W pięknym, wydanym przez Lokalną Grupę Działania „Dolina Stobrawy” folderze przeczytamy jeszcze, że podczas wizyty studyjnej czy po prostu odwiedzin wioski możemy liczyć na udział w warsztatach rękodzielniczych: malowania na szkle, dekupażu czy przenoszenia wzorów na tkaniny. Ze wstępnej rozmowy z założycielami wynika, że wioska radzi sobie nieźle. Ale w tym roku czują, że potrzeba im nowych pomysłów i energii.
Najpierw podpatrzeć
Zanim w Bąkowie powstała wioska tematyczna, działało już tam Stowarzyszenie Rozwoju i Odnowy Wsi Bąków. Kiedy trzy lata temu Lokalna Grupa Działania zainspirowała kolejną falę zakładania wiosek tematycznych, aktywiści z Bąkowa poczuli ożywczy wiatr.
– Pojeździliśmy po sąsiednich wioskach tematycznych. Odwiedziliśmy wioskę bogactwa natury i wioskę drewna. Na naszym terenie działały już wioska Miodowa Kraina, wioski muzykantów, drewna, dekarzy. Pojechaliśmy z wizytą studyjną organizowaną przez „Dolinę Stobrawy” na Dolny Śląsk, gdzie trener Krzysztof Szustka pokazał nam wiele świetnie prosperujących wiosek – opowiada Angelika Japińska, założycielka Truskawkowej Wsi i liderka w stowarzyszeniu.
Po wizytach studyjnych przyszedł czas na warsztaty z zakładania i prowadzenia wioski tematycznej. Podczas takich zajęć okazuje się, że w społeczności, w której dotąd trudno było obudzić energię, są ludzie z potencjałem.
– Tak, rzeczywiście, okazało się nagle, że mamy kowala, który może robić pokazy z kucia podków. Że ktoś zorganizuje styropian do wycinania truskawkowych kształtów. A ktoś inny wióry z drzewa osikowego, z którego można robić ozdoby. I, oczywiście, wymyślaliśmy nazwę. Było zebranie, przyszło wielu mieszkańców. Zrobiliśmy burzę mózgów. Nazwa wioski była dość oczywista, bo mieliśmy tu od lat plantatorów truskawek. Myśleliśmy ewentualnie o kukurydzy, bo wokół wsi rozciąga się też 120 hektarów eksperymentalnych upraw. Mamy tu zakład doświadczalny. Ale stanęło na truskawce – opowiadają Angelika z koleżankami.
Wykorzystaj historię
Jeszcze w 2015 roku złożyła w imieniu stowarzyszenia projekt na mały plac zabaw, który nazwali Truskawkowym Centrum. Katarzyna Remisiewicz, jedna z mieszkanek, polonistka, stworzyła Legendę o wsi Bąków: …Jedną z ważniejszych dla Bąkowa osób był i wciąż jest Eduard graf von Bethusy-Huc, polityk naprawdę stojący po stronie zwykłego człowieka (…) Hrabia uwielbiał podróże (…). Podczas jednej z dalekich wypraw przywiózł do domu ciekawą roślinę. Nie wiadomo było, gdzie ją posadzić, i Eduard, zdezorientowany, oddał ją jednej ze służących (…). Ta wsadziła ją do drewnianej donicy i już w kilka dni później roślina zakwitła i wydała czerwony owoc. Eduard polecił jej pielęgnację, a służąca nadała jej nazwę „truskawka”. To legenda, w którą zmyślnie wpleciona jest prawdziwa historia tego miejsca. Obok świetlicy, w której rozmawiamy, mieści się park, a w nim stoi pałac grafa Eduarda, o którym krążą zresztą różne legendy. Taka opowieść to jeden z elementów tworzących ideę wioski tematycznej.
Stowarzyszenie, już jako wioska tematyczna, zabrało się za produkcję dżemów, soków, a nawet nalewek truskawkowych. Przetwory stawały się często nagrodami w licznych konkursach i firmowały wioskę. Robiły to tym skuteczniej, że słoiki i butelki opatrzone były specjalnie zaprojektowaną etykietą. Stowarzyszenie rozpisało na nią konkurs wśród mieszkańców. Nietrudno zgadnąć, że znalazła się w niej truskawka.
Na wszystko – projekt
Pierwszym przedsięwzięciem dla mieszkańców był zorganizowany w 2015 roku festyn truskawkowy. Ze strojami i koszulkami z truskawkowymi emblematami. Skąd je wzięli? Na każdy „składnik” wioski tematycznej Angelika pisała oddzielny projekt.
– Niewielkie te projekty. Składamy wnioski do gminy, do starostwa, do marszałka województwa, do LGD, w której pieniądze można dostać z Funduszu Inicjatyw Obywatelskich (FIO) i z tak zwanego Małego FIO, czyli FIO dla małych inicjatyw. Można też uzyskać pieniądze w ramach od dawna świetnie działających programów „Działaj Lokalnie” i „Równać Szanse” realizowanych przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności. Czasem do działań wioski tematycznej Bąków dokłada też z funduszu sołeckiego. Korzystaliśmy również z dotacji Fundacji Tesco – opowiada Angelika i dodaje, że średnia wartość dotacji z jednego projektu to około 3 tys. zł.
Każdy może się przydać
Festyn wzbogaciła charytatywna aktywność mieszkańców. Stolarz wyciął z desek truskawki, które później malowały dzieci. Ktoś inny załatwił styropianowe płyty, z których też wycinano owocowe kształty. Były skoki w workach ozdobionych motywem truskawki, a na stolikach leżały szaszłyki owocowe z truskawką, soki i lody truskawkowe. Pieniędzy starcza zwykle nawet na wynajęcie „gwiazdy wieczoru”, ale Angelika zaznacza, że płacą za nią często z góry z własnej kieszeni.
– Liczymy, że te pieniądze nam się zwrócą w trakcie imprezy. Na sprzedaży produktów podczas festynu zarabiamy kwotę czasem niemal równą dotacji – mówi bąkowska aktywistka.
Stworki i ogród zmysłów
W ofercie Truskawkowej Wsi są jeszcze gry terenowe, w których szuka się skrytek. Dwa questy – „Drewniany skarb Bąkowa” i „Przygoda z nasionami w Bąkowie” oraz geocaching, czyli gra terenowa z wykorzystaniem odbiorników GPS. Sa jeszcze warsztaty wytwarzania osikowych stworków. A w centrum wsi działa ogród sensoryczny ze ścieżką zmysłów.
– Można tam pochodzić boso po szyszkach i poznać zioła, które posadziliśmy w pomalowanych oponach. Jest tam, oprócz mięty, rozmarynu czy pokrzywy, także dzika róża i charakterystyczny dla naszej okolicy czosnek niedźwiedzi. Tablice informują, co tam rośnie i jakie roślina ma działanie lecznicze. Trzy lata temu w ogrodzie stanęło jeszcze monidło. To chłopiec z dziewczynką, która trzyma koszyk z truskawkami. Każdy może dać im swoją twarz i zrobić sobie zdjęcie – wyjaśniają Angelika, Małgorzata i Ewelina.
Jak wskrzesić zapał?
W tym roku Angelika napisała już siedem projektów, ale udało się pozyskać tylko jedną dotację. Mówi, że cały czas się uczy metodą prób i błędów. Nie zraża jej ani jeden, ani dwa, ani nawet trzy odrzucone wnioski. Ale trochę martwi się o to, że wiosce zaczyna brakować energii. We wsi nie ma już dziś kowala, likwidują się też plantacje truskawek. Członkowie stowarzyszenia intensywnie myślą, jak zaktywizować tych, którzy jeszcze się nie udzielali. Nie chcą stracić tego, co już udało się im zgromadzić i zorganizować. Rozważają założenie spółdzielni socjalnej. Albo ponowne spotkanie z Krzysztofem Szustką, specjalistą między innymi od wiosek tematycznych. Podczas naszego spotkania przychodzi im jeszcze do głowy pomysł o zarejestrowaniu produktu tradycyjnego.
– Tę truskawkę to tu od dawna przerabiamy. Chyba zasłużyła już na taką etykietę. Może rzeczywiście pomyśleć o zarejestrowaniu czegoś truskawkowego? Mamy tu odpowiednio stare receptury – zastanawia się Angelika.
Radzę jej, by uważnie czytała kolejne numery „Tygodnika”. Będziemy w nich regularnie zamieszczać rady dla stowarzyszeń i kół, także znajdujących się w sytuacji, jaka jest udziałem Truskawkowej Wsi w Bąkowie. Jeśli potrzebujecie inspiracji do waszych działań, śledźcie nas także na naszej stronie internetowej i profilu na Facebooku.
Karolina Kasperek