Dwie tony pszenicy ozimej rolnik kupił w listopadzie 2019 roku. Dziś Zapewnia, że dwa dni po zakupie wysiał ziarno po burakach cukrowych. To dlatego siew został wykonany tak późno. W ubiegłym roku jesień była bardzo ciepła. Wegetacja roślin trwała także na początku grudnia. Do obsiania miał 10 ha.
– Materiału siewnego wystarczyło na 7,5 ha. Musiałem skorzystać z tego, które miałem w swoim magazynie. Technologia siewu była taka sama – opowiada Wiesław Oślizło z Gogolina w gminie Koronowo.
Jesienią ubiegłego roku plantacja pszenicy skiełkowała. Po wznowieniu wegetacji na polu wystąpiły ogromne różnice. Rolnik zapewnia, że na areale 2,5 ha, gdzie zastosował ziarno z gospodarstwa, pszenica normalnie rosła i się ukorzeniła. Mimo trudnych warunków występujących wiosną (sucho i zimno) wegetacja roślin nie wzbudzała większych zastrzeżeń. Zgoła odmiennie miała prezentować się ta część pola, na której zastosowano nasiona kwalifikowane. Wzeszły tylko pojedyncze rośliny. Obsada na metrze kwadratowym wynosiła kilka sztuk.
– W momencie zakupu nie zwróciłem uwagi na opisy etykiet i oznaczenie worków. Dla mnie podczas siewu najważniejsza jest informacja o masie tysiąca nasion i zdolności kiełkowania, która według etykiety miała wynosić 98%. Na wiosnę, kiedy okazało się, że założona plantacja nie rozwija się właściwie, dokładnie sprawdziłem dane na fakturze zakupu oraz etykiecie. Okazało się, że niewiele się zgadza – wspomina Wiesław Oślizło.
Rolnik kupił materiał siewny pszenicy w workach typu big bag (500 kg). Na jednym z nich zamiast jednej etykiety z informacją o wadze 500 kg znajdowało się 10 etykiet, które informowały o wadze 50 kg. Wątpliwości budziły daty na nich. Okazało się, że pszenica kupiona w listopadzie 2019 roku pochodziła ze zbiorów w 2017. Wynika z niej, że ocena okresowa została przeprowadzona w czerwcu 2018 roku.
– Przyjechał do mnie przedstawiciel firmy, od której kupiłem ziarno siewne. Stwierdził, że faktycznie uprawa, gdzie zostało zastosowane ich ziarno, jest bardzo przerzedzona, a rośliny, które mimo wszystko skiełkowały, są bez wigoru. Z tego też powodu firma zgodziła się oddać pieniądze i wystawiła korygującą fakturę VAT z miesięcznym terminem zwrotu – opowiada Wiesław Oślizło.
Właściwe oznakowanie
Rolnik zażądał także zwrotu kosztów uprawy oraz przesiania pola. Ostatecznie pieniędzy za nasiona nigdy nie otrzymał mimo wystawienia przez firmę faktury korygującej. Z pytaniami, czy dozwolone jest wprowadzanie do obrotu nasion z datami z roku poprzedniego oraz czy tracą one na jakości oraz sile kiełkowania, zwrócił się do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Roślin i Nasiennictwa w Bydgoszczy. WIORiN poinformował, że w firmie, w której rolnik dokonał zakupu, 10 kwietnia została przeprowadzona kontrola obrotu materiału siewnego.
„W 2019 r. firma dokonała oceny okresowej (…) materiału siewnego pozostającego na stanie magazynowym z zakupu w 2018 r. W wyniku przeprowadzonych badań stwierdzono kiełkowanie 91% – informacja nr bypon/1666/2019 o wynikach badań z dnia 20.08.2019 r. Badany materiał siewny spełniał wymagania w zakresie kiełkowania określone w rozporządzeniu ministra rolnictwa z 18 kwietnia 2013 r. (…) gdzie minimalne kiełkowanie dla pszenicy zwyczajnej wynosi 85%” – poinformował naszego Czytelnika WIORiN w Bydgoszczy.
W trakcie prowadzonej kontroli Inspektorat ustalił, że przedsiębiorca nie zamieścił informacji o ocenie okresowej, co było złamaniem rozporządzenia ministerstwa rolnictwa. Nie poinformował on jednak rolnika, jakie sankcje za to grożą, a kontrolowany przedsiębiorca miał oświadczyć, że tak etykietowane opakowania otrzymał od dostawcy. Inspektorat odniósł się także do tego, czy dozwolone jest wprowadzanie do obrotu niewłaściwie oznakowanego materiału. Okazuje się, że dla WIORiN najważniejsze są badania, a nie opakowania materiału siewnego.
„Spełniał on wymagania dotyczące wytwarzania i jakości. Podmiot został pouczony i zobowiązany do właściwego oznakowania materiału siewnego. W kwestii nieprawidłowego etykietowania materiału siewnego pismo do Wielkopolskiego Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Roślin i Nasiennictwa, który etykietował ww. materiał siewny, informujące o nieprawidłowościach” – czytamy w dokumencie WIORiN.
Nasiona zakupione przez naszego Czytelnika pochodziły z partii numer PL730/21/12519/ KR24/A (zdolność kiełkowania: 98%, MTN: 46,82 g). Sprzedawcy materiału siewnego mają obowiązek zamieszczania numeru partii także na fakturach. Kłopot polega na tym, że na fakturze, jaką otrzymał pan Wiesław, znajduje się zupełnie inny numer: PL530/11/12398/515A (zdolność kiełkowania: 98%, MTN: 45,70).
Siedem jak 2017 rok
Rolnik według faktury nabył zupełnie inny produkt niż ten, który trafił do gospodarstwa. Dzięki numerom partii można zidentyfikować między innymi rok zbioru. Litera „A” oznacza zaś, że świadectwa i numeru partii nie nadawała Inspekcja Nasienna, tylko jednostka akredytowana. Cyfra 7 po oznaczeniu PL oznacza, że pszenica pochodziła ze zbiorów w 2017 roku. Według faktury rolnik kupił pszenicę ze zbiorów w 2015 roku.
Termin siewu
– Reklamacja nie została uznana. Sprzedaliśmy 4 tony tego materiału siewnego. Inni rolnicy, którzy nasiona kupili z tej partii, są bardzo zadowoleni z osiągniętego plonu. Pan Oślizło popełnił błędy agrotechniczne. Nie możemy odpowiadać za stan plantacji, jeśli siew został wykonany w grudniu. Choć faktura została wystawiona w listopadzie, dowoziliśmy worki do gospodarstwa na początku grudnia. Siew musiał być wykonany jeszcze później. Stanowisko było po burakach. Nie mogliśmy sprawdzić, jakie zostały zastosowane technologia uprawy, ochrona i nawożenie. Gdyby nasiona były nieodpowiedniej jakości, pszenica nie urosłaby także u innych rolników. Kontrole Inspekcji Nasiennej nie wykazały nieprawidłowości. Przeprowadzona była ocena okresowa materiału. Badania wykazały, że miał on odpowiednie parametry. Przyznaję, że błędem było niezamieszczenie o tym informacji na etykietach. Numer partii na fakturze to zwykła pomyłka. Niewłaściwe informacje dotyczące wagi to nie nasza wina. Takie worki otrzymaliśmy i dlatego uprzedzaliśmy rolnika, aby nie traktował tego materiału jako kwalifikat uprawniający do wnioskowania o dopłatę – powiedziała nam Ewa Zglińska, właścicielka firmy Darmark z Mroczy, w której rolnik kupił nasiona.
Uzyskanie reklamacji na kwalifikowane nasiona jest niezwykle trudne. Udowodnienie sprzedawcy złej jakości przeważnie bywa niemożliwe. Za brak wschodów najczęściej płaci rolnik. Za błędy i bałagan w dokumentacji zaś nikt nie poniósł odpowiedzialności.
Tomasz Ślęzak