Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Zastąpił wózek widłowy ładowarką

Data publikacji 29.07.2020r.

Takiej ładowarki teleskopowej nie było jeszcze na rynku. Mimo że ma poniżej 2 metrów wysokości, a jej szerokość nie przekracza 1,5 metra, to jest w stanie podnieść dwie tony i to na wysokość 4,35 metra. Dlatego, gdy tylko firma Manitou wprowadziła do sprzedaży model MLT 420-60 H, od razu posypały się zamówienia. Odwiedziliśmy jednego z pierwszych użytkowników takiej maszyny – Jerzego Piechulę, prowadzącego gospodarstwo rolne we wsi Ligota Woźnicka, niedaleko Częstochowy – aby spytać o pierwsze wrażenia.

– Na razie przepracowała niewiele, bo niespełna 100 motogodzin, ale miałem już okazję sprawdzić jej faktyczne możliwości. Jestem w trakcie remontu chlewni i wykorzystywałem ładowarkę m.in. do podawania różnych materiałów budowlanych na dach. Gdy poradziła sobie z dwutonowym ładunkiem blachy ustawionej na palecie, już wiedziałem, że jest tak mocna jak deklaruje producent – mówi na wstępie Jerzy Piechula. – Gdy tylko remont się skończy, ruszy do swojego najważniejszego zadania, a mianowicie usuwania raz w miesiącu obornika z chlewni. Będzie miała co robić, bo zwierzęta utrzymuję na głębokiej ściółce. Dotychczas z tym zadaniem mierzył się wózek widłowy GPW. Ale jest to sprzęt stary, z lat 70., który użytkuję od dwudziestu lat i który jest już mocno wyeksploatowany. Co rusz dopadały go jakieś awarie, a to zapowietrzał się silnik albo przestawała działać hydraulika.

Najgorsze było jednak to, że gdy wózek widłowy był niesprawny, nie miałem czym wywieźć spod wiaty big-bagów z nawozem, bo choć posiadam jeszcze koparkę, to ten sprzęt nie był w stanie nic zrobić ze względu na ograniczoną wysokość magazynu. Musiałem wtedy pożyczać wózek od sąsiada. Poszukiwania następcy wózka widłowego trochę trwały, bo niestety rynek niewiele miał do zaoferowania w tym zakresie. I choć są dostępne na rynku np. ładowarki przegubowe niższe niż 2 metry, to podnoszą niewiele i na niewielką wysokość. A zasięg pracy ma dla mnie znaczenie, bo ładowarka będzie też wykorzystywana do zwożenia bel słomy i układania wysokich stogów. Ponadto ma ładować nawóz do rozsiewacza i materiał siewny do siewnika. Po zamontowaniu kosza będzie pomocna również przy remontach budynków i naprawach suszarni czy silosów.

 

Maszyna przyjechała
do gospodarstwa pod koniec lutego. Rolnik wspomina, że od razu spodobała mu się kabina. Jego zdaniem, jest duża i przestronna. Znajdziemy w niej charakterystyczny dla Manitou joystick, który odwzorowuje wewnętrzną stronę dłoni, co daje lepsze podparcie i ustawienie dłoni operatora, a w konsekwencji ogranicza siłę, która musi być użyta do poruszania dźwignią. W efekcie operowanie joystickiem nie męczy przedramienia nawet przy kilkugodzinnym czasie pracy. Przechylając joystick w jedną z czterech pozycji można podnosić lub opuścić wysięgnik oraz ładować lub rozładowywać wszelkiego rodzaju materiały. Na dźwigni umieszczono dwa obrotowe suwaki do wysuwania bądź wsuwania wysięgnika i sterowania narzędziem. Ponadto w górnej części joysticka znajduje się przycisk do zmiany kierunku jazdy. Tym samym obsługując ładowarkę nie ma konieczności odrywania lewej ręki od koła kierownicy.

– Kabina jest taka sama jak w większym modelu MLT 625 – zauważa Rafał Przybylik z firmy Agro- -Eko, która sprzedała maszynę. – Na wzór większych maszyn w tej ładowarce znajdziemy również wentylator chłodnicy ze zmianą kierunku obrotów. Tę funkcję można załączyć ręcznie. Działa też w automacie i wtedy rewers wentylatora załącza się raz na kilka minut i działa przez kilka sekund oczyszczając zarówno chłodnicę, jak i kratkę osłony silnika. Kolejnym rozwiązaniem „wziętym” wprost z dużo większych modeli jest Easy Connect System, czyli redukcja ciśnienia w instalacji hydraulicznej zasilającej osprzęt. W starszych maszynach, aby zrzucić ciśnienie, w celu zmiany osprzętu trzeba było maszynę gasić i ponowie odpalać, a w tej ładowarce wystarczy nacisnąć jeden przycisk.

 

Producent postawił
na czterocylindrowy 2,6-litrowy silnik Kuboty o mocy 57 KM. Spełnia on standardy normy emisji spalin Stage V, dzięki zastosowaniu suchego bezobsługowego katalizatora DOC. Rolnik zwraca uwagę na bardzo dobry dostęp do motoru, bo wystarczy uchylić górną część pokrywy i już mamy dostęp do suchego filtra powietrza. W tej pozycji można też sprawdzić poziom płynu chłodniczego. Natomiast odblokowując dwa zatrzaski i zdejmując dolną obudowę uzyskujemy nieograniczony dostęp do silnika, co ułatwia wykonanie przeglądu serwisowego, ewentualnie naprawy. Dodatkowo jednym krótkim ruchem można odchylić cały pakiet chłodnic. Pod silnikiem znajduje się gruba płyta podłogowa, która zabezpiecza motor przed uszkodzeniem w trudnym terenie. Hydraulikę roboczą maszyny zasila pompa zębata podając do 77 litrów oleju na minutę. Ładowarka została wyposażona w elektryczny podgrzewacz oleju, który będzie pozwalał szybciej pracować maszyną zimą.

– Jeździ z prędkością do 25 km/h. Nie będzie u mnie pokonywała długich dystansów, więc taka szybkość w zupełności mi wystarczy. Istotne jest jednak to, że ma kilka trybów ustawienia kół. Na pewno będą one przydatne podczas manewrowania w chlewni – dodaje Jerzy Piechula.

– A ile spala paliwa? – dopytujemy.

– Na wolnych obrotach około 1 litra na godzinę, natomiast w trakcie pracy zużycie paliwa wzrasta do 3 litrów na motogodzinę – odpowiada właściciel maszyny.

Przemysław Staniszewski

 

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a