Niejaki Jerzy Jeżyk (a raczej osoba skrywająca się pod tym pseudonimem) zarzuca nam w ostatnim wydaniu federacyjnego biuletynu „Hodowla i Chów Bydła”, że nie podajemy nazwisk hodowców, którzy krytykują PFHBiPM, a jeśli już – to tylko takich, którzy są nieprzychylni aktualnym władzom. Nie jest to oczywiście prawdą, gdyż pisząc o różnych sprawach dotyczących Federacji, wiele razy proponowaliśmy prezydentowi Leszkowi Hądzlikowi zabranie głosu na naszych łamach, z czego jednak ani razu nie skorzystał. W przeciwieństwie do takich działaczy Federacji jak wiceprezydent Andrzej Steckiewicz czy też Mirosław Borowski. Wielokrotnie przytaczaliśmy też wypowiedzi znanych i cenionych działaczy, którzy zabiegali o wprowadzenie jasnych i przejrzystych zasad funkcjonowania tej społecznej organizacji hodowców w miejsce tych, których tak zaciekle bronią obecne władze. A każdego, kto ich za to ośmieli się krytykować i apelować o zmiany mające na celu dobro PFHBiPM, mają za osobistego wroga, którego należy jak najszybciej pognębić i odsunąć od działalności w Federacji.
Niedawno np. federacyjne tuzy wzięły się ostro za Waldemara Plantowskiego, prezesa prężnie działającego Mazowieckiego Związku Hodowców Bydła i Producentów Mleka. Kilku działaczy Podlaskiego Związku z Krzysztofem Banachem i Krzysztofem Pogorzelskim na czele, złożyło wniosek do Sądu Koleżeńskiego PFHBiPM o ukaranie Waldemara Plantowskiego karą zawieszenia do końca kadencji za działanie na szkodę Federacji oraz Podlaskiego Związku. Nie przedstawiając przy tym żadnych konkretnych dowodów na poparcie tak ciężkich zarzutów. Kuriozalne jest uzasadnienie tego wniosku, w którym jego autorzy powołują się na publikację w „Tygodniku Poradniku Rolniczym” z 1 marca br. pt. „Podlasie za cięciem oceny”.
Od razu trzeba wyjaśnić, że artykuł o takim tytule w ogóle się w nim nie pojawił. Opublikowany został natomiast tekst pt. „Podlasie za cięciem kosztów oceny”. To różnica zasadnicza. Nie chodziło bowiem o to, że ktokolwiek chce „wycinać” ocenę użytkowości mlecznej bydła. Wręcz przeciwnie, obniżenie kosztów oceny mogłoby zatrzymać falę rezygnacji z niej. Ktoś jednak celowo i złośliwie przeinaczył tytuł. Ci, co się pod nim podpisali, czy też raczej rzeczywisty autor, to chyba jakiś niedouczony prawnik.
Z tekstu w każdym razie wynika, że Waldemar Plantowski jako zaproszony gość podpisał komunikat, w którym domaga się zmian w Federacji i Podlaskim Związku. Panowie piszą następnie, że: „kol. Plantowski jako zaproszony gość nie powinien się wypowiadać na temat funkcjonowania Podlaskiego Związku Hodowców Bydła i Producentów Mleka, a podpisanie się pod jakimkolwiek komunikatem jest próbą nieuprawnionej ingerencji w wewnętrzne sprawy podlaskiego związku”. Ciekawe tylko, po co wobec tego zaproszono jakichkolwiek gości, skoro nie mieli się oni prawa wypowiadać?
Najpoważniejszym zarzutem
wobec Waldemara Plantowskiego
jest fakt, że wypowiadał się on już
wcześniej w „Tygodniku Poradniku
Rolniczym”. „Wielokrotnie podkreślaliśmy
brak rzetelności dziennikarskiej
i wręcz wrogie nastawienie
tej gazety do Polskiej Federacji
Hodowców Bydła i Producentów
Mleka. Motywy tego działania były
wielokrotnie wyjaśniane w trakcie
posiedzeń Zarządu Federacji, wskazywaliśmy,
że celem gazety jest podsycanie
konfliktów wewnątrz Federacji
w oparciu o materiały powszechnie
znane niemal od 5 lat,
a nie troska o sprawy hodowców”
– twierdzą osoby podpisane pod
wnioskiem.
Ciekawe, czy mają one świadomość, że takie oszczercze słowa stanowią ewidentne naruszenie naszych dóbr osobistych i mogą stanowić podstawę do wniesienia pozwu przeciwko ich autorom. Oprócz wymienionych już K. Banacha i K. Pogorzelskiego są to znani nam z imienia i nazwiska hodowcy, więc pociągnięcie ich do odpowiedzialności cywilnej nie byłoby trudne. Jednak na razie nie planujemy tego robić, bo – wbrew przytoczonym wyżej kłamliwym oskarżeniom – leży nam na sercu przede wszystkim dobro polskich rolników i nie chcemy się z nimi ciągać po sądach. Warto tylko przypomnieć, że rozpatrując sprawy wytoczone nam w dużej liczbie przez Federację, utworzoną przez nią spółkę oraz osobiście przez K. Banacha sądy nie dopatrzyły się w naszych publikacjach nierzetelności dziennikarskiej, czy braku obiektywizmu. Przeciwnie, wskazywały, że mieliśmy prawo pisać o nieprawidłowościach w Federacji działając w obronie społecznie uzasadnionego interesu.
Śmiechu warte jest pisanie o „materiałach powszechnie znanych od niemal 5 lat”. Hodowcy, a nawet członkowie zarządu Federacji spoza prezydium, o gigantycznych wynagrodzeniach prezesa i dyrektora Federacji w jednej osobie oraz hojnym opłacaniu rady nadzorczej złożonej z samych swoich w federacyjnej spółce dowiedzieli się dopiero z naszego Tygodnika w 2017 r.. A teraz – w ramach tejże powszechności i dostępności – władze spółki w składanych sprawozdaniach finansowych wcale o nich nie informują.
Waldemar Plantowski już raz został ukarany przez Sąd Koleżeński za to, że wypowiedział się na łamach Tygodnika. Stanowi to jawne pogwałcenie praw członka PFHBiPM. Władze Federacji nie mogą dzielić mediów na lepsze i gorsze oraz decydować, w których hodowcy i działacze mogą się wypowiadać, a w których nie. To bezprecedensowe tłumienie krytyki, rzecz absolutnie niedopuszczalna w organizacji społecznej.
Waldemar Plantowski
pisze do przewodniczącego Sądu
Koleżeńskiego Wojciecha Jończyka
w odpowiedzi na wniosek
o ukaranie, że „Całkowicie bezpodstawne
i nieuzasadnione jest
twierdzenie, że działam na szkodę
PFHBiPM oraz Podlaskiego
Związku. Głównym tematem dyskusji
podczas spotkania w Jeżewie
były podwyżki cen usług oceny
użytkowości mlecznej świadczonych
przez PFHBiPM. Ich konsekwencją
jest masowa rezygnacja
producentów mleka zrzeszonych
w Federacji. W trakcie spotkania
przedstawiliśmy z wiceprezesem
sytuację, jaka panuje w związku
mazowieckim. Przedstawiliśmy
korzyści wynikające z przynależności
do naszej organizacji
i wspólnego działania.
W trosce o dobro naszej organizacji, po kilkugodzinnej dyskusji zostały wypracowane wnioski, których ewentualna realizacja miałaby przynieść obniżenie kosztów działalności. Dzięki temu możliwe byłoby wypracowanie stawek oceny w wysokości, która pozwalałaby na bieżące regulowanie opłat przez polskich hodowców bydła mlecznego.
Podpisane przez kilka osób, w tym mnie i wiceprezesa MZHBiPM Daniela Ślińskiego, wnioski ze spotkania w Jeżewie Starym dotyczyły między innymi:
- Podjęcia rozmów z ministrem rolnictwa
- Racjonalizacji kosztów związanych z wynajmowaniem siedziby przy reprezentacyjnej i drogiej ulicy w Warszawie
- Organizowania obrad zarządów w budynkach Federacji
- Uporządkowania kwestii związanych z działalnością spółki oraz dostarczaniem do hodowców federacyjnego biuletynu.
Autorzy wniosku twierdzą, że podpisywanie się pod jakimkolwiek komunikatem jest próbą nieuprawnionej interwencji w wewnętrzne sprawy podlaskiego związku. Stwierdzenie to zawiera błąd logiczny. Zarząd MZHBiPM wydaje i podpisuje się pod wieloma komunikatami, które dotyczą różnych kwestii. Nieuprawnione jest twierdzenie, że podpis pod jakimkolwiek komunikatem, to interwencja w wewnętrzne sprawy podlaskiego związku.
Na zebraniu został podpisany przez rolników, w tym mnie i wiceprezesa MZHBiPM, komunikat, którego postulaty i wykonanie w przyszłości miałyby przynieść wymierne korzyści wszystkim hodowcom bydła mlecznego zrzeszonym w PFHBiPM. Wszyscy uczestnicy spotkania mieli dobre intencje i działali na korzyść, a nie szkodę Federacji.
Statut PFHBiPM nie przewiduje zakazu wypowiedzi wobec członków ani też nie ogranicza zasad działalności zarządów związków regionalnych. Dlatego też miałem pełne prawo do podpisania się pod postulatami. Proponowanie wymiernych korzyści dla hodowców nie może być traktowane jako próba nieuprawnionej ingerencji w sprawy Podlaskiego Związku.
Autorzy wniosku powołują się na § 12 ust. 5 statutu PFHBiPM, twierdząc, że działałem na szkodę Federacji nie wskazując, na czym miałaby ona konkretnie polegać. Wniosek, który wpłynął do Sądu Koleżeńskiego nie zawiera żadnych konkretnych zarzutów wobec mnie. Chyba, że za działania na szkodę PFHBiPM uznawana jest troska o interesy przeciętnych rolników i członków naszej organizacji?
Informacje na temat
wniosku o ukaranie i stanowisku
zajętym wobec niego przez Waldemara
Plantowskiego nie pochodzą
bynajmniej od niego. Są one powszechnie
dostępne na stronie internetowej
Mazowieckiego Związku
Hodowców Bydła i Producentów
Mleka. Można też tam przeczytać,
że hodowcy zrzeszeni w tym Związku
są oburzeni nagonką na swojego
prezesa i wyrażają stanowczy
sprzeciw wobec poczynań działaczy
z Podlasia. Uważają, że są one skierowane
na osłabienie i destabilizację
oraz utrudnianie pracy w Polskiej
Federacji członkom zarządu, którzy
reprezentują Mazowiecki Związek.
Warto jeszcze na zakończenie przypomnieć uzasadnienie wyroku Sądu Okręgowego w Białymstoku z 22 października 2019 r. w sprawie Karola Faszczewskiego i Tomasza Brulińskiego, wykluczonych z Podlaskiego Związku za rzekome działanie na jego szkodę. Sąd przyznał, że wprawdzie zasadne jest, aby w ramach obowiązujących w Związku zwyczajów podejmować próby zażegnywania istniejących konfliktów w pierwszej kolejności wewnątrz struktur, ale uzasadnione jest korzystanie z dalej idących środków w sytuacji, gdy władze Związku pozostawały bierne wobec sygnalizowanych nieprawidłowości.
Wyrok ten jest ważny nie tylko dla obu rolników, ale dla wszystkich hodowców zrzeszonych w Związku. Jasno wskazuje, że jego członkowie mają prawo zgłaszać i nagłaśniać uchybienia, jeśli powołane przez nich władze na to nie reagują. I nie mogą być z tego powodu usuwani ani szykanowani w inny sposób.
Czy Sąd Koleżeński PFHBiPM weźmie to pod uwagę, przekonamy się niedługo. Co do podlaskiego związku pod wodzą K. Banacha, to zignorował on prawomocne orzeczenie sądu w sprawie Karola Faszczewskiego i Tomasza Brulńskiego. Uniemożliwił przywróconym członkom uczestnictwo w ostatnim walnym zgromadzeniu na podstawie przedziwnych uchwał podważających w istocie wyrok sądu, czego obowiązujące w Polsce prawo w żadnym wypadku nie dopuszcza.
Alicja Moroz