Podnoszona kabina – zdaniem Fendta – sprawia, że ładowarka przebija konkurencję widocznością, bowiem przy tej maszynie wzrok operatora możne znajdować się nawet na wysokości 4,25 m! Dzięki temu szybciej i dokładniej mogą być ładowane wysokie przyczepy np. samochodów ciężarowych czy rozrzutniki obornika. Łatwiej jest też układać wysokie stogi słomy. Kabina jest zamontowana na ramieniu poruszanym siłownikiem hydraulicznym, który unosi kabinę z wysokości 42,5 cm (dolne położenie) na ok. 2,7 m. Ale – jak podaje niemiecki producent – wystarczy podnieść kabinę o zaledwie 20 czy 30 cm, a już można uzyskać doskonały widok dookoła maszyny, nieosiągalny w tradycyjnych ładowarkach teleskopowych. Do obsługi tego systemu służą dwa pedały. Fendt zwraca uwagę także na budowę samej kabiny z zakrzywioną przednią szybą odbijającą refleksy, która zajmując powierzchnię od podłogi do dachu, również gwarantuje odpowiednią widoczność. Nie ogranicza jej także deska rozdzielcza, która nie jest umieszczona z przodu, jak to ma miejsce w innych tego typu maszynach. W tej ładowarce wszystkie wyświetlacze, przyciski i pokrętła „powędrowały” na podłokietnik.
Do napędu ładowarki
przewidziano czterocylindrowy 4,5-litrowy silnik FPT rozwijający moc znamionową 167 KM. Maksymalnie z tego motoru można wykrzesać 171 koni. Jednostka spełnia aktualne wymagania czystości spalin Stage V, dzięki zastosowaniu układu SCR i katalizatora DOC. Układ napędowy stanowi przekładnia bezstopniowa, która w wersji standardowej pozwala poruszać maszynę z prędkością 20 km/h. W opcji jest możliwość zwiększenia szybkości do 30, a nawet 40 km/h. Producent podkreśla, że Cargo T955 bez problemów może wybierać materiały poruszając się tuż przy samych ścianach. Pozwala na to tryb pracy ze wszystkimi kołami ustawionymi w tę samą stronę. Takie ustawienie kół sprawdza się również w okresie zielonych żniw podczas wyrównywania i ugniatania zielonki na pryzmie. Gdy koła przedniej osi skręcone są w tę samą stronę co koła tylne, maszyna nawet jadąc na skraju pryzmy nie zsuwa się z niej. Ponadto sposób poruszania, w którym ślady kół nie pokrywają się, powoduje, że podczas każdego przejazdu ugniatana jest większa powierzchnia pryzmy. A odpowiednie ugniatanie gwarantuje w tym przypadku wysoka masa własna maszyny wynosząca w standardowym wyposażeniu z zatankowanym zbiornikiem paliwa i operatorem na pokładzie 11 800 kg. Z kolei do prac załadunkowych na ograniczonej przestrzeni można wykorzystać tryb, w którym koła obu osi skręcone są w przeciwnych kierunkach. Przy tak ustawionych kołach promień zawracania nie przekracza 4 metrów. Natomiast przy szybkiej jeździe transportowej operuje się wyłącznie kołami przedniej osi.
Hydraulika robocza maszyny
oparta jest na pompie podającej do 200 l/min przy ciśnieniu 310 barów. Dzięki temu w całym zakresie pracy teleskopu ładowarką można podnieść 2,4 tony. Natomiast maksymalny ciężar, który jest w stanie unieść wynosi 5,5 tony. Sprzęt bez problemów radzi sobie także z przeciąganiem przyczep. W opcji może być bowiem wyposażony w pneumatyczną instalację hamulcową dla przyczep oraz w zaczep z regulacją wysokości.
Fendt zapowiada, że jeszcze w tym roku oferta zostanie rozszerzona o dwie kolejne ładowarki teleskopowe o ładowności 3,5 oraz 4,5 tony. Wszystkie maszyny powstają we współpracy z firmą Sennebogen. To bawarski producent działający od 1952 roku, który specjalizuje się w produkcji dużych maszyn przemysłowych typu dźwigi na podwoziach samochodowych, żurawie budowlane i dźwigi gąsienicowe. Jeżeli chodzi o ładowarki teleskopowe, to ma ponad 15 lat doświadczenia w ich produkcji, a nawiązanie współpracy z Fendt’em otwiera szansę na wejście z maszynami w sektor rolniczy. Sennebogen ma cztery fabryki (trzy w Niemczech i jedną na Węgrzech) i zatrudnia 1600 pracowników.
Przemysław Staniszewski