– Wypas jest podstawą żywienia naszego bydła latem, a na zimę gromadzimy siano i sianokiszonkę w balotach, ponadto krowy dokarmiamy śrutami z własnych zbóż: pszenicy i owsa. Dzięki wejściu w ekologię możemy liczyć na dodatkowe dopłaty do ha, które rocznie w naszym przypadku wynoszą w sumie ok. 12 tys. zł. Zależą one oczywiście od użytkowanego areału. Co ważne, mamy też dopłatę z mleczarni, wynoszącą 10 groszy do każdego litra sprzedanego mleka. Nie jest to może wiele, ale motywuje do tego, aby zostać w ekologii – podkreślił Zbigniew Pelc, dodając, że w sanockim oddziale Mlekovity w sumie jest 30 dostawców mleka ekologicznego na ponad 500 ogółem.
Gospodarstwo od 4 lat posiada certyfikat ekologiczny. Główne ograniczenia dotyczą zakazu stosowania nawozów mineralnych tzw. sztucznych oraz nieorganicznych środków ochrony roślin. Zdaniem Zbigniewa Pelca, przeszkodą w rozwoju gospodarstw ekologicznych są stosunkowo niskie plony, co jednak w przypadku użytków zielonych nie jest aż tak widoczne jak na gruntach ornych.
– W Polsce rolnictwo ekologiczne raczej jest w odwrocie niż na fali wznoszącej, ponieważ dopłaty z tego tytułu są niskie, w żaden sposób nie rekompensują obniżonych plonów i wydajności, a ponadto jest wszechobecna biurokracja i nieustanne kontrole. Gdyby nie dodatek do ceny mleka, to sam chyba też bym zrezygnował – powiedział Zbigniew Pelc.
Krzyżówki, simental, a nawet nrf
W stadzie przeważają krowy rasy simentalskiej, ale są też mieszańce międzyrasowe oraz rasa norweska czerwona (nrf). Taka różnorodność wynika z chęci porównania różnego typu bydła i dopasowania najbardziej odpowiedniej rasy do warunków gospodarstwa
– Mamy różne krowy, bo trochę eksperymentowaliśmy pod względem rasowym. W trudnych warunkach górskich najlepiej sprawdza nam się rasa norweska czerwona,wyróżniająca się odpornością. Ma mocne i zdrowe nogi, czego zupełnie nie można powiedzieć o hf-ie. Przy naszej ekologicznej produkcji, żeby mówić o opłacalności, krowa musi wytrzymać co najmniej 5, a nawet 6 laktacji, o ile simental i nrf nie ma z tym problemu, to hf wypada ze stada wcześniej. Ponadto zawsze ostatnia laktacja w przypadku hf-a jest bardzo problemowa, obfitująca w schorzenia racic i stawów – przyznał Zbigniew Pelc, dodając, że hf na pewno daje najwięcej mleka, ale nie pasuje do ekstensywnych gospodarstw ekologicznych. Hodowca zwrócił również uwagę na większą podatność hf-a w stosunku do chorób metabolicznych, a jednocześnie zaobserwował, że obniżona skuteczność krycia dotknęła w ostatnim czasie wszystkie rasy, nie tylko hf-a.
Mokro i jeszcze raz mokro
Bydło wychodzi na pastwiska w maju i korzysta z nich do późnej jesieni. W poprzednich latach krowy schodziły do obory tylko na dój. W tym roku pozostają w budynku także na noc, ze względu na to, że lato jest wyjątkowo wilgotne i chłodne.
– Na łąkach i pastwiskach są wyjątkowo trudne warunki, jest bardzo mokro. Na niektóre kwatery w ogóle nie da się wjechać maszynami. Choć nie mamy dużo zbóż, to obawiamy się o tegoroczne żniwa. Na polach jest tak grząsko, że jeszcze długo nie będzie możliwości przejazdu kombajnem. Dni bezdeszczowe w ciągu miesiąca można policzyć na palcach jednej ręki – wyjaśnił rolnik, dodając, że jeśli nawet w poprzednich latach bydło nocowało na pastwiskach, to wyłącznie na kwaterach w bezpośrednim sąsiedztwie siedliska, gdyż w okolicy jest wiele wilków, a także niedźwiedzie. Z kolei w lutym i marcu spustoszenie w uprawach zbóż ozimych sieją żubry.
Z powodu trudnego dojazdu na gospodarstwo rodziny Pelców, mleko nie jest odbierane bezpośrednio przez samochód cysternę, a przez wozaka, który dostarcza je do punktu skupu. Hodowcy sukcesywnie zwiększają produkcję mleka, a dostawy do SM Mlekovita, a wcześniej OSM Sanok, rosną już od kilkunastu lat. Dodatkową działalnością jest agroturystyka. Malowniczo położone gospodarstwo przyciąga wielu turystów, w tym roku terminy zajęte są już do końca września.
Andrzej Rutkowski