Spotkania odbywały się w dniach 23 i 24 czerwca, w 25-osobowych grupach, po wcześniejszych telefonicznych zgłoszeniach uczestników. A było co oglądać, bo we Wrócikowie przygotowano aż 4500 poletek. Wielu rolników przyjechało tutaj, by potwierdzić ostatecznie swoje wybory odmian ozimych do siewów jesienią br.
Tysiące poletek do porównań
Henryk Pastuszek, dyrektor Stacji Doświadczalnej Oceny Odmian we Wrócikowie, witając uczestników spotkania, podkreślał, że mają wielkie szczęście, bo dysponują całą paletą odmian na prawie 4500 poletek. Zarówno prelegenci, jak i sami rolnicy podkreślali na spotkaniu, że w bieżącym sezonie mieliśmy do czynienia z bardzo silną presją chorób zarówno w zbożach ozimych, jak i w zbożach jarych. Występują przede wszystkim rdze, septoriozy, jeżeli ktoś słabo zaprawiał, słabo chronił, zwłaszcza pierwszy zabieg. Jest to również rok niezwykle sprzyjający szkodnikom.
Często na poziomie gospodarstw na początku sezonu są dylematy, czy stosować w zbożach technologię fungicydową trzyzabiegową, czy wystarczy dwuzabiegowa? Ten rok pokazuje, że ci którzy nastawili się na trzyzabiegową technologię fungicydową zwłaszcza w pszenicy, raczej na tym wygrali. Niemniej po wykonaniu drugiego zabiegu na liść flagowy był problem, żeby wjechać z trzecim zabiegiem na kłos. Nie było odpowiedniej pogody i albo padały deszcze, albo było bardzo parno.
Obecny we Wrócikowie Mariusz Michalski, regionalny dyrektor sprzedaży reprezentujący firmę Innvigo przestrzega, że jeżeli chcemy, by zabiegi były skuteczne, a nie tylko uspokajały nasze sumienie, to należy je planować i wykonywać patrząc na termometr i na to co dzieje się za oknem. Dobra praktyka rolnicza mówi, że wykonywanie zabiegu w temperaturze powyżej 25° C nie powinno się odbywać.
Zajrzeć w głąb łanu, bezcenne
Mariusz Michalski wyznał, że jest zwolennikiem przyglądania się odmianom, bo właściwie dobrana odmiana to ok. 30 proc. sukcesu. Dlatego tak ważne są takie spotkania polowe jak te organizowane co roku przez SDOO we Wrócikowie. Rolnicy oglądają, słuchają, pytają, wymieniają się doświadczeniami i notują. Podczas spotkania możemy porównać wiele odmian, możemy je dotknąć, sprawdzić co kryje się w głębi łanu. Tu na poletkach wyraźnie widać, które odmiany są zdrowsze i bardziej odporne na choroby. I najważniejsze, że są to odmiany sprawdzone i polecane do uprawy w naszym regionie.
Warto podkreślić, że odmiany o bardzo wysokim potencjale plonotwórczym, z reguły są bardziej wrażliwe na choroby grzybowe, a odmiany o niższym potencjale nie wymagają bardzo mocnych i drogich technologii. Dużą wartością odmiany jest między innymi jej odporność np. na choroby fuzaryjne. Czasem warto wybrać odmianę, która da nam 2–3 kwintale mniej, ale w naturze być może odpłaci się tym, że zaoszczędzimy jeden zabieg fungicydowy.
Dwa zabiegi fungicydowe i jedna regulacja
– Wysiew odmian pszenicy ozimej na poletkach po przedplonie rzepaku odbywał się 25 września 2019 r. Wszystkie odmiany mają taką samą obsadę, czyli 400 sztuk na m2. W przypadku pszenżyta obsada to 350 szt. na m2 , w jęczmieniu jest 300 szt. na m2 – wylicza Małgorzata Gazda, kierownik Działu BadawczoDoświadczalnego SDOO we Wrócikowie.
Stacja we Wrócikowie na ten rok odgórnie zaplanowała w pszenicy dwuzabiegową technologię fungicydową. Pierwszy zabieg na mączniaka i choroby podstawy źdźbła wykonany był w fazie strzelania w źdźbło i później taki przyspieszony T3, a opóźniony T2, w kierunku ochrony chorób liścia, wykonywany w początku kłoszenia. Pierwszy zabieg fungicydowy zawsze powinien być mocny, niezależnie od tego, jakim środkiem będzie wykonywany, najważniejsze, żeby był zrobiony pod kątem chorób podstawy źdźbła.
Małgorzata Gazda podkreśla, że w tym sezonie była wykonana tylko jedna regulacja łanu w fazie BBCH 31–32. Dlaczego tylko jedna? Ponieważ ten rok był nietypowy, mieliśmy do czynienia z bardzo chłodnym kwietniem, regularnie występującymi przymrozkami i w takich warunkach zarówno zboża, jak i rzepaki bardzo długo były nisko. Dopiero jak rośliny dostały trochę deszczu w maju i wzrosły delikatnie temperatury, wszystko wystartowało.
– Ostatnio regularnie nawiedzały nas ulewy, ale jak widać pszenice na razie się nie położyły. Z każdym kolejnym deszczem może być gorzej, ponieważ kłosy będą nalewane, więc będą coraz cięższe i jeżeli będzie problem z nadmiarem wody, to niestety mogą zacząć się kłaść – mówi Małgorzata Gazda.
Mariusz Michalski potwierdził, że ten rok był wyjątkowy, ale przy odpowiednich warunkach jest zwolennikiem dwóch zabiegów skracania. Pierwszy poleca wykonywać przy pierwszym kolanku, nawet nie czekając do fazy BBCH 31. Drugi zabieg skracania wykonujemy na tzw. liść flagowy, czyli jak to niektórzy mówią skracanie dokłosia.
Lustrując poletka we Wrócikowie już dziś możemy zauważyć, że niektóre odmiany jednak lekko pochyliły się, co może świadczyć o ich mniejszej odporności na wyleganie. Wyleganie to jeden z czynników odmianowych, który jest w genach, więc warto zwracać na to uwagę.
Czwarty rok Inicjatywy Białkowej COBORU
W 2017 roku wprowadzono w Polsce Inicjatywę Białkową COBORU, mającą na celu propagowanie uprawy roślin białkowych i soi dla poprawy bilansu paszowego i białkowego. Mija czwarty sezon wegetacyjny i już widać pewne zmiany w strukturze zasiewów. Na terenach dysponujących dobrymi glebami m.in. w powiatach bartoszyckim i kętrzyńskim, gdzie dominowały zboża, rolnicy zaczęli pracować nad płodozmianem i pojawiły się w nim rośliny bobowate, głównie bobik i groch.
We Wrócikowie w bobiku, jak i w soi, stosowana jest przedsiewna dawka startowa azotu w ilości 20–30 kg N/ha. Oczywiście nie jest to dawka obowiązkowa, ale zalecana na dobry start bobowatych. Bobowate na początku rozwoju korzystają z azotu z nasion i z gleby. Dopiero w momencie pąkowania sprawnie asymilują azot atmosferyczny.
Na LOZ dla północno-wschodniej Polski znalazły się dwa łubiny żółte niesamokończące – Bursztyn z Poznańskiej Hodowli Roślin i Puma z HR Smolice. Łubiny również miały w tym roku ciężkie i długie wschody, ale w tej chwili wyglądają naprawdę dobrze, równomiernie kwitną i dojrzewają. Długość okresu wegetacji dla odmiany Bursztyn wynosi ok. 110 dni, rośliny średniej wysokości, więc są odporne na wyleganie przed zbiorem. Odmiana Puma toleruje opóźnione siewy, jest mało wrażliwa na przymrozki i jest jedną z najwyższych odmian ze wszystkich odmian łubinu żółtego.
W kolekcji łubinów wąskolistnych zalecanych do uprawy mamy aż 8 odmian. W tym 7 niesamokończących: Bolero, Samba, Tango, Koral, Neron, Roland, Wars i jedna odmiana samokończąca Homer.
Tylko odmiany bardzo wczesne i wczesne
Jeżeli chodzi o soję, to Henryk Pastuszek, dyrektor stacji we Wrócikowie radzi, żeby do jej uprawy podchodzić ostrożnie, iść małymi kroczkami i nie zrażać się jednym sezonem niepowodzenia. Na Warmii i Mazurach doświadczenia z soją realizowane są od 2016 r. i po czterech latach można wyciągnąć pierwsze wnioski. Myśląc o soi na północnym wschodzie powinniśmy wybierać odmiany bardzo wczesne i wczesne, bo rejon północny cechuje najkrótszy okres wegetacji i najniższe sumy temperatur.
– Nie należy spieszyć się z siewem soi i zacząć go w pierwszej dekadzie maja. Ziemia musi być ogrzana do 10° C i jak już widzimy, że na dobre zakwita mniszek, to wtedy można ruszać z soją – podpowiada Małgorzata Gazda. – W tym roku soja wysiewana była na poletkach 8 maja i normalnie wschodzi ok.10 dni. W tym roku przez pogodę mieliśmy wschody trwające 20 dni, co wpłynęło na jej dalszy rozwój. Jest niższa i słabiej rozwinięta. Soja potrzebuje długiego okresu wegetacji, wysokich temperatur i dużo deszczu. W tym sezonie wegetacyjnym z tych czynników mamy tylko dużo deszczu.
W tym roku po raz pierwszy na Liście Odmian Zalecanych dla województwa warmińsko-mazurskiego pojawiła się soja: wczesna Erica i średnio wczesna Abelina. Erica to wczesny zbiór na przełomie sierpnia i września, wysoka odporność na pękanie strąków i osypywanie się nasion oraz wysoka zawartość białka na poziomie 37–39 proc. Odmianę Abelina charakteryzuje mocny wczesny wigor i szybki wzrost ułatwiający prowadzenie łanu. Ponadto jest to odmiana o bardzo wysokiej zawartości tłuszczu i wysokim plonie białka z hektara.
Wszystko zależy od przebiegu wegetacji
Jak podaje Małgorzata Gazda, średni plon dla wczesnych odmian soi zbieranych z doświadczeń we Wrócikowie wynosi nieco ponad 30 dt/ha. Dla porównania, lata 2018 i 2019 sprzyjały uprawie soi w naszym regionie, biliśmy rekordy w Polsce i zebraliśmy bez większych problemów wszystkie grupy wczesności. W rekordowym 2019 roku, średni plon nasion soi dla badanych wówczas 13 odmian wyniósł 38,4 dt/ha, przy wilgotności 15 proc. W suchym i ciepłym roku 2018 żniwa sojowe na Warmii i Mazurach trwały od 5 do 20 września. Generalnie wczesne odmiany powinny dojrzeć do około 10 września.
Odmiany późne o wyższym potencjale plonowania są w tym rejonie zbyt ryzykowne. Np. w zimnym i mokrym roku 2017, w którym we Wrócikowie po raz pierwszy założono doświadczenia z soją, spośród trzydziestu kilku badanych wtedy odmian zebrano tylko 4 z grupy bardzo wczesnej i to przy dużej wilgotności dochodzącej do 30 proc.
Trzeba pamiętać, że soja wymaga gleb najlepiej IV klasy, nie może być to gleba zlewna i co najważniejsze, nie może być zakamieniona. Jeżeli ktoś ma kamienie musi pole po siewie wałować, żeby wcisnąć kamienie. Dlaczego? Dlatego, że zawiązanie i osadzenie dolnego strąka w soi jest na wysokości 12–15 cm, czyli heder przy zbiorze idzie praktycznie po ziemi. Badania nad genetyką w soi idą właśnie w kierunku podniesienia dolnego piętra strąka.
Dr inż. Monika Kopaczel-Radziulewicz