Państwo Pawłowscy utrzymują stado bydła liczące 122 sztuki, w tym 60 wysoko mlecznych krów. Przez lata intensywnego doskonalenia hodowli i zwiększania produkcji mleka, całą swoją uwagę skupiają na utrzymaniu stabilnego poziomu mleczności i jak najlepszej zdrowotności zwierząt. I w tej dziedzinie niewątpliwie odnoszą sukcesy.
Jest wydajność, jest i rozród
Wydajność na poziomie 11 800 kg
mleka od sztuki w pełni nas satysfakcjonuje,
szczególnie, gdy wraz
nią idą bardzo dobre parametry
rozrodu – podkreślił Łukasz Pawłowski,
który zawodowo zajmuje
się doradztwem rolniczym, jednak
po pracy aktywnie pomaga rodzicom
w prowadzeniu gospodarstwa,
którego w przyszłości stanie
się następcą. – Okres międzywycieleniowy
w naszym stadzie wynosi
415 dni, a krowy brakowane
są średnio po upływie 4,5 laktacji.
Porównując do średniej krajowej to bardzo dobry wynik, na który m.in. wpływ ma prawidłowy odchów cieląt i jałówek. Jak przyznali hodowcy, po okresie stosowania w rozrodzie nasienia seksowanego, odeszli od niego. Dlaczego?
W naszej opinii, w porównaniu do nasienia konwencjonalnego, urodzone (po nasieniu seksowanym) cieliczki były mniejsze, znacznie bardziej delikatne, z mniejszą odpornością i jako krowy nie tak wydajne – wyjaśnił młody hodowca.
Rezygnacja z inseminacji nasieniem seksowanym nie oznacza jednak, że w gospodarstwie brakuje jałówek na remont stada. Wprost przeciwnie.
– Młodzieży hodowlanej poświęcamy bardzo dużo czasu – dodaje Przemysław Pawłowski. – Dbamy, by była ona w doskonałej kondycji i staramy się nie przedłużać pierwszego zabiegu inseminacji na jałówkach, które zacielamy zwykle w wieku 14–15 miesięcy. Późniejsze krycie powoduje, że zwierzęta często się zatuczają i stąd już tylko jeden krok do kłopotów ze skutecznym zacieleniem.
Wyznacznikiem brakowania sztuki ze stada jest przede wszystkim zdrowotność kończyn i stan zawieszenia wymienia. Z powodu jałowości najczęściej brakowane są krowy w 4–5 laktacji, które nie zajdą w ciążą po 4 miesiącach od porodu. Ich miejsce zajmuje wówczas jałówka, których w gospodarstwie Pawłowskich jest pod dostatkiem i które z każdym następnym pokoleniem są coraz wartościowsze pod względem genetycznym.
Nieco drożej, ale…
Utrzymanie tak wysokiego i stabilnego
poziomu produkcji wymaga
od hodowców perfekcji w żywieniu
stada, a ta – jak zgodnie
przyznają – zaczyna się na polu.
– Nie ma wydajności bez wysokiej jakości skarmianych pasz objętościowych – mówi Łukasz Pawłowski – dlatego też właściwy dobór odmian, agrotechnika oraz przestrzeganie terminów zbiorów traw, lucerny i kukurydzy to podstawa uzyskania wartościowych pod względem pokarmowym pasz.
W październiku ubiegłego roku państwo Pawłowscy zadecydowali o skarmianiu pasz pełnoporcjowych (o zawartości białka ogólnego na poziomie 32%). Dziś potwierdzają, że była to słuszna decyzja.
Zaobserwowaliśmy, że nie tylko unormowały się parametry mleka, ale co ciekawe, bardzo zmniejszyła się też liczba komórek somatycznych w mleku. Z wcześniejszych 100–120 tysięcy w 1 ml mleka, dziś nie przekraczamy poziomu 60 tysięcy w 1 ml – poinformował Przemysław Pawłowski.
Zapytałam zatem, jak pod względem kosztów wypada zakup paszy gotowej w porównaniu do sporządzanej w gospodarstwie.
– Po przeliczeniu przez naszego doradcę żywieniowego koszt żywienia paszą pełnoporcjową jednej krowy dziennie zwiększył się o 50 groszy. Na żywieniu oszczędzać jednak nie warto – podsumował Łukasz Pawłowski – a niewątpliwie wartością dodaną jest też wygoda podczas przygotowywania TMR-u. Nie musimy już poświęcać czasu na śrutowanie ziarna, i osobne ważenie i dosypywanie poszczególnych śrut do wozu.
Stado laktacyjne podzielone jest na dwie grupy żywieniowe: do 200. dnia laktacji (75% stada) i powyżej 200-dnia. TMR sporządzany w wozie paszowym RMH, o pojemności 8 m3 dla pierwszej grupy zbilansowany jest na produkcję 45 litrów mleka dziennie. Wóz paszowy, pomimo dorobionych nadstawek, robi się za mały, dlatego rolnicy myślą już o jego wymianie. Wcześniej jednak w planach jest inna inwestycja.
– Dotychczas wykorzystywaliśmy wszystkie unijne programy, dzięki czemu posiadamy kompleksowy i praktycznie w pełni wyposażony park maszynowy. W bieżącym naborze planujemy zakup ładowarki teleskopowej i siewnika do siewu bezpośredniego, tak by ograniczyć ilość przejazdów na polach. Tam bowiem, gdzie ograniczyliśmy ilość zabiegów do minimum, plony zapowiadają się zdecydowanie lepsze, szczególnie, że ziemia jaką przeznaczamy pod chociażby uprawę kukurydzy należy do najsłabszych – dodał na koniec młody hodowca.
Beata Dąbrowska