– To jest nasz największy kombajn zbożowy. Można nim zebrać do 30 ton pszenicy na godzinę – zapewnia Grzegorz Wójcik, menadżer kombajnów w SDF Polska. – Doskonale radzi sobie także w rzepaku. W lipcu na próbę skosiliśmy nim 50-hektarowe pole w okolicach Częstochowy, gdzie rzepak sypał po 5,2 t/ha! W stojącym łanie kombajn poruszał się z bezpieczną prędkością 5-6 km/h, co przełożyło się na wydajność 3,5 ha/h i przepustowość na poziomie ok. 20 ton na godzinę. Ale to nie był szczyt możliwości tej maszyny. Miała ona jeszcze spory zapas mocy.
„Nie trzeba się obawiać filtra DPF-u”
Deutz-Fahr C9306 TS to następca modelu C9206 TS. Silniki w obu modelach są takie same. To sześciocylindrowe rzędowe, 24-zaworowe motory Mercedes Benz OM936. Mają po 7,7 litra pojemności a w najnowszej maszynie ustawiono go tak, że generuje moc maksymalną rzędu 381 KM. W modelu C9206 TS jednostka napędowa łapała się na normę spalin Stage IV, a do jej spełnia wystarczyło zastosowanie układu SCR i układu recyrkulacji spalin EGR. W najnowszym modelu zbudowanym pod normę Stage V to za mało. Trzeba było dołożyć jeszcze filtr cząstek stałych DPF. Ale – jak uspokaja Jarosław Figurski, specjalista ds. produktu w SDF Polska – nie trzeba się obawiać tego rozwiązania.
– Kombajny pracują przy stałych obrotach silnika i to zazwyczaj na poziomie ponad 2000 obr./min. W takich warunkach temperatura spalin jest na tyle wysoka, że sadza się nie osadza i jest stale dopalana. Ale nawet gdyby filtr się zapchał, to są ustalone procedury jak go oczyścić. Dodam tylko, że w Polsce pracują kombajny Deutz-Fahr z filtrami DPF, które mają już po 5 000 motogodzin przebiegu i więcej. I w żadnej z maszyn do takiej sytuacji jeszcze nie doszło – dodaje Jarosław Figurski. – Jeżeli chodzi o układ SCR i AdBlue to schodzi go naprawdę mało, bo w granicach 2–3 procent względem oleju napędowego. Ale trzeba pamiętać o jego dolewaniu, bo w przypadku braku płynu, czujniki wykryją zwiększoną emisję szkodliwych związków spalinach i moc silnika zostanie automatycznie zredukowana o 25 procent. Dopiero po uzupełnieniu AdBlue silnik powróci do swojej pełnej mocy.
Kombajn C9306 TS jest jedynym na rynku, w którym napęd z silnika jest wyprowadzony od razu na dwie strony. W ten sposób udało się uprościć konstrukcję ograniczając liczbę pasów. Kombajn nie posiada też przekładni do przenoszenia napędu na hydraulikę, a pompa typu Load Sensing, czyli o zmiennym wydatku jest zamontowana bezpośrednio na silniku. Odpowiada ona za układ kierowniczy oraz hydraulikę roboczą w tym: ponoszenie/opuszczania hedera oraz motowodeł, wysuwanie motowideł, boczne wychylenie hedera (AutoControl), zmianę położenia rury wyładowczej czy zmianę kąta koszenia. Druga pompa hydrauliczna zasila hydrostatyczny układ jazdy.
– Wprowadzony został elektroniczny system sterowania zasilaniem silnika, który wyeliminował połączenie linką między gazem, a elementami układu wtryskowego, co miało miejsce w modelu poprzedniej generacji – prezentuje nowy model Jarosław Figurski. – Elektroniczne sterowanie pozwoliło wprowadzić tempomat, który utrzymuje zaprogramowaną stałą prędkość jazdy.
Z hederem Vario
Polska premiera kombajnu C9306 TS odbyła się 29 lipca br. w gospodarstwie rolnym Macieja Michalaka we wsi Stępka niedaleko Lubienia Kujawskiego. Rolnik hoduje świnie i uprawia ok. 150 hektarów. Zasiewa kukurydzę, rzepak, łubin oraz pszenicę i to właśnie do koszenia zboża ruszył najnowszy sprzęt. Warunki zbioru nie należały do łatwych. Wilgotność ziarna przy plonie ponad 8 t/ha sięgała 15 procent, a w wielu miejscach łan był wyległy. W takich warunkach przydała się sterowana z kabiny elektrohydrauliczna regulacja kąta cięcia. Rozwiązanie to jest oparte na dwóch siłownikach zmieniających położenie ramki czołowej względem przenośnika pochyłego. W tańszej wersji siłowniki mogą zastąpić śruby rzymskie. To rozwiązanie przydaje się także podczas podczepiania hedera. A zespoły żniwne do kombajnu mogą mieć szerokość od 5,4 do 9 metrów. Prezentowana maszyna była wyposażona w zespół Biso VX 650 Crop Ranger o szerokości roboczej 6,5 metra. Jest to heder typu Vario z hydraulicznie wysuwanym stołem do rzepaku, którego zasięg pracy sięga 70 centymetrów.
– Podczas szkoleń produktowych dla naszych handlowców, zwracamy uwagę na to, aby rekomendowali rolnikom decydującym się na heder z wysuwanym stołem zakup dodatkowego siłownika do unoszenia hedera. Bo przykładowo 6,5-metrowy Vario waży w granicach 2300 kg. Dla porównania, klasyczny zespół żniwny ma masę 1600 kg. I nawet gdy dołożymy do niego stół oraz boczne kosy to jego waga nadal będzie dużo niższa w porównaniu do hedera Vario, bo będzie wynosiła 1900 kg – informuje Grzegorz Wójcik.
Z turboseparatorem i…
Przenośnik pochyły prezentowanego kombajnu jest identyczny jak w modelu poprzedniej generacji. Pierwszy elementem jest w nim bęben z wysuwanymi palcami. Jego zadaniem jest sprawny odbiór masy z zespołu żniwnego i równomierne jej rozłożenia na całej szerokości umieszczonego za nim przenośnika łańcuchowo-listowego. W razie gdyby jednak doszło do zapchania przenośnika jest możliwość odwrócenia kierunku obrotów z wykorzystaniem rewersu hydraulicznego. Załączane są wtedy również wsteczne obroty zespołu żniwnego. Z gardzili kombajnu masa trafia na młocarnię zbudowaną z trzech bębnów (system Maxi Crop). Pierwszy to klasyczny bęben młócący o średnicy 600 mm i szerokości 1520 mm, który posiada na obwodzie 8 cepów. Jego prędkość obrotowa regulowana jest w zakresie od 420 do 1250 obr/min. Po załączeniu przekładni redukcyjnej (dostępna opcjonalnie) istnieje możliwość zmniejszenia liczy obrotów do zakresu 210–625 obr./ min. Niższe obroty zalecane są np. przy omłocie kukurydzy, słonecznika czy fasoli. Za bębnem zasadniczym znajduje się odrzutnik słomy o średnicy 400 mm, a następnie turboseparator, który mierzy 590 mm średnicy. Turboseparator można ustawić elektrycznie w jednej z pięciu pozycji co daje zakres regulacji od 25 do 65 mm. Zamocowane pod nim klepisko ustawione jest na stałe. Z kolei klepisko bębna młócącego posiada niezależną elektryczną regulację szczelin wlotowej i wylotowej. Jakie było ono ustawione w trakcie omłotu pszenicy?
– Klepisko na wlocie i na wylocie ustawiłem na ten sam wymiar 6 mm – podaje Tomasz Niedziela, który był operatorem kombajnu. – Jeżeli chodzi o bęben młócący, to jego prędkość wynosiła od 820 do 850 obr./min. Obrotów turboseparatora się nie reguluje, bo są zsynchronizowane z obrotami bębna. Ale są też o ok. 10 procent szybsze. Ta różnica pozwala lepiej rozluźnić masę i rozłożyć ją na klawiszach wytrząsacza. Turboseparator zwiększa też wydajność samego kombajnu. Określa się, że dzięki niemu można skosić więcej o 15-20 procent, w porównaniu do takiej samej maszyny bez tego bębna.
…dwiema minimłocarniami
Za wydzielanie reszty ziaren znajdujących się w wymłóconej słomie odpowiada sześć wytrząsaczy z czterema stopniami. Po nimi znajduje się stół zwrotny, którym ziarno trafia na podsiewacz. Stąd skomasowania masa jest kierowana na górne i dolne sito, na których za pomocą strumienia powietrza wytwarzanego przez wentylator turbinowy – notabene zaciągający powietrze z przodu a nie po bokach – ziarno jest oczyszczane z plew. Sita są regulowane elektrycznie z poziomu miejsca operatora. Na koniec plon kierowany jest do przenośnika ziarnowego, którym trafia do zbiornika o pojemności 10 500 litrów. To o 1000 litrów więcej niż w modelu wcześniej generacji. A umieszczając w rurze wyładowczej ślimak o większej średnicy z większą ilością zwojów, producentowi udało się zwiększyć szybkość wyładunku z 90 do 120 l/s. Jeżeli chodzi o niedomłoty to kierowane są do dwóch minimłocarni DGR (Double Grain Return) znajdujących się po obu stronach kombajnu. Skąd zostają przesłane na podsiewacz już w postaci omłóconego ziarna. W ten sposób wyeliminowano możliwość przeciążenia systemu młócącego.
– Mamy tutaj krótszą sieczkarnię. To istotna zmiana, która z jednej strony pozwoliła umieścić dłuższe o 18 cm wytrząsacze. Z drugiej zniknęło charakterystyczne załamanie, a masa jest teraz płynniej przekazywana z wytrząsaczy na sieczkarnię. Wcześniej właśnie w tym miejscu dochodziło do zapychania kombajnów. Problem powtarzał się przy zbiorze rzepaku. Teraz jest tutaj więcej miejsca i nie dochodzi do blokowania się sztywnych łodyg – zapewnia Jarosław Figurski.
Kombajnów sprzedaje się teraz mniej
Deutz-Fahr C9306 TS dostępny jest w wersji z napadem na wszystkie koła, z tym, że napęd kół tylnych uruchamiany jest w przypadku utraty przyczepności kół przedniej osi. Maszyna dostępna jest także z gąsienicami przy przedniej osi, które mogą mieć szerokość 762 i 916 mm. Kombajn może być także automatycznie prowadzony po polu, dzięki wykorzystaniu nawigacji satelitarnej. A w najbardziej „wypasionej” wersji na wyposażeniu może znaleźć się system mapowania plonu, który wykorzystując czujnik optyczny ukryty w przenośniku ziarnowym monitoruje ilość ziarna. Na podstawie tej informacji a także sygnału GPS pozycjonującego maszynę tworzona jest mapa plonu. Maszyn oferowana jest również w wersji TSB przeznaczona do pracy na pochyłym terenie. Możliwości pracy na skłonach daje system Balance kompensujący nachylenie terenu – 20 procentowe nachylenie poprzeczne oraz 6 procentowe nachylenie wzdłużne.
– W Polsce rynek na takie kombajny jak ten, wynosi do 150 sztuk. Ale będzie się to zmienić. Bo jeszcze sześć lat temu najlepiej w Polsce sprzedawały się kombajny czteroklawiszowe o mocy do 200 koni stanowiąc nawet 50 procent rynku. Ale już w zeszłym roku na 650 sprzedanych maszyn, małych kombajnów było zaledwie pięćdziesiąt. Najwięcej było za to pięcioklawiszowych modeli o mocy od 200 do 280 koni. Niestety – kończy Grzegorz Wójcik – w tym roku sprzedaż kombajnów mocno spadła. Do końca maja rolnicy kupili tylko 250 kombajnów, czyli o 49 procent mniej niż rok wcześniej.
Przemysław Staniszewski