Andreas Springer
gospodaruje z rodzicami Gabrielą i Marcinem na 40 ha własnych i 15 ha dzierżawy we wsi Piechocice (woj. opolskie, pow. nyski). Utrzymuje 50 sztuk bydła, w tym 20 krów. Mleko dostarcza do Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Kole – Oddział w Grodkowie.
– Mniejsze gospodarstwa takie jak nasze zakończyły już żniwa, tylko te większe uprawiające kilkaset, a nawet tysiąc ha jeszcze koszą zboże. Plony były bardzo dobre. W naszym gospodarstwie pszenica ozima na glebie klasy IV a plonowała na poziomie 8–9 ton z ha, z kolei gleby klasy V i IVb oddały 7 ton pszenicy z ha. Jeszcze lepiej sypał jęczmień ozimy bo ponad 9 ton z ha. Wysokość roślin kukurydzy zależy od odmiany, my uprawiamy tylko odmiany kiszonkarskie z austriackiej firmy Saatbau i obecnie rośliny mierzą po 3 do 3,5 m. Jednak kolby jeszcze nie są dostatecznie wykształcone i przydałyby się kolejne opady deszczu. Większość roślin ma po jednej kolbie, a część po 2. Co do funkcjonowania rad nadzorczych w spółdzielniach mleczarskich to jest to organ reprezentujący ogół członków, czyli nas rolników, a wiec właścicieli. W naszym imieniu musi dbać o nasz wspólny interes. Rada nadzorcza musi być aktywna i współpracować z zarządem, ale też kontrolować jego pracę, bo zarząd to nasi pracownicy. Jeśli coś idzie w niewłaściwym kierunku, to rada nadzorcza pierwsza powinna o tym mówić. Na szczęście u nas w OSM Koło współpraca zarządu i rady nadzorczej układa się dobrze, co owocuje podejmowaniem odpowiednich kroków do sytuacji, jakie mają miejsce na rynku mleka. Co do koronawirusa to nadal jest on niestety groźny dla całej gospodarki, może mniej w stosunku do działów związanych z żywnością, bo ta zawsze będzie potrzebna, ale wszystkie działy są ze sobą powiązane, a siła nabywcza społeczeństwa będzie spadać – powiedział Andreas Springer.
Jerzy Wawrzyńczak
ze Stupska (woj. mazowieckie, pow. mławski) uprawia 120 ha, utrzymuje 160 sztuk bydła, w tym 75 krów. Mleko w ilości 65–70 tys. l miesięcznie dostarcza do OSM Giżycko.
– W naszej okolicy już wszyscy są po żniwach. Plony były zaskakująco dobre, gdyż jeszcze wiosną zapowiadała się tragedia. Ominęły nas też gradobicia, jakie przeszły przed żniwami w okolicach Sierpca. Na początku żniw wystąpił problem z nadmierną wilgotnością omłóconego ziarna, dlatego poczekaliśmy. Plony są znacznie lepsze niż w ubiegłym roku. Na naszych lekkich glebach pszenżyto dało plon ponad 6 ton z ha, a żyto hybrydowe 5–6 ton z ha. Termin zbioru kukurydzy uzależniony jest od tego czy będzie w najbliższych dniach padać czy nie. Jeśli popada, to wykształcone już dość dobrze kolby wypełnią się grubym ziarnem i nie tylko będzie duży plon zielonej masy, ale i dobry udział skrobi. Rośliny kukurydzy są dobrze wyrośnięte i nadal zielone, mają ponad 3 m wysokości. Już kilk lat nie było tak wyrównanych i dorodnych upraw kukurydzy. Spodziewamy się zbiorów raczej na trzecią dekadę września. Do tej pory spadło już u nas ponad 350 l deszczów na m2, z czego najwięcej w czerwcu bo 95 l. Niestety, koronawirus nie odpuszcza, widzimy co się dzieje. Na szczęście w naszej mleczarni nie ma większych zawirowań. Tu trzeba nadmienić, że do sprawnego funkcjonowania spółdzielni mleczarskiej potrzebny jest nie tylko dobry zarząd, ale też odpowiedzialna i aktywna rada nadzorcza. Sam uważam, że we wszystkich władzach, także w mleczarniach, nie zaszkodziłaby kadencyjność. Nie ma ludzi niezastąpionych, potrzebni są młodzi i nowe pomysły. Do rad nadzorczych powinni wchodzić ludzie, którzy chcą coś zrobić dla spółdzielni, a nie ci, którzy chcą być radnymi. Pomoc rządową w związku z koronawirusem przeznaczoną dla rolnictwa, jak i przedsiębiorców oceniam w pozytywny sposób. Wiadomo, że każdy chce więcej, ale nie można liczyć, że straty miałyby być zwrócone w 100%, bo tak się nie da, jest to zbyt duża skala problemu i pomoc może i musi być tylko częściowa – powiedział Jerzy Wawrzyńczak.
Krzysztof Cyganiak
z Emilianowa (woj. łódzkie, pow. łowicki) gospodaruje na 50 ha. Utrzymuje ponad 80 sztuk bydła, w tym 41 krów. Mleko dostarcza do Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Głuchowie w ilości 34 tys. l miesięcznie.
– Choć warunki pogodowe były lepsze niż w poprzednim roku, to plony zbóż były nieco słabsze. Z kolei kukurydza jest taka, jaka powinna być, dużo lepsza w stosunku do roku poprzedniego. Ta siana w późniejszym terminie po zbiorze pszenżyta na kiszonkę nieco ustępuje tej z zasiewu głównego. Jednak wysokość roślin średnio to ponad 3 m, zadowalający jest też udział ziarna. Większość roślin wykształciła po 2 kolby, a część nawet 3. Jeśli nadal temperatura w dzień będzie utrzymywała się na wysokim poziomie ponad 25° C przy braku opadów, to w ciągu 2 tygodni zaczniemy kukurydziane żniwa. Odnoszę wrażenie, że w większości spółdzielni mleczarskich rady nadzorcze przyjmują bierną postawę, a decyzje zapadają na poziomie zarządu. Co do koronawirusa, to wszystkie scenariusze są możliwe. Na szczęście nasza mleczarnia choć mała, to wyszła obronną ręką, bo obniżka cen mleka w skupie wyniosła jedynie 8 groszy od litra – powiedział Krzysztof Cyganiak.
Leszek Sroczyński
gospodaruje z żoną Lucyną, synami i synową 80 ha w Starej Przysiece Pierwszej (woj. wielkopolskie pow. kościański). Uprawia trawy, lucernę oraz kukurydzę, zazwyczaj sianą po życie zbieranym na sianokiszonkę. Utrzymuje 560 sztuk bydła, w tym 230 krów. Biały surowiec odbiera SM Mlekovita – Oddział Kościan.
– Żniwa już dobiegły końca, choć nas to nie dotyczy, gdyż uprawiamy tylko rośliny pastewne. Kukurydza jest ładna, ale ta z głównego siewu. Niestety, już drugi rok z rzędu kukurydza siana w późniejszym terminie, po życie zbieranym na zielono, okazuje się niewypałem. Nie dość, że rośliny są o 70 cm niższe niż w siewie głównym, to jest mniej kolb, które też są słabo wykształcone. Niestety, kukurydza potrzebuje ogromnych ilości wody i przy późniejszym siewie wystąpił jej duży deficyt. Koronawirusa raczej się nie obawiamy, oczywiście duże znaczenie ma to czy i jak stosujemy się do zaleceń. Nie narzekamy na cenę mleka, oczywiście w dużej mierze zależy ona od skali produkcji, jednak nie można zwiększać produkcji w nieskończoność, dlatego my powiedzieliśmy stop i dalej nie zwiększamy – powiedział Leszek Sroczyński.
Andrzej Pełka
gospodaruje w Jamnie (woj. łódzkie, gm. Łowicz) na 38 ha. Utrzymuje ponad 50 sztuk bydła, w tym 27 krów. Mleko dostarcza do Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Łowiczu.
– Jesteśmy świeżo po żniwach, które w naszej okolicy dobiegły końca. Pszenżyto plonowało na poziomie 6–7 ton z ha, a żyto uprawiane na lekkich glebach V i VI klasy oddało 4 tony z ha. Ogólnie zebraliśmy 30% więcej ziarna zbóż w stosunku do roku poprzedniego przy tym samym areale. Bardzo dobrze wyrosła kukurydza, nawet na ponad 3,5 m, ładniejsza jest na glebach lekkich niż cięższych, gdzie struktura gleby jest bardziej zbita i mniej napowietrzona. Mamy duży zapas pasz zielonych, natomiast problemem dla wielu okolicznych rolników są bardzo niskie ceny cieląt i byków opasowych. Za ładną jałówkę rzeźną można dostać lepszą cenę niż za byka. Co do roli rady nadzorczej, to musi ona pilnować interesów rolników, czyli właścicieli spółdzielni mleczarskiej – powiedział Andrzej Pełka.
Jerzy Chaciński
prowadzi w miejscowości Kamianki Nicki w woj. mazowieckim gospodarstwo mleczne o powierzchni około 30 ha. Stado bydła składa się z kilkunastu krów mlecznych oraz jałówek i opasanych buhajków. Surowiec dostarczany jest do Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Siedlcach.
– Kukurydza na moich polach nie wygląda źle, ale zaczyna powoli usychać. Jak sytuacja się nie zmieni, to za 2 tygodnie będziemy zbierać kukurydzę. U nas gleba jest mozaikowata i w różnych miejscach pola kukurydza wygląda inaczej. Na fragmentach lżejszej gleby rośliny bardzo żółkną. Moja kukurydza prawdopodobnie mogłaby wyglądać lepiej, ale nieco opóźniłem zwalczanie chwastów. Chciałem zastosować herbicyd wcześniej, ale przez występujące przymrozki rośliny były żółte i nie chciałem ich dodatkowo osłabiać. Kukurydza nie lubi konkurencji i opóźniony zabieg mógł mieć wpływ na pogorszenie jej kondycji. Żniwa u nas przebiegły sprawnie. Miałem wysiane pszenżyto ozime i przeciętnie dało około 6 t ziarna z ha, więc na plony nie możemy narzekać. Gorzej jest z ceną proponowaną w skupach za ziarno. Jest ona zbyt niska w stosunku do poniesionych kosztów produkcji. Na razie nie składałem wniosku o wsparcie w związku w wystąpieniem koronawirusa. Słyszałem, że jest jakieś dofinasowanie, ale byłem zajęty żniwami więc jeszcze nie znam szczegółów i nie składałem dokumentów o skorzystanie z tej pomocy. Uważam, że rady nadzorcze w spółdzielniach mleczarskich są bardzo ważnym organem. Przy współpracy pomiędzy radą a zarządem najważniejszy jest dialog. Opierając się na przykładzie naszej spółdzielni uważam, że konstruktywną, otwartą rozmową można wiele osiągnąć. Każdy problem da się rozwiązać, tylko trzeba ze sobą rozmawiać. Ważne jest także to, aby do rad nadzorczych wybierani byli rolnicy, którzy potrafią obiektywnie podjeść do sprawy, a nie myślą tylko o sobie – mówi Jerzy Chaciński.
Robert Dołęgowski
prowadzi w miejscowości Dąbrowa Moczydły w woj. podlaskim gospodarstwo mleczne o powierzchni około 60 ha. Posiada około 80 krów dojnych, a surowiec dostarcza do SM Mlekovita.
– U nas w dalszym ciągu jest susza. Kukurydza na wysokość urosła w miarę przyzwoicie, ale zaczyna podsychać i nie wiadomo jakie wykształci kolby. Jak w najbliższym czasie nie popada deszcz, to u nas na polach będzie źle. Na łąkach zebraliśmy dwa dobre pokosy, ale trzeci po prostu usycha. Na wczoraj i na dzisiaj zapowiadano deszcze w naszej okolicy, ale nie popadało. Ze zbóż mieliśmy tylko jęczmień jary, który już zebraliśmy. Plonował on całkiem dobrze. Nie otrzymaliśmy jeszcze suszowego i złożyliśmy wniosek o dofinansowanie z puli Covid 19, ale na razie nie mamy w tej sprawie żadnej odpowiedzi. Trudno mi się odnieść do funkcjonowania rad nadzorczych w spółdzielniach. Wydawało się, że wszystko działa bez zarzutów, a teraz pojawiły się informacje dotyczące jednej z największych spółdzielni i okazało się, że wcale tak nie jest. Uważam, że powinny nastąpić zmiany w sposobie wybierania członków rady nadzorczej i w funkcjonowaniu rad nadzorczych. Moim zdaniem rady powinny mieć większy głos w podejmowaniu decyzji w zarządzaniu spółdzielniami – mówi Robert Dołęgowski.
Adam Kobryń
prowadzi hodowlę bydła mlecznego w miejscowości Łaznów w woj. mazowieckim. Powierzchnia gospodarstwa wynosi około 70 ha, a stado bydła liczy ponad 80 sztuk, z czego ponad 40 stanowią krowy mleczne. Surowiec dostarcza do Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Kosowie Lackim.
– Kukurydza w chwili obecnej prezentuje się ładnie. W skali od 1 do 5 oceniłbym plantację na 4,5. Rośliny są wysokie, a kolby przyzwoite. Liście od słońca zaczęły się w tym tygodniu delikatnie zwijać, ale moim zdaniem nie wpłynie to już na wielkość plonu. Plon zbóż jarych u mnie jest bardzo ładny, a w porównaniu z rokiem ubiegłym jest wyższy o 20–30% , a zboża ozime plonowały podobnie jak w roku ubiegłym. Natomiast trawy w skali od 1 do 5 oceniłbym w tym roku na 6. Z drugiego pokosu zebrałem tyle zielonki co z pierwszego, a trzeci pokos też szykuje się nieźle. Nie składałem wniosku o dofinasowanie w związku z koronawirusem. Sam jestem członkiem rady nadzorczej i uważam, że w naszej spółdzielni działa ona prawidłowo. Mamy rozsądnych radnych, którzy pracują w zgodzie. Chciałem dodać, że rolnictwo potrzebuje jeszcze większego wsparcia od resortu rolnictwa. Wprawdzie w ostatnich latach ta pomoc wygląda lepiej, ale poszczególne gałęzie produkcji ciągle potrzebują pomocy – mówi Adam Kobryń.
Tomasz Kocięba
prowadzi w miejscowości Kolonia Łaznów w woj. łódzkim gospodarstwo mleczne o powierzchni około 150 ha. Hodowca posiada 180 krów dojnych, a surowiec dostarcza do Spółdzielni Mleczarskiej Ryki.
– Rokowania odnośnie plonów kukurydzy są na razie bardzo dobre. Kukurydza jest wysoka i teraz ma miejsce budowanie kolby. Na razie cieszymy się, że będzie sporo masy, ale mamy nadzieję, że kolby też będą dobre. Ze zbóż uprawiamy same oziminy: pszenicę, pszenżyto i żyto hybrydowe. Mieliśmy urodzaj w zbożach, gdyż średnie plony wyniosły około 6 t z ha. Jeśli nic złego się nie wydarzy z kukurydzą, to ten rok można zaliczyć do udanych w produkcji roślinnej. Zebraliśmy trzy dobre pokosy traw i przymierzamy się do skoszenia czwartego. Nie będzie on już taki obfity jak poprzednie, ale w roku ubiegłym tylko pierwszy pokos był na przyzwoitym poziomie. Jeśli chodzi o skutki koronawirusa, to nie otrzymaliśmy z tego tytułu żadnego dofinansowania i na razie nie składałem żadnych wniosków o takie wsparcie. Chciałem przy tym dodać, że za ubiegły rok nie otrzymaliśmy jeszcze suszowego. Rada nadzorcza jest najważniejszym organem spółdzielni i powinna mieć dużo do powiedzenia. W SM Ryki rada funkcjonuje prawidłowo, ale nie można tego powiedzieć o wszystkich spółdzielniach w Polsce. Rady nadzorcze są bardzo potrzebne w spółdzielniach, gdyż są łącznikiem pomiędzy zarządem, a dostawcami. Są przedstawicielami dostawców i sami też są producentami mleka i dostawcami. Katastrofą jest wybieranie do rady osób, które są już w niej od dawna, a praktycznie nie prowadzą już produkcji mleka. Radny powinien być czynnie działającym i żyjącym z produkcji mleka hodowcą, bo wówczas zna sytuację dostawców i może przekazywać różne sugestie zarządowi – mówi Tomasz Kocięba.
Marek Nocek
prowadzi w miejscowości Transbór w woj. mazowieckim gospodarstwo mleczne o powierzchni 170 ha. Posiada obecnie 130 krów dojnych. Surowiec dostarczany jest do Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej Garwolin w Woli Rębkowskiej.
– Uprawiam około 60 ha kukurydzy. Podczas upałów rośliny zaczęły trochę zwijać liście, ale ostatnio popadał deszcz, który moim zdaniem uratował plon. Może kukurydza nie jest aż tak wysoka jak w roku ubiegłym, ale będzie miała dużo lepszą wartość energetyczną niż kukurydza ubiegłoroczna, gdyż w wielu przypadkach na łodydze są dwie ładne kolby. Ogólnie jestem zadowolony z obecnego stanu plantacji kukurydzy. Pogoda podczas żniw w naszej okolicy dopisała. Skosiłem zboże dosyć wcześnie, gdyż zakiszam śrutowane ziarno w rękawach i nie muszę czekać aż wilgotność będzie bardzo niska. Uprawiam pszenżyto w siewie czystym oraz w mieszance z jęczmieniem ozimym i z plonu ziarna w tym roku jestem ogólnie zadowolony. Wyniósł on średnio około 6 t z ha. Obecnie jesteśmy jeszcze na etapie zbioru słomy. Rząd obiecał, że będzie wsparcie dla gospodarstw w związku z pandemią koronawirusa. Nie dostałem jeszcze suszowego za ubiegły rok, a podobno ma być ono wypłacone z innego programu, ale jeszcze nie zdążyłem złożyć wniosku. Rada nadzorcza w spółdzielniach głównie poprzez pracę w komisjach wspiera prezesów w zarządzaniu. Uważam, że powinna być kadencyjność w pełnieniu funkcji członka rady nadzorczej. Moim zdaniem, radny powinien pracować maksymalnie przez dwie kadencje, a później powinno się do rady nadzorczej wprowadzać innych, szczególnie młodych hodowców. Przejmują oni gospodarstwa i też chcieliby mieć swój udział w budowaniu spółdzielni – mówi Marek Nocek.
Andrzej Rutkowski
Józef Nuckowski