Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Powschodowy powinien być zabiegiem korekcyjnym

Data publikacji 19.08.2020r.

Wschodzi rzepak, wschodzą też chwasty. Widać wtedy, z jakimi gatunkami chwastów będzie problem i dlatego, teoretycznie, ich zwalczanie na plantacjach rzepaku ozimego w terminie powschodowym wydaje się łatwiejsze. Widać wtedy konkurentów, można ustalić gatunki dominujące i ich nasilenie. W praktyce, doświadczony rolnik znając historię pola i wyciągając wnioski z ochrony herbicydowej stosowanej w płodozmianie wie doskonale, z czym może być problem.

Tydzień temu pisaliśmy o zasadach przedwschodowego zwalczania rzepaku, którego skuteczność determinuje uwilgotnienie gleby. Dziś więcej o wariancie powschodowym, który wydaje się łatwiejszy, ale jest wiele czynników, które mogą to skomplikować. Z badań wykonywanych przez firmy chemiczne wynika jednak, że ochroniony plon przez pozbycie się konkurencyjnych chwastów rzepaku herbicydami doglebowymi w porównaniu do kontroli jest o 20 do 30% wyższy niż przy zastosowaniu herbicydów nalistnych. Dlatego zabiegi jesienne powschodowe powinniśmy raczej traktować, jako wariant korekcyjny odchwaszczania rzepaku.

Rozety rzepaku ograniczają penetrację
Skuteczność herbicydów w jednym i drugim terminie mocno uzależniona jest od technologii uprawy (tradycyjna, uproszczona), ale najbardziej od warunków pogodowych i uwilgotnienia gleby. Skuteczność zabiegów powschodowych jest mocno uzależniona od fazy rozwojowej chwastów i rzepaku w momencie wykonywania zabiegu. Oczywiście, kiedy w czasie siewu jest sucho, nie można liczyć na dobre działanie zabiegów doglebowych. Poza potrzebną do działania wilgocią ważna jest staranna uprawa i wysokiej klasy sprzęt agrotechniczny. Są jednak rolnicy, jak Dominik Ciołek, o którym piszemy na str. 16 i 17 TPR, którzy nawet w warunkach suszy w czasie siewu potrafią uzyskać wysoką skuteczność zabiegów doglebowych. Warunek to szybki zabieg zaraz po siewie, doprawione pole, aby nie było grud i zbryleń gleby oraz zabieg nocą, kiedy jest chłodniej i ewaporacja jest najniższa.

Wróćmy do zasad zabiegów powschodowych, nalistnych, na których skuteczność mocny wpływ wywiera także obsada rzepaku. Jeżeli plantacja jest zasiana gęsto i masa liściowa rzepaku pokrywająca glebę się zwiększa, to zdecydowanie utrudnia dotarcie substancji aktywnych herbicydu do siewek chwastów ukrytych pod rzepakiem. Tak może się zdarzyć, kiedy od wschodów rzepaku przez długi okres wykonanie zabiegu herbicydowego uniemożliwia zmiana pogody i wcześniej nieoczekiwane opady.

Na niepogodę dawki dzielone
Tak już się zdarzało w niektórych sezonach i z tej przyczyny, pomimo że dziś wskazujemy możliwość odchwaszczania powschodowego, w pierwszej kolejności należy stosować zabiegi doglebowe. A jeżeli obawiamy się mniejszej skuteczności zabiegów doglebowych bo w momencie ich wykonywania gleba jest zbyt sucha, lepiej jest z góry założyć odchwaszczanie zabiegami sekwencyjnymi (dawkami dzielonymi). A zatem lepiej jest w takiej sytuacji wykonać zabieg doglebowy mniejszą dawką, zredukowaną o 1/3 lub 1/2 i w terminie powschodowym, we wczesnej fazie rozwoju rzepaku wykonać zabieg herbicydem nalistnym, także zredukowaną dawką.

Takie podejście sprawdza się na stanowiskach mocno zachwaszczonych i pozwala skorygować dobór herbicydu do zabiegu nalistnego w fazie 3–4 liści rzepaku. Pamiętajmy jednak, że im później wykonamy zabieg odchwaszczania nalistnego w rzepaku, tym większy będzie negatywny wpływ konkurencji chwastów na końcowy plon. Dotyczy to zabiegów sekwencyjnych, ale szczególnie sytuacji, kiedy wykonujemy tylko zabiegi powschodowe nalistnie.

Trudności strategii powschodowej
Decydując się na odchwaszczanie powschodowe, musimy liczyć się z kilkoma trudnościami. Pierwsza, to, że większość substancji o działaniu nalistnym w rzepaku wykazuje pełną skuteczność na chwasty w fazie 2–4 liści właściwych. Jeżeli w momencie osiągnięcia przez rzepak bezpiecznego poziomu rozwoju z uwagi na ewentualną fitotoksyczność (3–4 liście) chwasty będą już w bardziej zaawansowanej fazie (więcej niż 4 liście), będziemy musieli zastosować najwyższe z zalecanych dawek środka.

Chwasty w zaawansowanych fazach wzrostu są mniej wrażliwe na herbicydy. Z drugiej zaś strony, rozwijający się rzepak tworzący rozetę stanowi dla wielu chwastów parasol ochronny, pod który substancja aktywna nie dotrze. W takim układzie bardzo dobre warunki do przetrwania zabiegu nalistnego znajduje np. fiołek polny. Jest gatunkiem o niewielkim pokroju, chowającym się pod roślinami rzepaku, ale za to gatunkiem z uwagi na dużą możliwą obsadę bardzo dla rzepaku konkurencyjnym.

Czynnikiem, który może zaważyć na skuteczności zabiegu powschodowego, jest niestabilna i trudna do przewidzenia temperatura powietrza i jego wilgotność w tym najodpowiedniejszym momencie oprysku. Nie można być pewnym, że jesień będzie ciepła. To, że takie jesienie były w ostatnich latach, jest dla polskiego klimatu anomalią, a nie regułą. Jesienią temperatury nocą przez kilka dni mogą utrzymywać się na poziomie poniżej 5 st. C, w dzień poniżej 15 st. C. Nie są to dobre warunki dla działania wielu herbicydów i jeżeli będziemy przez to oczekiwać poprawy warunków, chwasty szybko przerosną. Jeżeli zabieg wykonamy – jego skuteczność będzie obniżona, a ponadto musimy liczyć się także z objawami ewentualnej fitotoksyczności rzepaku.

Wskazujemy różne problemy związane z odchwaszczeniem rzepaku, aby dać im radę w praktyce. Jak wspomniałem – bezpieczną strategią będzie regulowanie zachwaszczenia dawkami dzielonymi z zabiegiem doglebowym i nalistnym. Oczywiście odrębnym problemem jest zwalczanie po wschodach samosiewów zbóż w rzepaku graminicydami i tutaj też wielu chwali sobie wykonanie dwóch zabiegów sekwencyjnych dawkami dzielonymi.

Największy problem to kapustowate w rzepaku
Walkę z chwastami kapustowatymi w rzepaku koniecznie trzeba podjąć na samym starcie – jesienią. Chwasty kapustowate wytwarzają owocostany w formie podłużnych łuszczyn (jak rzepak, gorczyca polna zwana ognichą, rzodkiew świrzepa zwana łopuchą) lub kulistych, podłużnych, okrągłych albo trójkątnych łuszczynek (tasznik pospolity, tobołki polne). Ta informacja jest bardzo ważna z punktu widzenia ochrony herbicydowej, bo chwasty kapustowate posiadające łuszczyny są bardziej odporne na stosowane herbicydy, a posiadające łuszczynki są na herbicydy wrażliwe. Większość chwastów kapustowatych jest ponadto zimująca, dobrze znosząca niskie temperatury i szybko ruszająca z rozwojem wiosną. Najlepiej jest je zwalczyć jesienią doglebowo, albo wcześnie nalistnie.

Szkodliwość kapustowatych może być znaczna przez to, że np. tasznik i tobołki dają do 4 pokoleń w ciągu sezonu wegetacyjnego. Chwasty te na okrągło sieją się i wschodzą. Mają doskonały rozwój nasion. Kiedy nasionko spadnie na glebę, natychmiast jest gotowe do wschodu. Kapustowate mają też długą żywotność. Np. nasiona gorczycy zachowują w glebie żywotność nawet przez 50 lat. Najbardziej znane chwasty kapustowate to tasznik pospolity, tobołki polne, gorczyca polna i rzodkiew świrzepa. Mniej znane, ale tym bardziej groźne, to wspomniana już wcześniej stulicha psia, ale i stulisz lekarski, rzeżucha, rzepicha leśna, rzodkiewnik pospolity, pszonak, wiosnówka pospolita, lnicznik i wiele innych prawie rolnikom nieznanych: chroszcz, czosnaczek, dwurząd gęsiówka, gorczycznik, głodek, modrak, ożędka i inne.

Wrażliwość chwastów kapustowatych na herbicydy jest na szczęście spora, ale jak wspomnieliśmy, zależy od tego, czy owocostanem są łuszczyny, czy łuszczynki. Spośród zarejestrowanych herbicydów ponad połowa zwalcza tasznik pospolity i tobołki polne, ale już znacznie mniej jest herbicydów zwalczających gorczycę polną i rzodkiew świrzepę. Nieco gorzej jest ze zwalczaniem chwastów posiadających łuszczyny, a wręcz tragicznie ze zwalczaniem stulisza lekarskiego, rzodkiewnika pospolitego, stulichy psiej. Mając takie problemy, trzeba dokładnie prześledzić listy chwastów wrażliwych w etykietach środków. Zachęcam też do bezpośredniego kontaktu z firmami chemicznymi.

Marek Kalinowski

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a