Celem było utrwalenie pomysłowych działań, ale też przejawów solidarności z najbardziej potrzebującymi. O doświadczenia z trudnego czasu zapytaliśmy laureatki i laureatów pierwszych trzech nagród. Chcemy, żeby ich działania stały się dobrą praktyką, wzorem, który możecie powtórzyć w waszych społecznościach.
Suplementy z Warenki
Instytut postanowił przyznać pierwsze miejsce kolażowi przysłanemu przez KGW w wielkopolskiej Warence. W uzasadnieniu nie wspomniał jednak o absolutnie nowatorskim pomyśle, na który wpadli członkowie koła.
– Robiliśmy zakupy seniorom niemal od samego początku. Artykuły spożywcze, medyczne i leki. Seniorzy zwykle dzwonili, a my zapisywaliśmy na kartce potrzeby. A potem ustaliliśmy, że pisali sami, a młodzież dostarczała listę potrzeb. Ale było coś jeszcze – do każdych zakupów dodawaliśmy mały prezent. Seniorzy dostawali od nas zrobione chwilę wcześniej przez nas syropy – z mniszka lekarskiego i z pędów sosny. Każdy dostał po dwie buteleczki, żeby wzmacniać odporność i móc się leczyć – opowiada Jakub Mituta, nastolatek, chyba najmłodszy członek KGW w Warence.
Koło szyło też maseczki. Do niedawna liczyli, że będzie je można schować na pamiątkę. Teraz są niemal pewni, że trzeba będzie raz jeszcze uruchomić wzajemną pomoc.
Nowe Bystre z koszykiem
Drugie miejsce zajęło Koło Gospodyń Wiejskich z Nowego Bystrego w powiecie tatrzańskim. Na konkurs wysłało jedno zdjęcie. Tyle wymowne, co klimatyczne. Okazuje się, że pomoc w czasach kryzysu może mieć także aspekt estetyczny. Na zdjęciu zobaczycie na tle drewnianej chaty seniorkę w gustownej góralskiej chustce na głowie, a za nią – mężczyznę. Można się domyślić, że to starsze, samotnie mieszkające małżeństwo. Młodsza od nich sąsiadka podaje sporej wielkości koszyk. Nie widzimy zawartości, ale o niej porozmawialiśmy z przewodniczącą koła i wiemy już, że to sytuacja nie tylko z obrazka.
– Nosiliśmy żywność i lekarstwa. Tak, właśnie w takich, jak na zdjęciach, koszykach. Zostawialiśmy to przed drzwiami, seniorzy zostawiali na zewnątrz pieniądze – opowiada Renata Styrczula, przewodnicząca lokalnego koła gospodyń.
Wieś zachowała się nowatorsko i bystrze, jak na nazwę przystało, także na inne sposoby.
– Jedna z nas w kole jest krawcową. Nauczyła nas i uformowała się sześcioosobowa grupa szwaczek. Część tkanin brałyśmy z akcji, którą wymyśliły koleżanki z koła gospodyń z Kościeliska. W kartonach wystawiały płótna w kawałkach, które kupowały za pieniądze od sponsorów – mówi Renata Styrczula.
Maseczki mieszkańcy wsi mogli odbierać w domu przewodniczącej. W dowolnej liczbie. Może dlatego powiat tatrzański miał tak małą liczbę zakażeń?
Dłużec częstuje plackiem
Trzecią nagrodę otrzymało Koło Gospodyń Wiejskich Dłużec z gminy Lwówek Śląski na Dolnym Śląsku.
– Mamy dużo starszych samotnych osób we wsi. I to nas zmotywowało do założenia koła. Nie rejestrowaliśmy się w Agencji, nie zakładaliśmy stowarzyszenia. Jakoś tak łatwiej bez tej księgowości. Nie planujemy wielkich projektów, a póki co przeprowadziliśmy z wykorzystaniem funduszu sołeckiego kilka inwestycji, między innymi plac zabaw. A ostatnio zajmujemy się głównie pomocą – wyjaśnia Izabela Sordyl, jedna z najaktywniejszych członkiń.
Od dwóch miesięcy koło zajmuje się zbieraniem pieniędzy na leczenie kolegi, który w kwietniu uległ poważnemu wypadkowi. Jeszcze do niedawna jeździli po kiermaszach i gromadzili fundusze, sprzedając ciasta. Byli już w intensywnym trybie „pomocowym”, kiedy na Dłużec spadła pandemia. I może dlatego tak sprawnie poszło im pomaganie.
– Pamiętam, że od czwartku w połowie kwietnia trzeba było zacząć nosić maseczki. A my na dwa dni wcześniej z koleżanką Elą, seniorką, postanowiłyśmy same je produkować. Dziewczyny, które nie miały wcześniej do czynienia z maszyną, kroiły nam, prasowały, przygotowywały tasiemki i gumki, a my szyłyśmy. Dla gminy, dla policji, dla szpitala jednoimiennego w Bolesławcu. Chorych mieliśmy bardzo mało – opowiada Izabela Sordyl.
W czwartek, kiedy większość Polaków w popłochu poszukiwała maseczek, oni w Dłużcu rozdawali je swoim 76 seniorom. I dalej szyły dla służb i Domu Dziecka w Golance pod Legnicą.
– Zamiast jednego wysłaliśmy aż 40 zdjęć. Wytłumaczyłam się, że jesteśmy młodym, prężnym kołem i w związku z tym zbombardowałyśmy ich skrzynkę zdjęciami – usprawiedliwia „wykroczenie” Iza.
Prawdą jest, że mieli co dokumentować podczas pandemii. Bo nie tylko szyli maseczki, ale też gotowali.
– Znajoma wpadła na pomysł, żeby pomóc lekarzom. Potem do projektu włączyły się też restauracje. Zbierałyśmy się w naszej ogromnej świetlicy i obieraliśmy po 50 kg ziemniaków – opowiada Iza.
Na jednym ze zdjęć widać panie nad kotłem z kartoflami. Obok leżą cukinie. wszystko po to, żeby zaraz smażyć placki ziemniaczane z cukinią – ich tradycyjną już i poniekąd regionalną potrawę. Oprócz placków bolesławieccy medycy raczyli się też dłużeckimi pierogami ruskimi. A w niedzielę musiał być – nawet w pandemii – elegancki deser.
Karolina Kasperek