W przeciwieństwie do zbiorników na olej napędowy, w naszym kraju nie obowiązują rygorystyczne przepisy związane z ich stawianiem i wykorzystaniem. Producenci wykorzystują podobną technologię produkcji. Zbiorniki wytwarzane są z proszku lub granulatu polietylenu. Jest on zabarwiany charakterystycznym kolorem. Następnie materiał jest zasypywany do formy. Kolejnym etapem jest wypiekanie zbiornika w specjalnym piecu. Forma jest w tym czasie w ruchu obrotowym dzięki zawieszeniu jej na specjalnym ramieniu. Jest to więc formowanie rotacyjne. Jeden odlew, bez łączeń i spawów gwarantuje wytrzymałość i szczelność. Zbiorniki do nawozów płynnych gwarantują wygodę ich stosowania oraz bezpieczeństwo magazynowania. Ich obrót w gospodarstwie zarówno przy nalewaniu, jak i zalewaniu opryskiwacza, może odbywać się w trybie zamkniętym.
– W ciągu roku zużywamy około 120 m3 RSM-u – mówi Bartosz Głowacki ze wsi Frygnowo w powiecie ostródzkim. – Nawozimy nim trzy gatunki roślin, jakie uprawiamy w gospodarstwie. Jest to pszenica, groch oraz rzepak. W przypadku tej ostatniej rośliny, roztwór gwarantuje także dużą skuteczność podawanych jednocześnie herbicydów doglebowych. Jest tłusty, dzięki czemu ciecz użytkowa równo i dokładnie pokrywa glebę, a środki działają bardziej skutecznie. Działa jak adiuwant.
Dawka z herbicydami RSM
nie jest duża, bo zwykle wynosi 50–100 litrów. Mieszanina jest także wykorzystywana w grochu. RSM zastąpił w gospodarstwie nawozy sypkie. Stosowany jest od 6 lat. Wcześniej nie był wykorzystywany. Zmieniło się to w momencie sprowadzenia trzech specjalistycznych zbiorników o pojemności 12,5 m3. Formalnie zbiorniki nie stanowią własności rolnika.
– Oferujemy formę użytkowania zbiorników. To my jesteśmy ich właścicielem. Rolnik z nich korzysta. W zamian, co roku kupuje od nas określoną ilość RSM – mówi Waldemarem Baumann z firmy Agro Małdyty. – Jesteśmy dystrybutorem produktów Swimer. Wybraliśmy tę markę, ponieważ uważamy, że gwarantuje odpowiednią jakość naszym klientom. W przypadku gospodarstwa we Frygnowie, zbiorniki są zalewane trzy razy do roku. Z powodu użytkowania zbiorników, nasi klienci nie ponoszą żadnych dodatkowych kosztów.
W przeliczeniu na czysty składnik azotu, koszt zakupu RSM jest porównywalny z nawozami sypkimi. Nawóz płynny gwarantuje jednak lepszą efektywność. Jego działanie jest natychmiastowe, zwłaszcza kiedy jest sucho. W takich warunkach nawozy azotowe mają trudności z rozpuszczeniem i przedostaniem się do roztworu glebowego.
– W tym roku zanosiło się na trzecią suszę z rzędu. Wczesną wiosną 3 marca mieliśmy ostatni opad deszczu. Potem do końca kwietnia nie padało. Pierwsze opady pojawiły się na początku maja. Dzięki zastosowaniu RSM miałem pewność, że składnik odżywczy od razu dostępny będzie w glebie. Rośliny lepiej znosiły trudne, suche warunki – mówi Bartosz Głowacki.
Zbiorniki na RSM
są dostępne z fabrycznymi układami dystrybucji. Stosowane są najczęściej wewnętrzne pompy zanurzeniowe. W przypadku wielu producentów, jest to opcja dodatkowo płatna. Dlatego też rolnicy stosują własne rozwiązania, które pozwalają na zalewanie cieczy do opryskiwaczy.
– Nasz pomysł na tankowanie opryskiwacza został zrealizowany w oparciu o spalinową pompę do wody. Jej wydajność to 1000 l/min. Wąż podłączany jest do zaworu spustowego w zbiorniku, a roztwór nalewany jest do opryskiwacza. Jego napełnienie trwa od 5 do 7 min. Pojemność zbiornika opryskiwacza to 5500 litrów. Możliwe jest także wykorzystanie pompy opryskiwacza, jednak my tego nie robimy. Cały proces trwałby wtedy około 30 min i stanowiłby obciążenie dla plastykowych elementów układu tłoczącego – opowiada Głowacki.
Pompa do wody tłoczy RSM
poprzez standardowe strażackie przyłącza i węże. Kosztowała około 2 tys. zł. Po opróżnieniu pierwszego zbiornika, jest on zalewany wodą, dzięki czemu może zostać ona nagrzana służąc do kolejnych oprysków. Jej wyższa temperatura nie wywołuje stresu roślin podczas wykonywania oprysku w słoneczne dni. Zalanie zbiornika po RSM wodą, z której przygotowywana jest ciecz robocza, nie stanowi problemu. W gospodarstwie dodawanych jest nawet 10 proc. RSM podczas wykonywania zabiegów fungicydowych.
– Jeśli chodzi o bieżące czynności eksploatacyjne, to tak naprawdę polegają one na kontroli zawora spustowego. Wiele jego elementów jest wykonanych z plastiku. Moje zbiorniki to modele sprzed 6 lat. Aktualnie produkowane są ze stali kwasoodpornej. Zawory z plastiku są skręcane i podczas podłączania potrafią się rozszczelnić na gwintach. Wtedy dochodzi do wycieków. Zbiorniki są napełniane poprzez górny wlew. Cysterny przewożące RSM są wyposażone w wydajne pompy. Nie ma konieczności płukania i czyszczeni zbiorników. Nie obowiązuje też żadna procedura związana ze zgłaszaniem i kontrolą Urzędu Dozoru Technicznego, jak ma to miejsce w przypadku dużych zbiorników na paliwo – mówi Bartosz Głowacki.
W jego gospodarstwie korzystanie z RSM przynosi także realne korzyści finansowe. Podczas użytkowania zbiorników wydatki na roztwór były w poszczególnych latach od 5 do nawet 20 proc. mniejsze niż gdyby kupował tylko nawozy sypkie.
RSM wykorzystywany jest także
jako uzupełnienie lub alternatywa dla nawozów sypkich. W przypadku mokrej wiosny, łatwiej po grząskim gruncie przejechać ciągnikowi z zawieszonym rozsiewaczem niż ciągnionym opryskiwaczem. Przejazd po błocie takim zestawem bywa czasem niemożliwy. Są rolnicy, którzy uważają, że pierwszą dawkę lepiej jest dać w tradycyjnej granulowanej postaci.
– Używam zbiorników do magazynowania RSM od 5 lat. Uważam, że zaproponowana forma użytkowania, a nie zakupu przez firmę Agro Małdyty jest korzystna. Roztwór stosuję w uprawie rzepaku, pszenicy oraz na trwałe użytki zielone. Daje on dużą niezależność. Jak nie można wjechać w pole, to korzystam z rozsiewacza. W rzepaku w ramach drugiej dawki podaję RSM – mówi Karol Miostkowski ze wsi Łodwigowo w gminie Grunwald.
RSM dostarczany jest trzy tygodnie po pierwszym zabiegu nawożenia. Rolnik jest hodowcą bydła mlecznego. Dostarcza surowiec do oddziału SM Mlekovita w Lubawie. Utrzymuje 50 mlecznych krów. Roztwór na trwałe użytki zielone podaje wiosną po ruszeniu wegetacji. Potem zabieg wykonywany jest po każdym pokosie w dawce 200 l/ha. Średnio zbiera ich trzy. W tym roku pierwszy zbiór trawy był opóźniony o 1–2 tygodnie. Stado rolnika jest pod oceną użytkowości mlecznej PFHBiPM. Korzysta on z usług, jakie oferuje Federacja i bada między innymi pasze w trosce o wyniki wydajności.
– Przeprowadzone badania wykazały, że jakość paszy jest zadowalająca. Stosuję na trawy RSM. Nie mam jednak pewności, czy wysokie parametry to efekt dobrego nawożenia, czy może zawdzięczam je dobrej mieszance traw. Sądzę, że mogą być one pochodną obydwu tych rzeczy. Podobnie może być z plonem. W tym roku jest okazały, ale poza roztworem wpływ na niego musiały mieć także obfite opady w maju i czerwcu oraz fakt, że posiałem młoda trawę – uważa Miostkowski.
Hodowca korzysta z dwóch zbiorników o pojemności 12,5 m3 . Napełnia je dwa razy do roku. Zakupu dokonuje w firmie, która zbiorniki dostarczyła. Sam decyduje o terminie, w którym przeprowadza transakcje. Według niego, zbiorniki nie wymagają większych czynności związanych z konserwacją. Są solidne i trwałe. Jedyna jego uwaga dotyczy sposobu opróżniania.
– Końcówka zaworu powinna być skierowana pod kątem w dół. Jest zainstalowana w poziomie. Przez to, jak zostaje końcówka cieczy, to nie można jej dokładnie wypompować. Roztwór jest tankowany poprzez pompę opryskiwacza. Zbiornik jest zapełniany w około 7 minut – mówi producent mleka.
Od wielu lat RSM,
jako uzupełnienie nawożenia granulowanego, stosowany jest także w gospodarstwie Edwarda Pyrza z miejscowości Tryl w powiecie świeckim. Na Pomorzu wiosenne susze i braki opadów występują regularnie. Forma płynna jest korzystna, ponieważ natychmiast trafia do gleby, a rośliny mogą być zasilane azotem. To dlatego RSM jest stosowany w ramach drugiej dawki nawożenia. W pierwszej wykorzystywana jest saletra amonowa.
– Mamy kolejny rok z rzędu, gdzie w kwietniu nie spadła ani kropla deszczu. Na początku marca wystąpił niewielki opad. Potem było sucho aż do maja. Nawozy sypkie posiane w marcu, a potem w kwietniu, nie działały. RSM to świetnie rozwiązanie na trudne, suche warunki. Rośliny po jego podaniu były w lepszej kondycji niż tam, gdzie zastosowane były tradycyjne nawozy. W maju zaś, kiedy wystąpiły intensywne opady, głodne rośliny miały od raz nadmiar dostępnych składników pokarmowych – mówi Edward Pyrz.
Jego gospodarstwo specjalizuje się w hodowli bydła mlecznego. Mleko dostarczane jest do oddziału SM Mlekovita w Świeciu. RSM stosowany jest od lat. W przeszłości był magazynowany w zbiornikach typu mauzer. Taka forma przechowywania wymagała dobrej organizacji pracy. Ciecz była często przelewana, dochodziło do jej rozlewania przy napełnianiu wielu zbiorników o pojemności 1000 l.
– Zdecydowałem się na inwestycję związaną z zakupem profesjonalnego zbiornika dla RSM po to, aby usprawnić pracę w gospodarstwie. Choć nawozy sypkie rozsiewaczem można rozsiać szybciej, to wymagają przynajmniej dwóch ludzi oraz większej ilości sprzętu. Zbiornik o pojemności 20 m3 kupiłem w tym roku. Zbiornik został już zalany, a RSM będzie wykorzystany w kolejnym sezonie uprawowym – przewiduje Edward Pyrz.
Rolnik uważa, że stosowanie RSM to mniejsze nakłady finansowe w porównaniu z nawozami sypkimi. Duży zbiornik daje dużą elastyczność związaną z momentem zakupu znacznej ilości roztworu. Ułatwia obsługę i wykonanie oprysku. Nie ma problemów przy rozładunku z cysterny samochodowej. Odbywa się on poprzez pompę cysterny. Po zalaniu zbiornika jest ona ważona, dzieki czemu można dokonać rozliczenia.
– Nie zdecydowałem się na dostępną opcjonalnie pompę zanurzeniową do zalewania opryskiwacza. Była zbyt droga w porównaniu z ceną całego zbiornika. Będziemy wykorzystywać jakieś własne rozwiązanie. Planujemy powrót do pomp, które kiedyś stosowaliśmy do mleka. Dawniej mleczne cysterny nie miały swoich pomp. Korzystaliśmy ze specjalnych, które nadal mamy w gospodarstwie. Być może teraz będzie można je ponownie wykorzystać, tym razem do RSM-u – planuje Edward Pyrz.
Tomasz Ślęzak