Niezaprzeczalnie warto regulować wzrost i rozwój rzepaku. Pytanie: jak mocno, czym i kiedy? Firmy chemiczne oferujące takie środki rekomendują oczywiście konkretne rozwiązania. Z drugiej strony, hodowcy rzepaku uczulają, że niektóre najnowsze odmiany trzeba traktować regulatorami nieco łagodniej.
Cel – wzmocnienie zimotrwałości
Regulowanie rzepaku trzeba dopasować
do odmiany, jej wigoru,
równomierności wschodów i do
pogody. Niejedna jesień pokazała
np. że jeden zabieg regulacyjny
nie wystarczył. To wynik zmian
klimatu. Jak wynika z opracowań
naukowych i analiz warunków meteorologicznych
i klimatycznych,
na przestrzeni ostatnich lat okres
jesiennej wegetacji rzepaku wydłużył
się nawet o 20–30 dni. Po
ciepłej jesieni i okresie dodatnich
temperatur, które utrzymują się
niekiedy aż do grudnia, dochodzi
potem do gwałtownych zmian warunków
meteorologicznych na zimowe.
Tym bardziej rzepak trzeba
przygotować do tych zmian i jesienią
regulować jego wzrost i rozwój.
Najważniejszą funkcją regulatorów
wzrostu jest przygotowanie rzepaku
do przezimowania i do nagłych
zmian temperatur.
Regulatory wzrostu to środki zawierające substancje z grupy inhibitorów syntezy giberelin. Ich rola polega na wywołaniu w roślinach zmian fizjologicznych i morfologicznych, które ułatwiają przezimowanie. Rzepak traktowany regulatorem wzrostu w inny sposób buduje swoje komórki i tkanki. Materiały zapasowe w stożkach wzrostu roślin są znacznie mniej uwodnione i dzięki temu bardziej odporne na mróz i przymrozki.
Pod wpływem regulatorów zmienia się też budowa tkanek mechanicznych szyjki korzeniowej rzepaku, która staje się nie tylko pogrubiona, ale także relatywnie niska i praktycznie niewiele wyniesiona ponad poziom gleby. Niekiedy następuje też niewielkie wciągnięcie rośliny w profil gleby.
Strategie na trudną jesień
Jak i kiedy stosować regulatory?
Ile zabiegów wykonać? Na te pytania
nie ma prostej odpowiedzi. Jak
wspomniałem, to zależy od odmiany,
gęstości siewu, długości jesiennej
wegetacji. Raz wystarczy jeden
zabieg zalecaną dawką, a czasami
przy długiej jesieni potrzebna będzie
powtórka. Rozsądnym rozwiązaniem
w takiej niepewności pogodowej
może być założenie z góry,
że wykonamy dwa zabiegi dawkami
dzielonymi. Pierwsza stanowi
zwykle ok. 60% dawki maksymalnej,
a druga pozostałe ok. 40%.
W przypadku przyjęcia takiej strategii,
pierwszy zabieg należy wykonać
w fazie 4 liści, natomiast przy
określeniu terminu drugiego zabiegu
należy systematycznie kontrolować
plantację. Przy krótkiej jesieni
może okazać się niepotrzebny.
Przy długiej i ciepłej jesieni może
być bezcennym ratunkiem.
W zaleceniach wynikających z etykiet fungicydów o właściwościach regulujących wzrost i rozwój rzepaku, optymalnym terminem dla tego zabiegu jesienią jest faza od 4 do 6 liści. Niestety, często zdarzają się bardzo nierównomierne wschody rzepaku wynikające z mozaikowatości gleb, niestarannego ich doprawienia oraz niedoborów wody w glebie. W praktyce rolniczej nie brakuje takich komplikacji. Jaki zatem wybrać termin zabiegu dla takiego łanu? Specjaliści nie zalecają zwlekać z zabiegiem. Nie ma co się przejmować tym, że na polu jest trochę małych roślin i nie można brać ich pod uwagę przy wyznaczaniu terminu jesiennego zabiegu skracania. Warto zadbać o te o najlepszym wigorze i nie dopuścić do ich nadmiernego rozwoju. Te najsłabsze rośliny i tak mają najmniejsze szanse na przezimowanie. A zatem, termin zabiegu wyznacza faza rozwojowa najsilniejszych roślin.
Marek Kalinowski