Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Najbardziej cieszą je łzy... szczęścia

Data publikacji 29.07.2020r.

Łzy szczęścia w oczach ludzi poczytują za największe uznanie dla swojej działalności. Ich dewiza? „Potrafimy zrobić coś z niczego”. Dzięki pomysłowości, zapałowi i pracowitości „Twórczych Dziewczyn” niewielkie Malice tętnią dziś życiem.

Z wykształcenia nauczyciel przedszkola, twórcze pasje realizowała, śpiewając na wiejskich imprezach. Trzynaście lat temu Anna Makolągwa objęła funkcję przewodniczącej Koła Gospodyń Wiejskich „Twórcze dziewczyny” w Malicach. Powstałe w latach 90. ubiegłego wieku koło poszerzyło wówczas skład oraz zakres działalności. Pod skrzydłami przewodniczącej „Twórcze dziewczyny” nauczyły się pokonywać własne słabości, nabrały też pewności siebie.

– Każda z naszych pań obdarzona jest talentami – podkreśla Anna Makolągwa. – Dziś jesteśmy ich świadome, choć przed laty nie wszystkie dziewczyny zdawały sobie sprawę z tego, ile potrafią.

Nie zostawać w tyle
Ich kolory to czarny oraz czerwony. Znak rozpoznawczy – róża przypięta do bluzki. Mówią o sobie: „dziewczyny”, choć rozpiętość wiekowa członkiń koła sięga kilkudziesięciu lat.

– Kiedy reaktywowałyśmy koło, działałyśmy na dwieście procent. Trudno było nas zatrzymać – śmieją się. – Z czasem nieco zwolniłyśmy. Nie zostajemy w tyle, ale niech i inni też mają szansę „podziałać”.

Oprócz dwudziestu pięciu aktywnych członkiń, do koła należy również dziesięciu panów. To mężowie gospodyń, którzy służą wsparciem. Mężczyźni oferują pomoc techniczną przy organizacji imprez, dbają o teren wokół świetlicy – miejsca spotkań koła, a także zapewniają pomoc w kwestiach artystycznych. Stają na wysokości zadania.

– Mój mąż, członek koła, jest DJ-em. Był pionierem, jeśli chodzi o organizację zabaw w Malicach – mówi Anna Makolągwa. – Dzięki niemu zawsze możemy liczyć na profesjonalną oprawę muzyczną uroczystości. „Twórcze dziewczyny” doskonale sprawdzają się w roli animatorek lokalnych imprez. Festyny rodzinne, Dnie Dziecka, dożynki, spotkania świąteczne – te wydarzenia na stałe wpisane są w kalendarz gospodyń. Ale najdonioślejszą imprezą jest cykliczny już Bal Seniora połączony z wielopokoleniowym spotkaniem mieszkańców Malic.

– To bal z rozmachem, na ponad sto osób. Z bogatym cateringiem, występami w wykonaniu najmłodszych, trwający nawet dziesięć godzin – wyjaśniają organizatorki. – Jak się okazuje, dla niektórych seniorów impreza bywa jedyną okazją w roku, aby wyjść z domu. Jeśli jest potrzeba, organizujemy transport do świetlicy, w której odbywa się zabawa – relacjonują. – Łzy w oczach uczestników pierwszego balu sprawiły, że i my bardzo się wzruszyłyśmy. Decyzja mogła być tylko jedna: zabawę będziemy organizować co roku!

Gospodynie są organizacyjnymi mistrzyniami. Dzięki zaangażowaniu członkini, a zarazem sołtyski Krystyny Kapusty mogą cieszyć się wyremontowaną świetlicą na ponad sto osób. Obiekt doposażyły m.in. z pieniędzy pozyskanych z organizacji imprez okolicznościowych – chrztów, komunii, wesel.

– Starsze dziewczyny przekazują młodszym swoje doświadczenie w dziedzinie rękodzieła czy tradycyjnej kuchni, zaś młodsze uczą je nowoczesnych, lekkich przepisów, „ogarniają” sprawy komputerowe i organizacyjne.

Piechotą po marzenia
Magda Korda po mistrzowsku wypieka chleb. Dzięki jej umiejętnościom w ubiegłorocznych dożynkach koło zdobyło pierwszą nagrodę za najsmaczniejszy bochenek. Bogusława Pogorzelska potrafi wyczarować w kuchni prawdziwe cuda. Dość powiedzieć, że przygotowywała niemal wszystkie wesela młodszych mieszkanek Malic. Nikt inny nie przyozdobi potraw tak, jak uzdolnione plastycznie Aneta Kędzierawska oraz Anna Makolągwa. Z kolei za dekoracje odpowiada pomysłowa Ania Pogorzelska. A krawcowa Aneta Lipian uszyje wszystko, o co poproszą koleżanki.

Pasją, która łączy gospodynie, są kulinaria. Wiodąca potrawa kobiet to malutkie wycinane kieliszkiem pierożki z pieczonym kurczakiem. Tych potrafią ulepić nawet i dziewięćset. Najchętniej jednak przyrządzają słodkości. Do dziś wspominają pomysł usmażenia stu pączków na uroczystość z okazji stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości. Ostatecznie zrobiły ich aż osiemset. Każdy udekorowały malutką, biało-czerwoną flagą. W przyozdabianiu smakołyków pomagały im dzieci ze Szkoły Podstawowej w Malicach. To jedna z licznych placówek, z którymi współpracują.

Najbardziej wyczekiwanymi przez panie inicjatywami są coroczne kilkudniowe wyjazdy integracyjne, będące formą nagrody za ciężką pracę. To także motywacja do dalszej aktywności. Gospodynie żartują, że wyjeżdżają bez „obciążników”, czyli mężów. Typowo babskie wyjazdy obfitują w piesze wędrówki, relaks w termach, a także biesiady w karczmach.

– Nauczyłyśmy się pokonywać własne słabości – przekonuje Anna Makolągwa. – Choć większość z nas to emerytki, niemal wszystkie pieszo dotarłyśmy nad Morskie Oko! A koleżanki, które miały opory przed włożeniem kostiumu kąpielowego, uwierzyły, że są piękne – dodaje z dumą.

Czy w najbliższym czasie uda się zorganizować wyjazd? Ze względu na pandemię dziewczyny wstrzymują się z decyzją. Na razie skupiają się na nieco mniejszych inicjatywach, które pozwolą im wrócić do normalności.

– Nie spoczniemy na laurach. Mamy zapał jak zawsze – przyznają. – Może postawimy na rękodzieło, które rozpowszechniłyśmy w okolicy? A może przyrządzimy jakąś nietypową potrawę? Na pewno będzie to coś wymagającego twórczego podejścia.

Małgorzata Janus

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a