To kolejny wiersz w rubryce, w której dowcipnie komentujecie życie na wsi. Nadesłała go Julia Kowalska z Załuża.
Moja córka mi mówiła,
Żebym się tych krów wyzbyła,
Żebym wiersze se pisała
I też kasę będę miała.
Ale ja jej nie słuchałam,
Swoich krówek się trzymałam,
Talent mój jest byle jaki,
To i budżet byłby taki.
Moje krowy to udręka,
Banie z mlekiem dźwigam w rękach,
A do tego, o mój Boże!
Smród jest straszny w tej oborze,
Kasa z tego jest nieduża,
W domu przez nie zawsze burza.
A o drodze już nie wspomnę,
Ludzie „ale” mają do mnie,
Ale ja się nie przejmuję,
Drogą z nimi maszeruję.
Krowy karmię, mleko piję,
Jakoś sobie z nimi żyję,
Kot i pies się zachwycają,
Przy dojeniu wciąż czekają,
Ciepłe mleczko pochłeptują,
Mrucząc, za nie mi dziękują.
No i kasa kapnie jaka,
Czasem sprzedam se cielaka,
Do biedrony podjedziemy,
Coś do kosza se weźmiemy.
Lata lecą, czas ucieka,
Nadoiłam rzekę mleka,
Gdybym je do rowu lała,
Całą wioskę bym zalała.
Ale beczka jeździ, drogą śmiga,
Kilogramy mleka dźwiga,
Potem wiezie do przetwórni,
Wielu ludzi tam się trudni.
Potem w sklepach na półeczkach,
Stoją cuda w pudełeczkach,
Zachwycają się dzieciaki,
Bo to smak nie byle jaki.
Biorą z półek kartoniki,
Mleko, sery, jogurciki,
Wszystkim tym się zachwycają,
Lecz szkoda, że babci z krasulą unikają.
Jeśli piszesz o wsi i jej obyczajach, prześlij do nas utwór pocztą elektroniczną na adres e-mail: redakcja@ tygodnik-rolniczy.pl lub tradycyjną na adres: „Tygodnik Poradnik Rolniczy”, ul. Metalowa 5, 60-118 Poznań. Wydrukujemy go, a autorkę/autora nagrodzimy upominkami.