Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

To nie krowy są winne globalnemu ociepleniu

Data publikacji 29.07.2020r.

Media, szczególnie te popularne, lubią sensacje, dlatego często pojawiają się w nich różnego rodzaju zaskakujące, czasami wręcz nawet szokujące wiadomości. Jednym z takich przykładów jest „rewelacyjna” wiadomość, że głównym winowajcą postępującego ocieplenia na świecie są... krowy.

Wiele osób i instytucji ma osobisty interes w tym, aby w negatywnym świetle przedstawiać produkcję zwierzęcą. Co rusz jesteśmy karmieni takimi absurdalnymi wiadomościami. Wystarczy wymienić wręcz kampanie o szkodliwości masła, czy jajek, bo zawierają cholesterol albo mleko i mięso, przedstawiane jako jedne z najbardziej szkodliwych artykułów spożywczych. „Mięso zabija, mleko zabija” – takie slogany pojawiają się w krajach bogatych, bo głodujących zabija akurat brak mięsa, brak mleka, czy jakiegokolwiek innego pokarmu. Takie hasła oczywiście sprzedają się lepiej niż np. „Mleko jest zdrowe”. Obecnie w dobie koronawirusa, aby wzmocnić odporność organizmu, w Chinach zaleca się spożywanie 300 g mleka dziennie lub równoważną ilość produktów mlecznych. Wielu ludziom, nie wiadomo dlaczego, wydaje się, że najgorsze są duże gospodarstwa, czy duże farmy. Zresztą duże, to pojęcie względne, kiedyś, jeszcze 50 lat temu, duże gospodarstwo w Polsce posiadało 10 krów, dzisiaj wiele z nich posiada 100. Podobnie było w USA, gdzie większość farmerów zaczynała od 10–30 krów, a dzisiaj ich farmy często liczą 500– 3000 krów. Obecne krowy mniej obciążają środowisko niż kiedyś. Produkcja zwierzęca wcale nie zagraża naszej egzystencji na ziemi. Wiele innych działów znacznie bardziej obciąża naszą planetę.

Wbrew pozorom to nie wołowina ani nie mleko są głównym źródłem białka zwierzęcego dla ludzi. Na świecie dominuje drób i wieprzowina, które produkowane są głównie w Azji, gdzie żyje najwięcej ludzi. To tu produkuje się aż 19,4 mln ton białka zwierzęcego. Na żadnym kontynencie wołowina nie stanowi głównego źródła białka. Natomiast w Europie, która produkuje 13,1 mln t białka zwierzęcego, najczęściej spożywane jest mleko i jego przetwory. Wynika to ze względów ekonomicznych, gdyż koszty produkcji mleka są mniejsze niż mięsa, ale przede wszystkim z tradycji, gdyż mleko, sery i przetwory mleczne są bardzo popularne w europejskiej kuchni.

Krowa należy
do zwierząt przeżuwających, które dzięki specyficznej budowie żołądka i zawartym w nim miliardom bakterii zjadają także trudno strawny, bogaty we włókno pokarm roślinny. Stąd też wiele surowców, nienadających się do żywienia ludzi, czy zwierząt monogastrycznych jest trawionych i wykorzystywanych jedynie przez krowy i inne przeżuwacze (owce, kozy), takie jak chociażby słoma, czy zdrewniałe trawy lub inne rośliny. Tylko przeżuwacze potrafią ten nieprzydatny dla ludzi i zwierząt monogastrycznych pokarm zamienić w pełnowartościowe białko zwierzęce z dużą zawartością dobrze przyswajalnych witamin i związków mineralnych. A według danych FAO, aż 70% użytków rolnych na świecie nadaje się do wykorzystania tylko przez takie zwierzęta. Niezwykle ciekawy pomysł ma Bill Gates, który aby pomóc Afryce w walce z głodem, a także mając na uwadze niezwykle ważny aspekt ochrony środowiska i ograniczenia efektu cieplarnianego, zajmuje się projektem, aby hodować tu genetycznie zmodyfikowane… krowy. Takie zmodyfikowane krowy będą znacznie lepiej wykorzystywać mocno zdrewniałą roślinność afrykańską oraz produkować z niej więcej mleka, a przez to w mniejszym stopniu obciążać środowisko emitując mniej gazów cieplarnianych. Można w ten sposób ratować planetę i ludzi jednocześnie.

Zwierzęta wydalają
do atmosfery głównie dwutlenek węgla, a w przypadku krów także metan, azot i siarkowodór. Pierwsze sensacyjne doniesienia o tym, że krowy produkują więcej gazów niż transport wzięły się po opublikowaniu w 2006 roku raportu FAO „Livestock long shadow” – długi cień produkcji zwierzęcej. W raporcie wzięto pod uwagę nie tylko bezpośrednią produkcję gazów przez zwierzęta, ale także liczne efekty pośrednie, takie jak wylesianie terenów pod pastwiska i pod produkcję pasz. A przy transporcie aż tak dalekich zależności się nie doszukiwano. Obliczono, że produkcja zwierzęca odpowiada za 18% antropogenicznych emisji gazów cieplarnianych, czyli więcej niż transport, 9% emisji dwutlenku węgla, 37% emisji metanu i 65% dwutlenku azotu. Oszacowano, że w efekcie wylesiania emitowane jest do atmosfery nawet 2,4 mld ton CO2 rocznie. Policzono, że pustynnienie terenów trawiastych spowodowanych przez zwierzęta, co oznacza, że nie mogą one pełnić roli magazynu węgla, odpowiada emisjom rzędu 100 mln ton CO2 . Dodatkowo doliczono 28 mln ton emisji CO2 spowodowanych degradacją gleby przez uprawy. I kolejnych 40 mln ton emisji CO2 związane z produkcją nawozów sztucznych oraz 90 mln ton CO2 w związku z użyciem środków ochrony roślin, maszyn rolniczych, instalacji służących nawadnianiu, ogrzewaniu hal itp. Kilkadziesiąt milionów ton CO2 jest też emitowane wskutek przetwarzania, pakowania, przechowywania i dystrybucji produktów mięsnych i mleczarskich. Wyliczono, że emisja CO2 związana z produkcją zwierzęcą sięga ok. 2,7 mld ton rocznie, co stanowi 9% światowej emisji CO2 . Niezależnie od liczb i obliczeń, ważne jest, że nie pojawia się nowy węgiel, tylko ciągle mamy do czynienia z przetworzonym węglem, który rośliny na drodze fotosyntezy mogą wykorzystywać do budowy węglowodanów i powstaje przy tym dodatkowo życiodajny tlen.

Fotosynteza jest jedną z najważniejszych przemian biochemicznych na Ziemi.

Dzięki niej utrzymuje się wysoki poziom tlenu w atmosferze oraz przyczynia się ona do wzrostu ilości węgla organicznego w ogólnej ilości węgla, zwiększając masę materii organicznej kosztem materii nieorganicznej.

Ponadto szacuje się,
że przeżuwacze poprzez zachodzącą w żołądkach fermentację pokarmu emitują co roku do atmosfery ok. 89 mln ton metanu, co stanowi równoważnik ok. 2,2 mld ton CO2 . Ale mimo wszystko jest to mniej niż emisja metanu związana z użyciem paliw kopalnianych, która wynosi 96 mln ton rocznie. Natomiast wszystkie tereny bagienne, będące najczęściej pod ochroną i które chcemy zachować, emitują do atmosfery ponad 160 mln ton metanu. Ale w jednym i drugim przypadku w celu zmniejszenia emisji metanu nie ma potrzeby ani zmniejszać pogłowia krów, ani osuszać terenów bagiennych.

Metan poprzez fotochemiczne utlenianie zostaje w ciągu 10 lat zamieniony w dwutlenek węgla, który na drodze fotosyntezy wykorzystują rośliny.

A więc, mimo że krowy mają swój udział w emisji metanu, to „krowie beknięcia” stanowią zaledwie kilka procent naszej emisji gazów cieplarnianych i około 25% emisji tego gazu wśród zwierząt hodowlanych.

Media lubią sensacje, a rzadko takimi są fakty naukowe. Takim sensacyjnym doniesieniom, że krowy bardziej zatruwają środowisko niż transport, zaprzecza największy na świecie autorytet jeżeli chodzi o produkcję zwierzęcą i powstawanie gazów cieplarnianych profesor Frank Mitloehner z Wydziału Produkcji Zwierzęcej Uniwersytetu Kalifornijskiego w Davis. Badania wykazały, że rozkład emisji gazów cieplarnianych przedstawia się następująco:

  • 28% – transport,
  • 28% – energetyka,
  • 22% – przemysł,
  • 9% – zwierzęta.

To nie zwierzęta, a wśród nich również to nie krowy, mają największy udział w emisji gazów cieplarnianych na świecie.

Czy rośliny uprawne
są w stanie zaabsorbować cały wydalany przez zwierzęta dwutlenek węgla? Spróbujmy to policzyć. Wiadomo, że w biologii nie zawsze 2 x 2 = 4. Raz może być trochę mniej, raz trochę więcej. Jak już wcześniej zaznaczono ani produkcja dwutlenku węgla, ani metanu nie stanowi dla środowiska zagrożenia. Metan ulega fotochemicznemu utlenianiu i powstaje z niego też dwutlenek węgla, a ten na drodze fotosyntezy zostaje zamieniony w roślinie na węglowodany i otrzymujemy jeszcze dodatkowo niezbędny dla oddychania tlen.

Zapewne pamiętamy jeszcze tę słynną reakcję fotosyntezy:
6H2 O + 6CO2 + hν (energia świetlna) C6 H12O6 + 6O2

W swoich znakomitych badaniach prof. Kurt Thelen z Michigan State University obliczył, że 1 ha kukurydzy absorbuje 40 ton CO2 , a 1 ha użytków zielonych 3,7 ton CO2 . A ponieważ koszula bliższa ciału, więc zróbmy taki bilans na przykładzie Polski.

Kukurydzy uprawiamy 1,2 mln ha x 40 ton CO2 = 48 mln ton absorbcji CO2 .

Użytków zielonych mamy 3,2 mln ha x 3,7 ton CO2 = 12 mln ton absorbcji CO2 .

Razem = 60 mln ton absorbcji CO2 .

Produkcja 1 kg mleka przyczynia się do emisji 1,2–1,4 kg CO2 , przyjmijmy 1,5 kg. Produkcja 14 mln ton mleka x 1,5 kg = ok. 20 mln ton emisji CO2 .

Kukurydza i użytki zielone w Polsce absorbują 3 razy więcej CO2 niż wynosi jego emisja z produkcji mleka.

Podobnie będzie w innych krajach. Czyli jak widać, nie musimy się obawiać, że zwierzęta zamordują nas i siebie wskutek nadmiaru produkowanego dwutlenku węgla i zabraknie nam tlenu do oddychania. Co oczywiście nie zwalnia nas z obowiązku dbania o naszą planetę, przeciwdziałania bezsensownym wycinkom lasów, zapobiegania pożarom, czy marnowaniu żywności.

Mniej zwierząt,
ale o wyższej wydajności jest bardzo korzystne dla środowiska. Dobitnie o tym świadczy przykład USA, gdzie w 1950 roku było 25 mln krów, a dzisiaj jest zaledwie 9,4 mln, czyli ponad 15 mln mniej. Ale w tym czasie produkcja mleka wzrosła o 60% do 98,7 mln ton i USA są największym producentem mleka na świecie.

Ślad węglowy produkowanej obecnie szklanki mleka w USA jest o 2/3 mniejszy niż 70 lat temu!

Jeżeli mamy 1 krowę o wydajności 10 000 kg mleka i produkuje ona 500 g metanu, to jeżeli będzie niska wydajność np. 2,5 tys. kg, to aby uzyskać tę samą ilość mleka będą potrzebne aż 4 krowy i będą one produkowały już 2000 g metanu, czyli 4 razy więcej. Na pewno wielu ludziom trudno pogodzić się z faktem, że ekologiczne krowy na pastwisku będą zostawiały większy ślad węglowy i będą większym obciążeniem dla środowiska, niż wysokowydajna krowa spożywająca zbilansowaną dawkę w oborze.

Krowy jedzące tylko trawę na pastwisku produkują więcej metanu, niż te o wyższej wydajności utrzymywane na farmach.

W wielu doświadczeniach wykazano, że metan powstały przez fermentację pasz z dużą zawartością węglowodanów niestrukturalnych, ulegających szybkiemu rozkładowi w żwaczu, wpływa na mniejszą produkcję tego gazu. Produktem takiej fermentacji jest bowiem głównie kwas propionowy, natomiast substratem do syntezy metanu jest kwas octowy powstający podczas rozkładu włókna. Produkcja metanu i wydalanie go przez krowę na drodze odbijania wiąże się także ze znacznymi stratami energii. Metan powstały przez fermentację włóknistych pasz strukturalnych powoduje straty sięgające 16% pobranej energii ze strawnych składników pokarmowych. Natomiast jeżeli w dawce znajdują się również pasze treściwe ulegające szybkiemu rozkładowi w żwaczu, co ma miejsce w żywieniu krów wysokowydajnych, to wspomniane straty energii występują w znacznie mniejszym stopniu, nawet na poziomie zaledwie kilku procent. Dobrze zbilansowana dawka z udziałem pasz treściwych przyczynia się do zmniejszenia emisji metanu. Prowadzone są także liczne prace nad wykorzystaniem różnych wyspecjalizowanych szczepów bakterii w celu ograniczenia emisji metanu.

Dieta bezmięsna
nie uzdrowi świata. Na pewno wyeliminowanie hodowli zwierząt i zaniechanie produkcji mięsa nie jest panaceum na uzdrowienie klimatu i środowiska, jak to widzą niektóre organizacje, które chciałyby nawet dodatkowo opodatkować produkcję mięsa i te pieniądze przeznaczyć na promocję diety wegańskiej. Zresztą dieta wegańska też nie jest wolna od emisji gazów cieplarnianych. Intensywna uprawa ryżu na nawodnianych terenach, który jest podstawą pożywienia ludzi w całej Azji, emituje nie mniej gazów cieplarnianych niż produkcja mleka. Dzięki postępowi technologicznemu, genetycznemu i w zarządzaniu, jaki się dokonał w ostatnich 70 latach, produkcja zwierzęca stała się bardziej efektywna, a przez to emitująca mniej gazów cieplarnianych.

Od 1961 roku produkcja zwierzęca USA uległa podwojeniu, a emituje o 16,1% mniej gazów cieplarnianych! Każdy hodowca może przyczynić się do zmniejszenia ilości produkowanych przez krowy gazów cieplarnianych. Skoro mamy produkować więcej żywności, to róbmy to w sposób bardziej efektywny, z korzyścią dla zwierząt, środowiska i dla siebie. Najważniejsze możliwości ograniczenia emisji gazów cieplarnianych przez hodowców to:

  • zawsze najwyższej jakości pasze,
  • w pełni zbilansowana i wykorzystana dawka,
  • bez marnowania pasz i żywności,
  • jak największa wydajność zwierząt.

Czyli dobrze żywiąc zwierzęta wysokiej jakości paszami będziemy mieć nie tylko wyższą wydajność, ale także więcej zarabiać i dodatkowo bardziej chronić środowisko.

To co wielu ludziom, szczególnie rolnikom i hodowcom, leży na sercu, to marnowanie i brak poszanowania dla żywności, a szczególnie produktów zwierzęcych. Zamiast obarczać zwierzęta winą za ocieplenie klimatu, powinniśmy krytycznie spojrzeć na swoje postępowanie.

Rocznie na świecie marnuje się 1,3, mld ton jedzenia, to jest około 235 kg na osobę.

Na wyprodukowanie żywności, która finalnie trafia na śmietnik, zużywamy 250 bln litrów wody. Ta liczba nic nam nie mówi, ale jest to aż 14 razy więcej wody niż mieszczą wszystkie jeziora w Polsce! Najgorsze jest to, że wyrzucamy często dobre, nadające się jeszcze do zjedzenia produkty, tylko dlatego, że minął termin przydatności albo kupiliśmy ich zbyt dużo. Na pewno potrzebne jest uświadamianie konsumentów i prostowanie fałszywych informacji. Co wcale nie jest łatwe, bo zawsze lepiej będzie zapamiętane hasło „Mleko zabija” niż „Mleko jest zdrowe”. Globalnemu ociepleniu nie są winne krowy, tylko my sami.

Ryszard Kujawiak

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a