Spotkanie poprowadził prezes Zrzeszenia Andrzej Borkowski.
– Aby mieć większą pozycję na rynku, staramy się zrzeszać jak najwięcej hodowców, jednak nie obywa się to bez problemów. Do potencjalnych nowych członków podjeżdżają pośrednicy, którzy oferują im ceny nieosiągalne przez nas w zakładach, z którymi współpracujemy. Podejrzewamy, że może to być celowe osłabianie naszego Zrzeszenia, aby rolnicy dalej pozostawali osamotnieni zarówno w sprzedaży, jak i w rozwiązywaniu innych swoich problemów – powiedział Andrzej Borkowski.
Jednym z poruszanych tematów były niskie ceny skupu.
– Ceny żywca wołowego znowu spadły. Jest tragicznie i nie wiemy, czym to jest spowodowane – powiedział Tomasz Zawadzki, wiceprezes Podlaskiego Zrzeszenia Producentów Bydła, odpowiedzialny za sprzedaż żywca.
W spotkaniu gościnnie uczestniczył Janusz Krasnodębski z Podlaskiego Związku Rolniczych Zrzeszeń Branżowych w Suchożebrach.
– Rynek dąży do tego, by zakłady mięsne należące do dużych korporacji otrzymywały duże, wyrównane partie zwierząt, co umożliwia wprowadzenie automatyzacji na linii produkcyjnej. Gdzie jest zatem miejsce dla takich producentów, jak my, niebędących w stanie wyprodukować jednolitej partii 200 tuczników, które da się rozebrać za pomocą komputera? Jeśli chcemy jeszcze cokolwiek znaczyć na rynku, musimy jako producenci trzody i bydła łączyć siły we wspólnych związkach grup. Musimy współpracować z mniejszymi lokalnymi zakładami, które w schemacie wielkich korporacji się nie mieszczą i w przyszłości ma ich nie być, a wtedy małych producentów, takich jak my, też nie będzie, bo nie będziemy mieli gdzie sprzedać surowca – powiedział Janusz Krasnodębski.
Hodowcy wystosowali postulat do ministra rolnictwa – Jana Krzysztofa Ardanowskiego.
– Jako rolnicy zrzeszeni w grupie producenckiej na mocy ustawy o społeczno-zawodowych organizacjach rolników mamy uprawnienia do tego, żeby ministrowi wskazywać, jakie mamy problemy. Jako organizacja możemy reprezentować interesy każdego z członków. W przygotowanym piśmie chcemy poinformować ministra o problemach ze sprzedażą cieląt, która generuje nadmierną biurokrację oraz dodatkowe obowiązki i uciążliwości. Zgodnie z ustawą o grupach producenckich, 80% produktu trzeba sprzedać za pośrednictwem grupy. Ustawa nie różnicuje czy jest to cielę, byk czy jałówka. W celu ułatwienia naszej współpracy, chcemy przekonać ministra, by z obowiązku sprzedaży za pośrednictwem grupy do zakładów wyłączył cielęta do 8. tygodnia życia – powiedział Oktawian Muszkat,prawnik z Podlaskiego Związku Rolniczych Zrzeszeń Branżowych w Suchożebrach.
– Mam kilkanaście krów mlecznych i w ciągu roku potrzebuję sprzedać kilka cieląt innym rolnikom. Po wejściu do Zrzeszenia okazało się, że 80% muszę sprzedać za pośrednictwem grupy, co stwarza dodatkowe utrudnienia dla kupujących. Dodatkowo, sytuacja na rynku żywca wołowego jest coraz gorsza. Uważam, że w ciągu dwóch miesięcy ograniczenia handlu rolnicy mają sporo niesprzedanych opasów, co powoduje nadwyżkę na rynku, a zakłady mięsne to wykorzystują – stwierdził hodowca z gminy Zbuczyn.
W uzasadnieniu postulatu przesłanego ministrowi rolnictwa hodowcy podkreślają, że zgodnie z aktualnie obowiązującym zapisem art. 3 ust. 1 pkt. 6 ustawy o grupach producentów rolnych i ich związkach, obowiązek sprzedaży co najmniej 80% wytworzonych produktów dotyczy wszystkich wyrobów, bez względu na ich rodzaj oraz specyfikę produkcji. Uważają, że ten bezwzględny przepis godzi w ich interesy oraz nie jest dostosowany do bieżących problemów producentów bydła mięsnego. Stwarza bowiem istotne trudności handlowe w prowadzeniu sprzedaży cieląt na linii członek grupy – grupa, grupa – odbiorca. Problem polega na tym, że część producentów sprzedaje cielęta bezpośrednio innym rolnikom (często niebędącym VAT-owcami). Sprzedaż cieląt przez grupę odbiorcy finalnemu, którym jest rolnik ryczałtowy, byłaby zarówno dla sprzedawcy, jak i kupującego znacznym utrudnieniem. Ponadto sprzedaż cieląt przez grupę z przyczyn ich małej wartości stanowi dla niej niepotrzebne obciążenie, generując dodatkową biurokrację i jest ekonomicznie nieuzasadniona. O ile sprzedaż najmłodszych cieląt jest realizowana nie na rzecz przedsiębiorców (tj. pośrednictwa handlowego lub zakładu przetwórczego), lecz tylko na rzecz rolnika indywidualnego, o tyle w ocenie PZPB zasadna jest zmiana obowiązujących przepisów we wskazanym zakresie.
Oktawian Muszkat odniósł się także do tematu międzybranżowego łączenia grup i zrzeszeń producenckich.
– Janusz Krasnodębski wspomniał o tworzeniu międzybranżowych organizacji rolników. Od czerwca te organizacje mogą być dofinansowane. Prawdopodobnie w przyszłości połączymy się w taką międzybranżową organizację rolników. Być może pieniądze będą tylko przy spełnieniu określonych warunków. Przykładem jest ostatnie wsparcie związane z COVID 19, o którym zapewne państwo słyszeli. W ministerstwie opracowuje się założenia do rozporządzenia, żeby zadośćuczynić producentom rolnym poszkodowanym przez COVID 19. Będzie to wsparcie do 7 tys. euro na gospodarstwo, ale w przypadku trzody chlewnej będzie dotyczyło tylko zwierząt urodzonych w danym gospodarstwie. Celem ministerstwa i polityki krajowej jest odbudowanie stada podstawowego oraz zachęcenie do produkcji prosiąt, by nie kupować warchlaków z zewnątrz. Być może jeszcze w przyszłości odniesiemy się do tego postulatu w kontekście świń, by również objąć wsparciem producentów, którzy kupują z zewnątrz, ale działają wewnątrz grupy. We Wspólnej Polityce Rolnej na lata 2021–2027 najważniejsze jest, by przyznawane były pieniądze przede wszystkim tym rolnikom, którzy kooperują, a może będą dystrybuowane wyłącznie za pośrednictwem grup i organizacji producenckich – powiedział Oktawian Muszkat.
Józef Nuckowski