W oborze młody hodowca podczas doju dokarmia krowy TMR-em, ale co ciekawe, bez kiszonki z kukurydzy, gdyż już kilka lat temu zrezygnował z jej uprawy ze względu na wysokie koszty.
– Koszty materiału siewnego, środków ochrony roślin, a przede wszystkim usługowego zbioru kukurydzy na kiszonkę są bardzo wysokie, dlatego zrezygnowaliśmy z tej uprawy. Energię w dawce uzupełniamy śrutowanym ziarnem kukurydzy oraz wysłodkami buraczanymi, ponadto do TMR-u dodajemy: młóto browarniane, śrutę zbożową, paszę treściwą z Cargilla oraz słomę i siano – wyjaśnił Paweł Sudoł.
Dawka TMR powstaje w pionowym wozie paszowym Faresin o pojemności 9 m3. Napędza go ciągnik Pronar o mocy 130 KM. Taki zapas mocy pozwala na szybkie cięcie i mieszanie nawet przy zastosowaniu balotów. Za załadunek paszowozu odpowiada ładowarka teleskopowa Manitou. Dzięki dokarmianiu TMR-em krowy chętnie wracają do obory na dój oraz łatwiej jest je uwiązać na stanowiskach.
Krowa jak grzejnik
Zdaniem Pawła Sudoła, krowy na
pastwisku mają znacznie lepszy mikroklimat
niż w oborze, co nabiera
znaczenia zwłaszcza podczas upałów.
Dlatego nawet nie myśli on o zaprzestaniu
wypasu, tym bardziej, że
w pobliżu obory posiada aż 40 ha
użytków zielonych.
– Krowa wysokoprodukcyjna to swego rodzaju grzejnik, który wydziela dużo ciepła do otoczenia. Podczas upałów w oborze jest bardzo gorąco i duszno, co potęguje skutki stresu cieplnego odbijającego piętno nie tylko na wydajności, ale też na skuteczności krycia. Na pastwisku jest większy dostęp do świeżego powietrza, a przed słońcem krowy mogą schronić się w cieniu licznych zadrzewień – przyznał rolnik, dodając, że dzięki wypasowi ma on też mniej pracy, bo nie musi codziennie usuwać obornika ani ścielić legowisk.
Wypas przyczynia się też do intensywniejszego zdzierania racic, gdyż krowy chodzą na pastwisko po kamiennej drodze. Dzięki temu wystarcza tylko jeden zabieg korekcji racic w roku. Paweł Sudoł zauważył, że na pastwisku krowy chętniej i wyraźniej okazują ruję, przy czym w dni upalne hodowca nie wykonuje zabiegów inseminacji, gdyż uważa, że to nie ma sensu i potęguje tylko koszty.
– Przeanalizowałem, że wszystkie zabiegi inseminacji, jakie wykonaliśmy w poprzednim roku w dni upalne, były nieskuteczne, dlatego w tym roku nie kryjemy podczas wysokich temperatur. W podjęciu takiej niełatwej decyzji na pewno znaczenie ma to, że stosujemy nasienie dość drogie, z górnej półki z firmy WWS. W naszym przekonaniu genetyka jest bardzo ważna i w dużej mierze decyduje o wyniku finansowym – przyznał hodowca.
Za mleko co miesiąc wypłata
Dój w głównej oborze odbywa
się za pomoą dojarki przewodowej
wyposażonej w 6 aparatów
udojowych, ale tu mieści się tylko
46 sztuk. Pozostałe 20 krów rolnik
doi w drugim budynku za pomocą
dojarki konwiowej. Mleko trafia do
schładzalnika o pojemności 3600 l.
– Pomimo takich niedogodności, że nie możemy wszystkich krów pomieścić w oborze, w której jest dojarka przewodowa, to nie chcemy inwestować milionów w nowy obiekt inwentarski, gdyż w dzisiejszych czasach bardzo łatwo można przeinwestować – powiedział hodowca, dodając, że dla niego najbardziej stabilna jest produkcja mleka, dzięki której co miesiąc ma wypłatę. – Wielu młodych rolników nie chce doić krów, ale z produkcji roślinnej raz pieniądze są a raz nie, to trochę jak na loterii. Bardzo dobrze układa nam się współpraca z OSM Maluta, to solidny partner, który w razie potrzeby pomoże i zawsze płaci przed terminem. Za pośrednictwem mleczarni prenumerujemy też fachową prasę: aktualny „Tygodnik Poradnik Rolniczy” i profesjonalny dwumiesięcznik „Elita Dobry Hodowca” – kontynuował Paweł Sudoł.
Obora uwięziowa uniemożliwia uzyskanie dopłaty do dobrostanu, ale dzięki wypasowi rolnik będzie mógł uzyskać dodatkowe środki.
– Dopłata 185 zł do krowy na rok z tytułu prowadzenia wypasu to niedużo, ale dobrze, że wreszcie ktoś docenił takich hodowców jak ja, bo przecież nie od dzisiaj dużo się mówi, że na pastwisku krowa czuje się najlepiej i że mleko od takiej krowy jest lepsze. Natomiast do tej pory nie mieliśmy z tego tytułu wymiernej korzyści – powiedział Paweł Sudoł.
Pomimo wielu lat prowadzenia oceny użytkowości mlecznej i średniej wydajności dochodzącej do 10 tys. kg mleka, Paweł Sudoł zrezygnował z oceny z powodu podwyżek cen za tę usługę, jakie miały miejsce w poprzednim roku.
Andrzej Rutkowski