Cukrownia w Glinojecku zaliczana jest do największych w Polsce. Do 2017 r. należała do firmy Pfeifer & Langen Glinojeck S. A. Od 2010 r. w naszym kraju działały dwie ściśle powiązane kapitałowo ze sobą spółki akcyjne. Druga Pfeifer & Langen Polska swoją siedzibę rejestrową ma w Poznaniu.
Istnienie równolegle dwóch producentów cukru z siedzibami w dwóch różnych lokalizacjach to skutek przejęcia przez Pfeifer & Langen Polska cukrowni w Glinojecku. Dziesięć lat temu z działalności w naszym kraju wycofał się British Sugar Overseas, do którego należała firma BSO Polska. Miała wówczas już tylko jedną cukrownię – tę zlokalizowaną w Glinojecku. Uprawa buraków i produkcja cukru była wtedy ściśle regulowana przepisami obowiązującymi w UE. Plantatorzy nie mogli swobodnie zmieniać firmy, do której chcieliby dostarczać buraki. Obowiązujące regulacje zakładały jednak, że w przypadku zmian właścicielskich cukrowych koncernów, rolnicy mają prawo do zmiany odbiorcy buraków. Zgodę na to musiał jednak wydać minister rolnictwa. Zakładem w Glinojecku była wtedy zainteresowana także KSC. Płaciła wyższe stawki za buraki. Wielu mazowieckich rolników upatrywało szansy i chciało przejść do „Polskiego Cukru”. Ministerstwo rolnictwa nie wydało na to zgody. Pfeifer & Langen zaś argumentował, że kupił tylko akcje BSO Polska i tylko potem dokonał zmiany nazwy spółki. To dlatego istniały dwie firmy: Pfeifer & Langen Polska oraz Pfeifer & Langen Glinojeck. W 2017 r. ta druga została wchłonięta przez pierwszą. Inną kwestią jest fakt, że do KSC chciało przejść około 30% plantatorów Cukrowni Glinojeck. Ministerstwo twierdziło, że nie wydaje zgody na przejście, ponieważ doprowadziłoby to do zamknięcia ostatniej cukrowni na Mazowszu. Z cukrowaniami jest jednak jak z mleczarniami. O ich sile stanowią plantatorzy, podobnie jak dostawcy mleka. Migracja plantatorów mogłaby obniżyć wartość cukrowni w Glinojecku i prawdopodobnie ułatwiłaby jej zakup przez KSC.
Trudne negocjacje
– Kiedy było kwotowanie produkcji cukru, obowiązywała minimalna cena na buraki. Po uwolnieniu rynku ceny surowca na świecie spadły. Chcieliśmy być solidarni i wspólnie, na równych warunkach przetrwać trudną sytuację. Zgodziliśmy się na obniżkę. Cena kontraktowanych buraków została ustalona z Pfeifer & Langen Polska na 24 euro/t – opowiada Wojciech Skierkowski ze ZPBC przy Cukrowni Glinojeck.
W tym roku Związek prowadził z władzami cukrowego koncernu intensywne negocjacje dotyczące zwiększenia stawki za buraki kontraktowe. Ceny cukru na światowych giełdach wzrosły, a polscy plantatorzy dalej otrzymują stawki za buraki ustalone w momencie uwolnienia produkcji cukru.
– Sytuacja na światowych rynkach oraz cena cukru jest znacznie lepsza niż miało to miejsce jeszcze dwa lata temu. Po długich negocjacjach z Pfeifer & Langen Polska, które na początku marca miały miejsce w Płocku, doszliśmy do porozumienia. Ustaliliśmy, że cena za buraki kontraktowane zostanie zwiększona do 25 euro/t. Negocjacje prowadziło prezydium naszego związku z przedstawicielami zarządu i służbami surowcowymi Pfeifer & Langen Polska – opowiada Skierkowski.
Nie doszło jednak do podpisania porozumienia. Pojawiły się bowiem rozbieżności. ZPBC chciał, aby cena 25 euro za tonę buraków obowiązywała w tym oraz w następnym roku. P&L Polska zaś oferował kij i marchewkę. W tym roku 25 euro/t, a w 2021 r. 1 euro/t mniej. Plantatorzy zaproponowali więc cenę 25 euro/t buraków wyprodukowanych w tym roku, a kwestia ceny na kolejny sezon miała pozostać sprawą otwartą. Umowa miała być dopracowana i podpisana za kilka dni. Jednak Pfeifer & Langen Polska miał wycofać się z ustaleń.
– Tłumaczono nam, że pojawił się koronawirus i będą problemy. W ogóle nie chciano z nami rozmawiać. Wymiana informacji zaś odbywała się jedynie listownie i poprzez maile – mówi Wojciech Skierkowski.
To nie był koniec kłopotów plantatorów. Związek miał zostać poinformowany o tym, że żadne dalsze negocjacje w sprawie cen buraków z tegorocznych upraw nie będą prowadzone. Cena miała pozostać bez zmian. Ku zaskoczeniu rolników, służby surowcowe miały rozpocząć podpisywanie kontraktów na dostarczanie buraków na 2021 r.
– Rozpoczęto kontraktacje z ceną 24 euro/t. Tym razem koronawirus już w niczym nie przeszkodził. Nie wiadomo, co będzie po zakończeniu tegorocznej kampanii. Kontraktacja zazwyczaj odbywała się po skończonej kampanii poprzedniego roku. Robione były rozeznania, ile będzie sianych buraków. Dziś pierwsza firma wychodzi z kontraktacją w lipcu. Nie wiedząc, co się będzie działo na wiosnę przyszłego roku. Przecież sianie buraków może być utrudnione przez jakąś katastrofę pogodową. W ostatnich latach tych u nas nie brakowało. Nie wiadomo też, jaka będzie cena cukru i jakie będą wyniki produkcyjne bieżącej kampanii. Dwa lata temu zgodziliśmy się na 24 euro/t, bo został podniesiony wielki lament, że spółka może mieć kłopoty finansowe. Wtedy zgodziliśmy się na obniżenie ceny z 26,29 euro/t, ale tylko na jeden rok. Dziś się okazuje, że P&F Polska ma się świetnie i wypłaca swojemu właścicielowi gigantyczną dywidendę – twierdzi Wojciech Skierkowski.
Niewielki koszt
Związek Plantatorów wyliczył, że podwyższenie o 1 euro ceny buraków dla dostawców zakładu w Glinojecku to byłby wydatek dla koncernu 6,5–7 mln zł. Kwota przy skali działalności oraz przychodach dla firmy byłaby stosunkowo niewielka. Mogłaby się przyczynić jedynie do niewielkiego spadku gigantycznych zysków cukrowego koncernu. Mimo że kampania cukrowa zaczyna się na jesieni danego roku, a kończy na początku następnego, to Pfeifer & Langen Polska prowadzi sprawozdawczość finansową od 1 stycznia do 31 grudnia. W 2018 r. przychody netto ze sprzedaży produktów, towarów i materiałów wyniosły ponad 1,353 mld zł. Zysk po opodatkowaniu w trudnym dla cukrownictwa roku to 195,96 mln zł.
Z księgowego punktu widzenia, 2019 r. był znacznie gorszy dla Pfeifer & Langen Polska. Mimo to liczby i osiągnięte wyniki nadal były imponujące. Koncern osiągnął przychody ze sprzedaży na poziomie ponad 1,313 mld zł oraz zysk netto, który wyniósł przeszło 132,33 mln zł.
24 czerwca br. właściciel Pfeifer & Langen Polska, czyli Pfeifer & Langen International B.V., do którego należy 99,7% akcji spółki (reszta należy do pracowników i plantatorów) zdecydował, że zostanie wypłacona dywidenda. Podjęto uchwałę, że cały zysk za 2019 r. w kwocie 132,33 mln zł zostanie mu wypłacony. Dodatkowo. także na dywidendę przeznaczono 302,98 mln zł z kapitału zapasowego, pochodzącego z zysków wypracowanych w poprzednich latach. Dywidenda ma być wypłacona do 30 września br., a do niemieckiego właściciela łącznie zostanie przelanych około 434 mln zł.
Zarząd spółki w sprawozdaniu za 2019 r. podał, że w kampanii 2019/2020 skupiono z własnej kontraktacji 3,812 mln t. buraków. Gdyby cena została podniesiona także dostawcom pozostałych cukrowni koncernu o 1 euro, nie uszczupliłoby to w znaczącym stopniu imponujących zysków. Osiągane wyniki produkcyjne i sprzedażowe są godne podziwu. Co też docenia właściciel Pfeifer & Langen Polska. W 2019 r. zatrudnione były w Spółce przeciętnie 1033 osoby. Koszty wynagrodzeń dla załogi sięgnęły blisko 77 mln zł.
W minionym roku jej zarząd składał się z dwóch osób: prezesa, który funkcję pełnił przez cały rok, oraz członka, który funkcję swoją sprawował do końca czerwca. Organ zarządzający pobrał w 2019 r. 1,868 mln zł. Rok wcześniej było to 6,437 mln zł.
W połowie lipca zarząd Związku Plantatorów Buraka Cukrowego przy Cukrowni Glinojeck zwrócił się do rolników z apelem o to, aby wstrzymali się z kontraktacją na rok 2021.
– Tylko jeśli będziemy występować razem, będziemy mieli możliwość jakiegoś oddziaływania. Siła każdej cukrowni to jej plantatorzy. Każda podpisana umowa osłabia naszą pozycję negocjacyjną. Apelujemy o niepodpisywanie umów – mówi Wojciech Skierkowski.
Pytania dotyczące tej sprawy próbowaliśmy zadać spółce Pfeifer & Langen Polska. Poinformowano nas, że na łamach prasy nie będzie prowadzona polemika z plantatorami i że firma nie udzieli informacji. Prowadzone zaś będą rozmowy z plantatorami z Wielkopolski i rejonu Glinojeck celem wypracowania porozumienia.
Pfeifer & Langen Polska boleśnie odczuł skutki uwolnienia kwot. W 2017 r. (kwotowanie zniesiono od 1 października 2017 r.) firma osiągnęła 1,451 mld zł przychodu ze sprzedaży i wypracowała 310,5 mln zł zysku. W porównaniu z ponad 132 mln zł w 2019 r. przez dwa lata przychód spadł o około 58%. Gdyby 10 lat temu ministerstwo rolnictwa wykazało odrobinę dobrej woli, dziś Cukrownia Glinojeck mogłaby należeć do KSC. Ogromne zyski zasilałyby budżet państwa.
Tomasz Ślęzak