Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Ekologiczne mleko od sołtysa

Data publikacji 12.08.2020r.

Nie ma lepszych terenów do prowadzenia ekologicznej produkcji mleka niż bieszczadzkie łąki i pastwiska. Tym bardziej, że Zbigniew Pelc od zawsze wypasa tu swoje bydło, a z nawozów stosuje tylko te wyprodukowane w swoim gospodarstwie, a więc obornik i gnojówkę. Zatem nie było większych kłopotów, aby sołtys wsi Roztoki Dolne spełnił warunki gospodarowania ekologicznego. Jednak, jak podkreślił, biurokracja i mnogość kontroli mogą zniechęcić niejednego, aby pójść w kierunku ekologii.

– Wypas jest podstawą żywienia naszego bydła latem, a na zimę gromadzimy siano i sianokiszonkę w balotach, ponadto krowy dokarmiamy śrutami z własnych zbóż: pszenicy i owsa. Dzięki wejściu w ekologię możemy liczyć na dodatkowe dopłaty do ha, które rocznie w naszym przypadku wynoszą w sumie ok. 12 tys. zł. Zależą one oczywiście od użytkowanego areału. Co ważne, mamy też dopłatę z mleczarni, wynoszącą 10 groszy do każdego litra sprzedanego mleka. Nie jest to może wiele, ale motywuje do tego, aby zostać w ekologii – podkreślił Zbigniew Pelc, dodając, że w sanockim oddziale Mlekovity w sumie jest 30 dostawców mleka ekologicznego na ponad 500 ogółem.

Gospodarstwo od 4 lat posiada certyfikat ekologiczny. Główne ograniczenia dotyczą zakazu stosowania nawozów mineralnych tzw. sztucznych oraz nieorganicznych środków ochrony roślin. Zdaniem Zbigniewa Pelca, przeszkodą w rozwoju gospodarstw ekologicznych są stosunkowo niskie plony, co jednak w przypadku użytków zielonych nie jest aż tak widoczne jak na gruntach ornych.

– W Polsce rolnictwo ekologiczne raczej jest w odwrocie niż na fali wznoszącej, ponieważ dopłaty z tego tytułu są niskie, w żaden sposób nie rekompensują obniżonych plonów i wydajności, a ponadto jest wszechobecna biurokracja i nieustanne kontrole. Gdyby nie dodatek do ceny mleka, to sam chyba też bym zrezygnował – powiedział Zbigniew Pelc.

Krzyżówki, simental, a nawet nrf
W stadzie przeważają krowy rasy simentalskiej, ale są też mieszańce międzyrasowe oraz rasa norweska czerwona (nrf). Taka różnorodność wynika z chęci porównania różnego typu bydła i dopasowania najbardziej odpowiedniej rasy do warunków gospodarstwa

– Mamy różne krowy, bo trochę eksperymentowaliśmy pod względem rasowym. W trudnych warunkach górskich najlepiej sprawdza nam się rasa norweska czerwona,wyróżniająca się odpornością. Ma mocne i zdrowe nogi, czego zupełnie nie można powiedzieć o hf-ie. Przy naszej ekologicznej produkcji, żeby mówić o opłacalności, krowa musi wytrzymać co najmniej 5, a nawet 6 laktacji, o ile simental i nrf nie ma z tym problemu, to hf wypada ze stada wcześniej. Ponadto zawsze ostatnia laktacja w przypadku hf-a jest bardzo problemowa, obfitująca w schorzenia racic i stawów – przyznał Zbigniew Pelc, dodając, że hf na pewno daje najwięcej mleka, ale nie pasuje do ekstensywnych gospodarstw ekologicznych. Hodowca zwrócił również uwagę na większą podatność hf-a w stosunku do chorób metabolicznych, a jednocześnie zaobserwował, że obniżona skuteczność krycia dotknęła w ostatnim czasie wszystkie rasy, nie tylko hf-a.

Mokro i jeszcze raz mokro
Bydło wychodzi na pastwiska w maju i korzysta z nich do późnej jesieni. W poprzednich latach krowy schodziły do obory tylko na dój. W tym roku pozostają w budynku także na noc, ze względu na to, że lato jest wyjątkowo wilgotne i chłodne.

– Na łąkach i pastwiskach są wyjątkowo trudne warunki, jest bardzo mokro. Na niektóre kwatery w ogóle nie da się wjechać maszynami. Choć nie mamy dużo zbóż, to obawiamy się o tegoroczne żniwa. Na polach jest tak grząsko, że jeszcze długo nie będzie możliwości przejazdu kombajnem. Dni bezdeszczowe w ciągu miesiąca można policzyć na palcach jednej ręki – wyjaśnił rolnik, dodając, że jeśli nawet w poprzednich latach bydło nocowało na pastwiskach, to wyłącznie na kwaterach w bezpośrednim sąsiedztwie siedliska, gdyż w okolicy jest wiele wilków, a także niedźwiedzie. Z kolei w lutym i marcu spustoszenie w uprawach zbóż ozimych sieją żubry.

Z powodu trudnego dojazdu na gospodarstwo rodziny Pelców, mleko nie jest odbierane bezpośrednio przez samochód cysternę, a przez wozaka, który dostarcza je do punktu skupu. Hodowcy sukcesywnie zwiększają produkcję mleka, a dostawy do SM Mlekovita, a wcześniej OSM Sanok, rosną już od kilkunastu lat. Dodatkową działalnością jest agroturystyka. Malowniczo położone gospodarstwo przyciąga wielu turystów, w tym roku terminy zajęte są już do końca września.

Andrzej Rutkowski

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a