Dzwonek Pierwszy miesiąc prenumeraty za 50% ceny Sprawdź

r e k l a m a

Partner serwisu

Nowa obora potrzebna jak... powietrze

Data publikacji 26.08.2020r.

Przez lata Bożena i Jacek Dzwonkowscy systematycznie rozwijali w swoim gospodarstwie produkcję mleka. Dziś – co nie trudno było zauważyć odwiedzając gospodarzy – doszli do przysłowiowej ściany, bowiem dosłownie każde zabudowanie w obejściu zajmuje bydło. Jest jednak szansa, że w przyszłości to się zmieni.

Nadzieję na radykalną zmianę daje bowiem jeden z synów państwa Dzwonkowskich – niespełna 18-letni Łukasz, który nie dość, że ma ambitny plan pozostania na gospodarstwie, to jeszcze marzy mu się – i do czego usilnie rodziców namawia – nowa, oczywiście bezuwięziowa obora.

Kiedy Bożena i Jacek Dzwonkowscy zaczynali samodzielną pracę w rolnictwie, w gospodarstwie było zaledwie 10 krów. Dziś całe pogłowie liczy 100 sztuk bydła, w tym 40 krów dojnych. Nie jest łatwo tak liczne stado obsługiwać w wielu, technologicznie starych, budynkach inwentarskich. Rolnicy są jednak zdeterminowani i – pomimo ogromu ręcznej pracy – robią co mogą, by zwierzętom zapewnić wszystko czego potrzebują, a sobie możliwie jak najbardziej ulżyć w codziennej i trudnej pracy przy obsłudze stada. Przykładem może być chociażby inwestycja w wóz paszowy (Euromilk, o pojemności 10 m3 ), który co prawda do obory wjechać nie może, jednak fakt, że przygotowuje odpowiednio zbilansowaną, dobrze wymieszaną i o właściwej dla przeżuwaczy strukturze paszę, cieszy hodowców, chociaż mieszaninę muszą rozwozić taczkami.

Obora, którą użytkują Dzwonkowscy, przed siedmiu laty została rozbudowana.

W starej części jest 17 stanowisk, w nowej zaplanowano 25.

Kiedy powiększaliśmy budynek wydawało nam się, że jest na tyle duży, że w zupełności nam wystarczy – wspominał Jacek Dzwonkowski. – Jakże się wówczas myliliśmy. Wystarczyło bowiem kilka lat, by zrobiło się bardzo ciasno i dziś wiemy, że popełniliśmy elementarny błąd nie decydując się wówczas na nową, przejazdową oborę. Szczególnie, że mamy na nią miejsce, bowiem za obecnym budynkiem posiadamy 2 ha ziemi.

W odpowiednim żywieniu stada pomaga hodowcom specjalista – zootechnik, który regularnie ich odwiedza, kontrolując i bilansując dawki pokarmowe. O ile pod względem pasz objętościowych gospodarstwo jest samowystarczalne, o tyle z zakupu pochodzi całość gotowych, pełnoporcjowych mieszanek.

Własnych zbóż mamy bardzo mało, dlatego co miesiąc zmuszeni jesteśmy zakupić około 8 ton mieszanek. Do tego, każdego roku musimy uzupełnić własne zapasy słomy o ok. 200 balotów – wyliczał Jacek Dzwonkowski.

Do wozu paszowego trafiają wyłącznie pasze objętościowe z dodatkiem słomy. Pełnoporcjowe mieszanki zadawane są każdej sztuce indywidualnie, z ręki.

Zwiększanie mlecznego pogłowia odbywało się – i nadal tak jest – wyłącznie w oparciu o sztuki urodzone i odchowane w gospodarstwie. Od pewnego czasu rolnicy postanowili zwiększyć w stadzie udział bydła holsztyńsko-fryzyjskiego odmiany czerwono-białej, której stali się prawdziwymi zwolennikami i – jak mówią – chcieliby, aby obora była pełna tylko takich właśnie sztuk.

Rolnicy zapytani o największy problem w uwięziowym systemie utrzymania, bez zastanowienia odpowiedzieli, że są to schorzenia nóg i racic. Nawet, pomimo że zadbali o wygodę na stanowiskach, które oprócz suto ścielonych słomą, dodatkowo wyłożone są komfortowymi matami.

– Brak ruchu robi jednak swoje i nie pomaga tu ani wygodne legowisko, ani regularna korekcja racic – dodał gospodarz.

Pomocny w tak powszechnych obecnie problemach z rozrodem krów mlecznych jest utrzymywany w gospodarstwie buhaj, który „wkracza do akcji”, gdy po dwóch zabiegach inseminacyjnych sztuka nadal nie jest cielna.

Od wielu lat Dzwonkowscy zajmują się również opasem buhajków. Dziś jest ich ok. 20 sztuk, jednak – jak większość hodowców – rolnicy ubolewają nad dramatycznie niskimi cenami żywca wołowego, które coraz bardziej stawiają pod znakiem zapytania ten kierunek produkcji w gospodarstwie.

Beata Dąbrowska

r e k l a m a

r e k l a m a

Zobacz także

r e k l a m a