– Spasając trawę podnosimy mleczność stada, ponieważ jest zasobna w białko. Do zalet wypasu zalicza się także wpływ słońca, ruchu i świeżego powietrza na kondycję zwierząt oraz wyraźniejsze manifestowanie rui – opowiada Konrad Dyl, który od dzieciństwa marzył, aby rozwinąć rodzinne gospodarstwo. – Nasze sztuki pozbawione są chorób takich jak IBR czy BVD, prowadzimy w gospodarstwie cykl zamknięty – dodaje rolnik, uważając, że podkręcanie wydajności na siłę powoduje, że krowy częściej chorują i wytrzymują coraz mniej laktacji, co z kolei przekłada się na wysokie koszty związane z brakowaniem w stadzie, dlatego do hodowli podchodzi w sposób rozważny.
Decydując się dekadę temu na pracę na roli, zaczynał od 13 ha gruntów i starego, wysłużonego Ursusa C-360. Dziś hodowca gospodaruje na areale 70 ha i systematycznie wyposaża gospodarstwo w nowoczesny sprzęt i rozwija produkcję mleka. Państwo Dylowie częściowo korzystają z usług rolniczych, głównie: zbioru zielonek zakiszanych na pryzmie, koszenia kukurydzy oraz orki, by mieć więcej czasu dla powiększającej się rodziny. Rolnik znajduje czas na dodatkowe zajęcie będąc zaangażowanym delegatem powiatowej izby rolniczej oraz radnym gminy Godkowo.
W gospodarstwie w Skowronach krowy utrzymywane są w oborze wolnostanowiskowej, a TMR sporządzany jest w wozie paszowym zakupionym trzy lata temu.
– Nasze pierwiastki dają średnio 18 l mleka dziennie, a najbardziej wydajne sztuki 45 l białego surowca, za co są premiowane dodatkiem paszy z ręki. W skład mieszanki TMR wchodzi zbilansowana dawka składająca się z: kiszonki z kukurydzy, kiszonki traw z kończyną, śruty sojowej non gmo, śruty rzepakowej, soli paszowej, wysłodków, koncentratu białkowego oraz węglanu wapnia – wymienia gospodarz. – Optymalna obsada i zagospodarowanie budynków pozwala na osiąganie zadowalających wyników hodowlanych. Aktualnie jesteśmy na etapie planowania budowy płyty obornikowej, której kosztorys opiewa na ok. 120 tys.zł.
Jak przyznali hodowcy, rozważają również możliwość budowy nowej, większej obory wyposażonej w roboty udojowe.
– Jednak jest to inwestycja długofalowa, wymagająca znacznych nakładów, więc czekamy, aż sytuacja na rynku mleka się ustabilizuje. Obecnie przez pandemię koronawirusa tracimy my jako producenci, tracą spółdzielnie. Sieci handlowe sektor mleczarski traktują po macoszemu podnosząc ceny na półkach, a także wymuszając dyktaty cenowe wobec podmiotów mleczarskich, gdzie przetwórcy i my rolnicy zarabiają coraz mniej a handel zgarnia korcie – dodaje Konrad Dyl, który od 5 lat pełni funkcję delegata do izb rolniczych w powiecie elbląskim, a także zasiada 3 kadencję w radzie gminy Godkowo.
– Zrobiliśmy przemyślane inwestycje i naprawdę chcąc rozwijać produkcję zwierzęcą potrzeba naszym gospodarstwom paszy, a co za tym idzie, dostępu do ziemi rolnej. Niestety, u nas w regionie na Warmii i Mazurach, jak i w całym kraju, jest sporo gospodarstw wielkoobszarowych nastawionych wyłącznie na produkcję roślinną. Aktualne ceny dzierżaw licytacyjnych są na granicy opłacalności, a obszarnicy nadrabiają areałem, zarabiając krocie i inwestując na gruntach, które przed laty wykupili bądź dzierżawią za przysłowiową ,,czapkę gruszek”.
Marcin Konicz