż których rosną drzewa, trzeba mniej więcej oszacować, jaką wysokość mają drzewa i trzeba tę liczbę pomnożyć przez 10 i dopiero na takiej odległości możemy rozstawić muchołapki. Czyli powiedzmy, jeżeli drzewo ma 12 m wysokości to w odległości 120 metrów od linii drzew trzeba rozstawić muchołapki oczywiście w odległości co 20 m od siebie. Rozstawione muchołapki uzupełniane są wodą z odrobiną zwykłego płynu do naczyń.

Opróżnianie co siedem dni
Opróżnianie muchołapek odbywa się regularnie co 7 dni. Najpierw wylewa się zawartość muchołapki na filtr i po odsączeniu wody zawartość dokładnie przegląda, usuwając większe zbędne owady lub zanieczyszczenia. Resztę umieszcza się w probówce, zamówionej wcześniej w Instytucie Hodowli i Aklimatyzacji Roślin w Boninie. Przygotowaną probówkę zalewa się roztworem spirytusu z wodą w proporcjach 1:1. Probówki są dokładnie opisywane tzn. symbol muchołapki, dzień zbioru, z którego pola i tego samego dnia wysyłane do Bonina. Co tydzień przychodzą szczegółowe wyniki, w jakiej ilości wystąpiły różne gatunki mszyc.

Specjalista działu ziemniaka ocenia, że trzeci zbiór mszyc był prawdopodobnie mniejszy, niż poprzedni. Ale analizując prognozę pogody na nadchodzące dni, można spodziewać się obfitego czwartego zbioru. Temperatura jest istotnym czynnikiem, bo jeżeli jest sucho, jest mniejsza wilgotność i jest gorąco, to mszyce szybciej uskrzydlają się. A jeżeli jeszcze jest wietrznie, to mają idealne warunki do przemieszczania się dużo dalej i wtedy to zagrożenie jest znacznie większe.

Stały monitoring mszyc
– Mamy stworzony specjalny program, do którego wprowadzamy otrzymane dane ile jest jakich mszyc, a rzeczywiście jest ich cała gama. Raz dominuje mszyca brzoskwiniowo- ziemniaczana będąca aktywnym wektorem wirusa liściozwoju (PLRV), smugowatości ziemniaka (PVY), mozaiki kędzierzawej (PVM). Innym razem mszyca kruszynowo- ziemniaczana przenosząca PVY i PVM, czy szakłakowo- -ziemniaczana. Nie brakuje również innych rodzajów mszyc, których nawet nie wiązalibyśmy z ziemniakami – wyznaje Krystian Nowak.

Program wykorzystywany w gospodarstwie na bieżąco wylicza i pokazuje, jak szybko rośnie zagrożenie mszycami na danym polu. I na tej podstawie dobierane są opryski i planowana jest częstotliwość oprysku. Specjalista podkreśla, że w ubiegłym roku w tym samym czasie było 2,8 w skali zagrożenia i to jest już dużo, a w tym roku mamy na razie 0,43, czyli dużo mniej. Z tym, że trzeba pamiętać, że wszystkie mszyce mogły się jeszcze nie uskrzydlić, więc największy nalot jest jeszcze spodziewany.

– Śledzimy informacje i ostrzeżenia z południa Polski i już takie ostrzeżenia o dużych nalotach były. Ale tam są też inne warunki klimatyczne, bo południe, a północ naszego kraju to dwie różne bajki, tak że myślę, że u nas może to być 2–3 tygodnie później. W poprzednich latach największe nasilenie mszyc w Drogoszach notowano najczęściej właśnie teraz, czyli w drugiej połowie czerwca. Ale to nie jest żadna reguła, bo zdarzały się lata, że najwięcej mszyc było pod koniec maja, każdy rok jest inny i wszystko zależy od pogody – przewiduje Krystian Nowak.

Rozmówca podkreśla, że analizując w poszczególnych latach nasilenie występowania mszyc widać, że bywa różnie. Czasami jest bardzo małe nasilenie przez cały sezon, a czasami warunki pogodowe sprzyjają, mszyca bardzo szybko się uskrzydla i dużo szybciej ma możliwość poruszania się po polach i nie tylko. I tu właśnie jest największy problem, bo wirus Y, któremu chcemy przeciwdziałać, jest nie tylko na ziemniakach, ale znajduje się również w chwastach dookoła pól. Dlatego bardzo ważny jest oprysk insekcydami, żeby mszyca nie siadła na te chwasty, nie złapała wirusa i nie przeniosła go na ziemniaki. Dlatego w gospodarstwie Agro -Funduszu Mazury Sp. z o.o. taką dużą wagę przywiązuje się do monitoringu mszyc.

Uszkodzenia bezpośrednie i pośrednie
Ziemniak jest uprawą, którą szybko się sadzi, szybko rośnie i szybko się ją zbiera, ale trzeba się przy niej nachodzić , jak chce się mieć plon wysokiej jakości. Szczególnie przy sadzeniaku, musimy uważać, bo jest podatny na wirusy i jest to pierwsza rzecz, która dyskwalifikuje ziemniaki.

– Jeżeli zawirusowanie mieści się w jakimś limicie, to wiadomo – spadamy z klasy, ale zostaje jeszcze jako sadzeniak. Ale jeżeli te progi i limity są przekroczone, to ziemniak nie może już być sprzedany jako sadzeniak – wyjaśnia rozmówca.

Na stronie IHAR – Państwowego Instytutu Badawczego w Boninie są dostępne i na bieżąco aktualizowane mapy, na których można sprawdzić sytuację z mszycami w Polsce. Rozmówca potwierdza, że regularnie sprawdza mapki z Bonina, ale najbardziej liczy na to co sam zbierze z własnych pól. W gospodarstwie w Drogoszach coroczny monitoring mszyc to podstawa, bo to jest bardzo ważne. Poza ochroną plantacji fungicydami, bardzo ważne jest zwalczanie mszyc. Mszyce mogą powodować uszkodzenia bezpośrednie i pośrednie. Uszkodzenia bezpośrednie to nakłucia komórek liścia i dostanie się do łyka w celu wyssania soku z rośliny. A uszkodzenia pośrednie liści i bulw związane są z wprowadzaniem do roślin wirusa. Mszyce najczęściej znajdują się na dolnej stronie liści, które po nakłuciach skręcają się, kurczą, żółkną, następnie zasychają i opadają. A roślina wyraźnie wyhamowuje wzrost.

– Mszyce jest to taki temat, z którym startujemy jak tylko zaczną pojawiać się pierwsze ziemniaki, tak mniej więcej, jak mamy 30–40 proc. wschodów i odławiamy je prawie do samego końca – podsumowuje Krystian Nowak, specjalista działu ziemniaka.

Dr inż. Monika Kopaczel-Radziulewicz

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a