– Na posiadanym areale uprawiamy: pszenicę – na 18 ha, 15 ha zajmuje uprawa rzepaku, a pod kukurydzę przeznaczamy 8 ha. Pozostałą część zajmują trwałe użytki zielone. Nasze stado liczy 50 sztuk, w tym 28 krów dojnych i są to czystorasowe holsztyno-fryzy – na początku informuje pan Edmund.
– Ze zdrowotnością naszego stada nie mamy większych kłopotów – dodaje. – Największy dotyczy zacieleń. Próbując rozwiązać ten problem, przez kilka lat stosowałem naturalne krycie, ale i to nie przynosiło efektów. W większości przypadków należało stosować powtórkę. Podobnie było w przypadku inseminacji. Problem ten dotyczył zarówno sztuk młodych, jak i starszych. Średnia ilość laktacji w moim stadzie wynosi 5 i uważam, że jest to bardzo dobry wynik. Na tak wysoki wynik na pewno wpływa wydajność, która w moim gospodarstwie nie jest najwyższa i wynosi obecnie 8200 l mleka od krowy. Jako ciekawostkę podam, że spadła ona o 1000 l, gdy zwierzęta przestały wychodzić na pastwisko. Jest to dowód na to, że ruch i „skubanie” trawy pozytywnie wpływają na wydajność mleczną.
Ostatnie lata to czas specyficznej aury (często występujące susze), mimo to udaje się w gospodarstwie Junkiertów sporządzić zapas pasz zarówno treściwych, jak i objętościowych.
– Ograniczenia, jakie daje obora, powodują, że zamierzamy jeszcze popracować nad wzrostem wydajności, nie możemy bowiem zwiększyć stada. Myślimy o wybudowaniu wiaty dla zwierząt i jakiegoś okólnika, by zapewnić im ruch i dostęp do pastwisk. Uważam, że zwierzęta jak najwięcej czasu powinny spędzać na łąkach i pastwiskach. Jest to co prawda pracochłonne, trzeba bowiem przygotować pastwisko budując chociażby ogrodzenie. Trzeba też poświęcić czas na wyprowadzenie zwierząt, a potem przygnać do obory na dój. To zajmuje sporo czasu, ale uważam, że warto. Zdecydowanie łatwiej i szybciej pracuje się przy krowach, gdy stoją one w oborze – mówi hodowca.
Zwierzęta przebywają w oborze wybudowanej w 1983 r. z uwięziowym systemem utrzymania na 50 sztuk. Dój odbywa się przy wykorzystaniu dojarki przewodowej, a mleko przechowywane jest w schładzalniku o poj. 1400 l.
W żywieniu w gospodarstwie mojego rozmówcy wykorzystuje się: kiszonkę z kukurydzy, sianokiszonki, pasze treściwe, wysłodki buraczane, młóto browarniane. Rolnicy nie zapominają oczywiście o stosowaniu niezbędnych dodatków mineralnych i witamin.
– Krowy stają się coraz bardziej wymagające. By osiągać wysoką wydajność, należy stosować najwyższej jakości pasze. W tym miejscu warto wspomnieć, że jakość pasz zaczyna się bezpośrednio na polu czy łąkach. Im więcej czasu i pracy im w tym miejscu poświęcimy, tym lepszą paszę sporządzimy, a to bezpośrednio wpływa na mleczność krów, a więc i opłacalność produkcji.
Edmund Junkiert w OSM w Kole pełni funkcję przewodniczącego rady nadzorczej.
– W radzie pracuję już 22 lata, a funkcję przewodniczącego sprawuję od 19 lat. Rada pracuje zgodnie ze statutem spółdzielni i pełni funkcję kontrolną prac zarządu. Kontrola nie jest tu chyba najlepszym określeniem, ponieważ rada i zarząd współpracują. Na bieżąco omawiamy sytuację zakładu, na rynku mleka, dyskutujemy na temat niezbędnych inwestycji. O tym, że współpraca układa się dobrze, może świadczyć fakt rozbudowy zakładu, inwestycje w najnowocześniejsze technologie, maszyny i urządzenia wykorzystywane w przetwórstwie mleka. To wszystko wpływa na fakt, że OSM w Kole znajduje się w ścisłej czołówce polskich spółdzielni mleczarskich.
Ireneusz Oleszczyński