Ciekawe informacje nadeszły z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Tomasz Chróstny, prezes tej instytucji, nałożył na właściciela sieci Biedronka karę w wysokości 115 mln zł. Oczywiście, do zapłaty tej kary droga jest daleka, bo sieć na pewno odwoła się do Sądu Antymonopolowego. Jednak już sam fakt brzmi krzepiąco. Biedronka została ukarana za mylne informowanie o cenach i promocjach. Za towar, który na półce kosztował 9,90, zł w kasie zapłacić trzeba było np. 15,90 zł. W zasadzie śmiało można takie kary hurtem nałożyć na wszystkie sieci handlowe, które z takich praktyk uczyniły zasadę działania. Ale nie czepiajmy się szczegółów.
Jeden z przedstawicieli handlowego środowiska stwierdził, że za tą karą stoją decyzje polityczne. I naszym zdaniem tak powinno być. Bo bez decyzji politycznej nikt nie pójdzie na wojnę z siecią, która ma ponad 3000 sklepów, a wartość jej sprzedaży rocznie przekracza 50 mld zł. Dla porównania dodajmy, że roczne przychody Orlenu to 111 mld zł (w 2019 r.). Mamy nadzieję, że ostatnia kara podziała na Biedronkę i inne sieci trzeźwiąco. Że pojawi się tam refleksja dotycząca uczciwego traktowania zarówno konsumentów, jak i dostawców. Bo naszym zdaniem UOKiK może jeszcze wiele zdziałać w interesie dostawców. Wiemy, że to nie jest tak chwytliwe politycznie, jak obrona konsumentów, ale przypominamy, że za zakładami przetwarzającymi mleko, mięso, owoce i warzywa stoją setki tysięcy dostawców – rolników. A przecież obecny rząd deklaruje, że rolnictwo jest dla niego bardzo ważną gałęzią gospodarki. Ukrócenie wykorzystywania przewagi kontraktowej wobec dostawców nabiału, wędlin, warzyw, owoców i ich przetworów poprawi także sytuację rolniczych rodzin zajmujących się produkcją surowców. Może przynieść lepszy efekt niż wiele działań polegających na różnych formach dotowania inwestycji, choć i one są potrzebne.
Dziwimy się, że rząd zdecydował się na wprowadzenie żółtych i czerwonych koronawirusowych stref tak późno. Rolnicy – producenci żywca wieprzowego – testują takie strefy od 2014 r., kiedy pojawił się u nas ASF. I choć to rozwiązanie ma bardzo wiele wad, to nikt nie wynalazł lepszego.
Na rynku mleka było nieciekawie, ale pojawiły się oznaki optymizmu. Wprawdzie nadal nie ma chętnych na odtłuszczone mleko w proszku, którego cena nie przekracza 9 zł i 40 groszy za kilogram. Ale jesienią według ekspertów – praktyków związanych z „Tygodnikiem Poradnikiem Rolniczym” – popyt na mleko w proszku wzrośnie, podobnie jak jego cena. Kilogram masła w blokach jest ceniony już powyżej 15 złotych. Natomiast jednostka tłuszczu w śmietanie przerzutowej kosztuje nawet 19 groszy! To tak, jakby masło w blokach kosztowało grubo powyżej 15 złotych za kilogram! Dotychczasowy zastój w handlu tłumaczono faktem, że w sierpniu staje międzynarodowy handel, bo szanowni kupcy – w tym z Polski – są na urlopach. I np. dzwonią raz po raz z jachtu z ofertami śmiesznych cen. No cóż, słońce nadal mocno grzeje, ale ceny rosną? Naszym zdaniem na handel może mieć wpływ trwoga przed nawrotem koronawirusowej zarazy. A na panice i trwodze można nieźle zarobić. Tak było kilka miesięcy temu. Najpierw ceny poszły w górę, a w kwietniu i w pierwszej połowie maja osiągnęły dno. Mamy też nadzieję, że ukaranie Biedronki, o którym wcześniej pisaliśmy, wpłynie też pozytywnie na handel artykułami mlecznymi i oczywiście innymi produktami żywnościowym rodem z Polski. Nie chodzi nam tylko o Biedronkę, ale też o inne sieci handlowe. Czas najwyższy, aby ten handel w naszym kraju został wreszcie ucywilizowany.
W Spółdzielni Mleczarskiej Mlekpol miały miejsca nadzwyczajne zebrania rejonowe. Na 8 z nich miało dojść do odwołania z funkcji delegatów 8 opozycyjnych radnych. W momencie oddania do druku tego numeru TPR, nie znaliśmy wszystkich wyników. Ale za radnym Andrzejem Szulcem opowiedziało się 34 członków. Natomiast wniosek o jego odwołanie poparło 13 osób. Przeciw odwołaniu radnego Mariusza Karwowskiego z funkcji delegata było 26 dostawców, zaś wniosek o odwołanie poparły trzy osoby. Aż 40 członków spółdzielni było przeciwnych odwołaniu radnego Grzegorza Zyskowskiego z funkcji delegata. A tylko jedna osoba poparła wniosek. 33 członków sprzeciwiło się wnioskowi o odwołanie z funkcji delegata radnego Bogusława Marchela, a tylko jedna osoba poparła wniosek. Bardzo ważne jest, że na tych zebraniach – przynajmniej na tych, na których jest prezes Edmund Borawski – każdy członek Mlekpolu może się swobodnie wypowiedzieć. A dyskusja jest bardzo ostra. Więcej informacji o kryzysie w tym gigancie mleczarskim zamieszczamy na stronach 52–53. A wszystkie wyniki zebraniowych odwołań podamy na naszych stronach internetowych i facebooku.
Krzysztof
Wróblewski
redaktor naczelny,
Paweł
Kuroczycki
redaktor naczelny