W tym roku miała ruszyć produkcja ciągników Mancel we Francji w zakładzie w Saint-Dizier. Ale stojący za tym projektem chiński koncern YTO postanowił nie tylko nie uruchamiać produkcji traktorów, ale podjął decyzję o całkowitym zamknięciu fabryki, w której powstawały przekładnie i komponenty. Twierdzi, że na decyzję wpłynęła pandemia koronawirusa.
Fabryka w Saint-Dizier powstała w 1950 roku. Przez szereg lat produkowane były w niej traktory Farmall FC. W 1984 roku kontrolę nad zakładem przejął Case IH który przezbroił zakład na produkcję przekładni. W 1999 roku Case IH, stał się częścią koncernu CNH. Dwa lata później zakład należał już do grupy Argo. W 2010 roku osiągając stratę rzędu 13 mln euro został postawiony w stan upadłości. Wtedy kupił go chiński YTO. Fabryka dalej jednak produkowała przekładnie, które były wysyłane do Chin. Ale w 2019 roku po załamaniu chińskiego rynku głośno mówiono o możliwości zatrzymania produkcji. YTO zweryfikował wtedy plany, mówiąc, że SaintDizier ma stać się miejscem produkcji nowej linii traktorów. Gdy ciągniki pokazywano na zeszłorocznych targach SIMA w Paryżu, zapowiadano, że będą skierowane na rynek europejski i aż 80 proc. montowanych komponentów będzie pochodziła od europejskich dostawców. Gama miała liczyć trzy serie w zakresie od 50 do 145 KM. Ambitne plany zakładały wyprodukowanie w ciągu najbliższych 5 lat nawet 5000 maszyn. Ale wtedy pojawił się koronawirus. Zyski chińskich koncernów kurczyły się. Koncern YTO zdecydował się zamknąć fabrykę w Saint-Dizier. Na przełomie lipca i sierpnia zwolniono ostatnich 36 pracowników.
P. Staniszewski