Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Wyjątkowy, certyfikowany, koryciński

Data publikacji 29.07.2020r.

Agnieszka i Marcin Bielcowie są producentami mleka, ale surowca do zakładu mleczarskiego nie sprzedają. Kontynuując wielopokoleniową tradycję zajmują się jego przerobem, wytwarzając ser koryciński swojski oferowany w wersji naturalnej oraz z wieloma dodatkami. Marcin Bielec jest także prezesem Stowarzyszenia Producentów Sera Korycińskiego.

 

Zapytaliśmy Marcina Bielca o wady i zalety przetwarzania wyprodukowanego w gospodarstwie mleka.

– Opłacalność z produkcji mleka przy wytwarzaniu serów w gospodarstwie jest zróżnicowana w zależności od miesiąca. Jeżeli ktoś sprzedaje mleko do mleczarni, to zakład zajmuje się większością spraw, a spółdzielnie mocno wspierają swoich dostawców. My musimy radzić sobie sami a cenę kształtuje rynek i konkurencja – mówi hodowca.

W gospodarstwie państwa Bielców pogłowie produkcyjne liczy 28 sztuk i zaledwie 2 z nich to hf-y. Krowy od wiosny do jesieni korzystają z pastwiska. Ponadto otrzymują siano, sianokiszonkę, śrutę zbożową i witaminy.

– Próbowaliśmy utrzymywać bydło holsztyńsko-fryzyjskie, ale szybko zrezygnowaliśmy z tej koncepcji. Nie jest to rasa nadająca się do naszych warunków żywieniowych, dlatego bazując na własnym materiale hodowlanym, zmiany rasowej dokonujemy poprzez krzyżowanie wypierające. Jeszcze nie 100%, ale mamy kilka sztuk z przewagą polskiej czerwonej oraz krowy rasy polskiej czarno-białej i polskiej czerwono-białej. Dążymy do tego, żeby mieć tylko nasze rodzime rasy z naciskiem na polską czerwoną. Zwierzęta te nie dają dużo mleka, ale są długowieczne, spokojne i nie mają wygórowanych potrzeb żywieniowych – mówi Marcin Bielec.

W okolicach Korycina sery produkowane były od 300 lat. II wojna światowa, a później PRL, pozbawiły rolników tego źródła utrzymania. Zdaniem hodowcy, sery produkowane przez rolników z okolic Korycina wróciły na rynek ogólnokrajowy nieco ponad 20 lat temu.

Uważaliśmy, że jeżeli wytwarzamy sery i wytwarzają je także nasi sąsiedzi, to jest to coś normalnego i zwyczajnego. Potrzebowaliśmy jednak impulsu z zewnątrz, żeby zająć się produkcją serów na szersza skalę. Nasz wójt Mirosław Lech powiedział nam, że wytwarzamy coś, czego nie ma na całym świecie. Sam zaczął wozić i promować sery. Przekonywał nas, że mamy coś wyjątkowego i że możemy założyć stowarzyszenie, którego członkami są dziś rolnicy, którzy wytwarzali w domach sery. W gospodarstwie przejętym przez moją żonę po niemal 60 latach powróciliśmy na rynek pod marką Ser Koryciński Bielec – wyjaśnia producent.

Ser koryciński Swojski jest odmianą lokalnego sera dojrzewającego, produkowanego na terenach gminy Korycin, Janów i Suchowola.

– Fenomen naszych serów polega na tym, że powstają one z surowego pełnego mleka. Najbardziej popularny jest ser naturalny. Natomiast wśród serów smakowych bardzo często wybierany jest ten z czarnuszką. W certyfikacie serów korycińskich ujęto około 20 dodatków, które mogą wchodzić w jego skład. Zioła, które nie zostały wpisane na listę sprawiają, że zawierający je ser nie jest już wyrobem certyfikowanym – wyjaśnia Marcin Bielec. – Produkowany przez nas ser jest wyróżniony, chyba najbardziej ekskluzywnym certyfikatem w Unii Europejskiej – Certyfikatem Chronionego Oznaczenia Geograficznego, który daje ochronę prawną i nikt nie może nazwać swojego sera korycińskim bądź serem z Korycina. Produkty z oznaczeniami unijnymi są informacją dla konsumentów, że kupują coś wyjątkowego, coś dostępnego tylko w danym miejscu.

W tym roku Marcin Bielec rozważał rozbudowę serowarni, ale w obliczu pandemii wszystkie plany inwestycyjne zostały zawieszone.

Józef Nuckowski

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a