Tydzień temu pisaliśmy o zasadach przedwschodowego zwalczania rzepaku, którego skuteczność determinuje uwilgotnienie gleby. Dziś więcej o wariancie powschodowym, który wydaje się łatwiejszy, ale jest wiele czynników, które mogą to skomplikować. Z badań wykonywanych przez firmy chemiczne wynika jednak, że ochroniony plon przez pozbycie się konkurencyjnych chwastów rzepaku herbicydami doglebowymi w porównaniu do kontroli jest o 20 do 30% wyższy niż przy zastosowaniu herbicydów nalistnych. Dlatego zabiegi jesienne powschodowe powinniśmy raczej traktować, jako wariant korekcyjny odchwaszczania rzepaku.
Rozety rzepaku ograniczają penetrację
Skuteczność herbicydów w jednym
i drugim terminie mocno uzależniona
jest od technologii uprawy
(tradycyjna, uproszczona), ale
najbardziej od warunków pogodowych
i uwilgotnienia gleby. Skuteczność
zabiegów powschodowych jest
mocno uzależniona od fazy rozwojowej
chwastów i rzepaku w momencie
wykonywania zabiegu. Oczywiście,
kiedy w czasie siewu jest sucho,
nie można liczyć na dobre działanie
zabiegów doglebowych. Poza potrzebną
do działania wilgocią ważna
jest staranna uprawa i wysokiej klasy
sprzęt agrotechniczny. Są jednak
rolnicy, jak Dominik Ciołek, o którym
piszemy na str. 16 i 17 TPR,
którzy nawet w warunkach suszy
w czasie siewu potrafią uzyskać wysoką
skuteczność zabiegów doglebowych.
Warunek to szybki zabieg
zaraz po siewie, doprawione pole,
aby nie było grud i zbryleń gleby
oraz zabieg nocą, kiedy jest chłodniej
i ewaporacja jest najniższa.
Wróćmy do zasad zabiegów powschodowych, nalistnych, na których skuteczność mocny wpływ wywiera także obsada rzepaku. Jeżeli plantacja jest zasiana gęsto i masa liściowa rzepaku pokrywająca glebę się zwiększa, to zdecydowanie utrudnia dotarcie substancji aktywnych herbicydu do siewek chwastów ukrytych pod rzepakiem. Tak może się zdarzyć, kiedy od wschodów rzepaku przez długi okres wykonanie zabiegu herbicydowego uniemożliwia zmiana pogody i wcześniej nieoczekiwane opady.
Na niepogodę dawki dzielone
Tak już się zdarzało w niektórych
sezonach i z tej przyczyny, pomimo
że dziś wskazujemy możliwość
odchwaszczania powschodowego,
w pierwszej kolejności należy
stosować zabiegi doglebowe. A jeżeli
obawiamy się mniejszej skuteczności
zabiegów doglebowych bo
w momencie ich wykonywania gleba
jest zbyt sucha, lepiej jest z góry
założyć odchwaszczanie zabiegami
sekwencyjnymi (dawkami dzielonymi).
A zatem lepiej jest w takiej
sytuacji wykonać zabieg doglebowy
mniejszą dawką, zredukowaną
o 1/3 lub 1/2 i w terminie powschodowym,
we wczesnej fazie
rozwoju rzepaku wykonać zabieg
herbicydem nalistnym, także zredukowaną
dawką.
Takie podejście sprawdza się na stanowiskach mocno zachwaszczonych i pozwala skorygować dobór herbicydu do zabiegu nalistnego w fazie 3–4 liści rzepaku. Pamiętajmy jednak, że im później wykonamy zabieg odchwaszczania nalistnego w rzepaku, tym większy będzie negatywny wpływ konkurencji chwastów na końcowy plon. Dotyczy to zabiegów sekwencyjnych, ale szczególnie sytuacji, kiedy wykonujemy tylko zabiegi powschodowe nalistnie.
Trudności strategii powschodowej
Decydując się na odchwaszczanie
powschodowe, musimy liczyć się
z kilkoma trudnościami. Pierwsza,
to, że większość substancji o działaniu
nalistnym w rzepaku wykazuje
pełną skuteczność na chwasty
w fazie 2–4 liści właściwych. Jeżeli
w momencie osiągnięcia przez rzepak
bezpiecznego poziomu rozwoju
z uwagi na ewentualną fitotoksyczność
(3–4 liście) chwasty będą już
w bardziej zaawansowanej fazie
(więcej niż 4 liście), będziemy musieli
zastosować najwyższe z zalecanych
dawek środka.
Chwasty w zaawansowanych fazach wzrostu są mniej wrażliwe na herbicydy. Z drugiej zaś strony, rozwijający się rzepak tworzący rozetę stanowi dla wielu chwastów parasol ochronny, pod który substancja aktywna nie dotrze. W takim układzie bardzo dobre warunki do przetrwania zabiegu nalistnego znajduje np. fiołek polny. Jest gatunkiem o niewielkim pokroju, chowającym się pod roślinami rzepaku, ale za to gatunkiem z uwagi na dużą możliwą obsadę bardzo dla rzepaku konkurencyjnym.
Czynnikiem, który może zaważyć na skuteczności zabiegu powschodowego, jest niestabilna i trudna do przewidzenia temperatura powietrza i jego wilgotność w tym najodpowiedniejszym momencie oprysku. Nie można być pewnym, że jesień będzie ciepła. To, że takie jesienie były w ostatnich latach, jest dla polskiego klimatu anomalią, a nie regułą. Jesienią temperatury nocą przez kilka dni mogą utrzymywać się na poziomie poniżej 5 st. C, w dzień poniżej 15 st. C. Nie są to dobre warunki dla działania wielu herbicydów i jeżeli będziemy przez to oczekiwać poprawy warunków, chwasty szybko przerosną. Jeżeli zabieg wykonamy – jego skuteczność będzie obniżona, a ponadto musimy liczyć się także z objawami ewentualnej fitotoksyczności rzepaku.
Wskazujemy różne problemy związane z odchwaszczeniem rzepaku, aby dać im radę w praktyce. Jak wspomniałem – bezpieczną strategią będzie regulowanie zachwaszczenia dawkami dzielonymi z zabiegiem doglebowym i nalistnym. Oczywiście odrębnym problemem jest zwalczanie po wschodach samosiewów zbóż w rzepaku graminicydami i tutaj też wielu chwali sobie wykonanie dwóch zabiegów sekwencyjnych dawkami dzielonymi.
Największy problem to kapustowate w rzepaku
Walkę z chwastami kapustowatymi
w rzepaku koniecznie trzeba
podjąć na samym starcie – jesienią.
Chwasty kapustowate wytwarzają
owocostany w formie podłużnych
łuszczyn (jak rzepak, gorczyca
polna zwana ognichą, rzodkiew
świrzepa zwana łopuchą) lub kulistych,
podłużnych, okrągłych albo
trójkątnych łuszczynek (tasznik
pospolity, tobołki polne). Ta informacja
jest bardzo ważna z punktu
widzenia ochrony herbicydowej, bo
chwasty kapustowate posiadające
łuszczyny są bardziej odporne na
stosowane herbicydy, a posiadające
łuszczynki są na herbicydy wrażliwe.
Większość chwastów kapustowatych
jest ponadto zimująca,
dobrze znosząca niskie temperatury
i szybko ruszająca z rozwojem
wiosną. Najlepiej jest je zwalczyć
jesienią doglebowo, albo wcześnie
nalistnie.
Szkodliwość kapustowatych może być znaczna przez to, że np. tasznik i tobołki dają do 4 pokoleń w ciągu sezonu wegetacyjnego. Chwasty te na okrągło sieją się i wschodzą. Mają doskonały rozwój nasion. Kiedy nasionko spadnie na glebę, natychmiast jest gotowe do wschodu. Kapustowate mają też długą żywotność. Np. nasiona gorczycy zachowują w glebie żywotność nawet przez 50 lat. Najbardziej znane chwasty kapustowate to tasznik pospolity, tobołki polne, gorczyca polna i rzodkiew świrzepa. Mniej znane, ale tym bardziej groźne, to wspomniana już wcześniej stulicha psia, ale i stulisz lekarski, rzeżucha, rzepicha leśna, rzodkiewnik pospolity, pszonak, wiosnówka pospolita, lnicznik i wiele innych prawie rolnikom nieznanych: chroszcz, czosnaczek, dwurząd gęsiówka, gorczycznik, głodek, modrak, ożędka i inne.
Wrażliwość chwastów kapustowatych na herbicydy jest na szczęście spora, ale jak wspomnieliśmy, zależy od tego, czy owocostanem są łuszczyny, czy łuszczynki. Spośród zarejestrowanych herbicydów ponad połowa zwalcza tasznik pospolity i tobołki polne, ale już znacznie mniej jest herbicydów zwalczających gorczycę polną i rzodkiew świrzepę. Nieco gorzej jest ze zwalczaniem chwastów posiadających łuszczyny, a wręcz tragicznie ze zwalczaniem stulisza lekarskiego, rzodkiewnika pospolitego, stulichy psiej. Mając takie problemy, trzeba dokładnie prześledzić listy chwastów wrażliwych w etykietach środków. Zachęcam też do bezpośredniego kontaktu z firmami chemicznymi.
Marek Kalinowski