– Zawsze mamy buhaja kryjącego w stadzie, którego wymieniamy co 2 lata, tak aby nie krył swoich córek. Nie może być to przypadkowy buhaj, lecz z czołowego stada, o dobrej genetyce i wydajności, oczywiście licencjonowany, dopuszczony do rozrodu. Obecnie kryje u nas buhaj pochodzący z obory Adama Przeździeckiego z miejscowości Grodzkie Szczepanowięta. To czarno- biały hf i takie też bydło dominuje w naszej oborze – powiedział młody hodowca.
Główną przewagą krycia naturalnego nad inseminacją dla Mateusza Hryniewickiego jest lepsza skuteczność. Krycie naturalne stosowane jest tu powszechnie w przypadku jałówek, których rozród prowadzony jest w systemie haremowym, a więc buhaj na co dzień przebywa z grupą jałówek przeznaczonych do krycia. On sam wykrywa jałówkę w rui i ją zapładnia. Dzięki temu hodowca ma znacznie mniej obowiązków.
– Najlepsze krowy, po których chcemy dochować się córek, inseminuję przy użyciu nasienia buhajów ze Stacji Hodowli i Unasienniania Zwierząt w Bydgoszczy. Choć krycie naturalne jest bardzo wygodne i skuteczne, to nie możemy zdać się na nie w 100% – dodał Mateusz Hryniewicki.
Ładowarka zamiast zgarniaczy
Obora wolnostanowiskowa
z 2006 roku w głównym skrzydle
posiada 64 boksy legowiskowe,
ścielone słomą, przeznaczone
dla krów dojnych, których obecnie
jest 65, pozostałe 9 to sztuki zasuszone.
Legowiska zlokalizowane są
w trzech rzędach. Po tej samej stronie
stołu paszowego zamontowano
halę udojowej DeLaval typu rybia
ość 2 x 5 stanowisk. Po przeciwnej
stronie znajduje się mniejsze skrzydło
przeznaczone dla jałówek oraz
krów zasuszonych. Za wentylację
grawitacyjną odpowiada świetlik
kalenicowy, zaś obornik usuwany
jest za pomocą ładowarki.
– Zastanawialiśmy się nad montażem zgarniaczy hydraulicznych do obornika, jednak pozostaliśmy przy ładowarce. Na pewno przy zgarniaczach byłoby mniej pracy, bo wystarczy wcisnąć jeden przycisk i gotowe. Jednak ich zakup to dodatkowy koszt, potem doszłyby koszty eksploatacji i amortyzacji, bo wszystko się zużywa, a zwłaszcza sprzęt, który cały czas przebywa w trudnych warunkach oborowych – wyjaśnił Mateusz Hryniewicki.
Z silosu lepiej pocięta
Od 2007 roku krowy żywione są
dawką TMR z wozu paszowego Metal-
Fach o pojemności 11 m3. Ma on
pionowy system mieszania oparty
na jednym ślimaku.
– Od kiedy stosujemy sianokiszonkę z silosu betonowego, a więc dobrze pociętą przez noże rotoru przyczepy samozbierającej, to mieszanie TMR trwa znacznie krócej, niż przy wcześniej stosowanych balotach – wyjaśnił Mateusz Hryniewicki.
Oprócz sianokiszonki do wozu paszowego trafiają takie pasze jak: kiszonka z kukurydzy, poekstrakcyjna śruta rzepakowa, poekstrakcyjna śruta sojowa oraz dodatek mineralno-witaminowy z Josery. Ta podstawowa dawka wyliczona jest na produkcję 22 l mleka od krowy dziennie. Wydajniejsze sztuki dokarmiane są ze stacji paszowej Westfalia, gdzie mogą liczyć na premię w postaci kupnej paszy pełnoporcjowej oraz mieszanki treściwej sporządzanej w gospodarstwie na bazie własnych śrut zbożowych oraz zakupionych komponentów białkowych i witamin.
Mateusz Hryniewicki bardzo ceni sobie współpracę z OSM w Hajnówce i stawia tę mleczarnię jako wzór dobrze prosperującej niedużej spółdzielni.
– Pół roku temu zepsuł nam się schładzalnik tuż po wieczornym doju. Zadzwoniłem do kierownika skupu Mikołaja Czuraka, a on od razu przysłał cysternę, aby mleko nie skisło. Samochód był u nas w ciągu godziny. Zawsze możemy liczyć na pomoc naszej mleczarni, która cały czas się rozwija. To bardzo solidny partner, do którego oddajemy mleko od 4 lat. Dobrze, że nie zostaliśmy dłużej w Bielsku Podlaskim, gdzie w ostatnim czasie ta mleczarnia ma duże problemy – zakończył gospodarz.
Andrzej Rutkowski