Szanowni Czytelnicy, we wrześniu rozpoczyna się Powszechny Spis Rolny. Apelujemy do Was, abyście udzielili wszystkich potrzebnych informacji na temat Waszego gospodarstwa. To jest Wasz obowiązek, bowiem od spisu nie można się wymigać. Większość z Was przekaże wymagane informacje przez Internet. A do tych, którzy nie funkcjonują online dotrze rachmistrz spisowy. Powszechny Spis Rolny jest ważny, bo pokaże wszystkim jak rozwija się nasze rolnictwo, w jakim miejscu znajduje się teraz i jaką drogę przebyło w minionych latach. A przecież ta droga najeżona była przeszkodami, bardzo wyboista i trudna. Zaczęła się planem Balcerowicza, który wystartował 30 lat temu, w styczniu 1990 r. Doprowadził do likwidacji państwowych gospodarstw rolnych i powstania obszarów strukturalnej nędzy na terenach wiejskich. Ziemia po PGR-ach tylko w niewielkiej części trafiła do gospodarstw rodzinnych. Plan Balcerowicza oznaczał także wyrok dla wielu rolników indywidualnych, chodzi głównie o ustawę o uporządkowaniu stosunków kredytowych, która zmieniała warunki zawartych wcześniej umów kredytowych o stałym oprocentowaniu. Tak na marginesie, to zbytnie obciążenie kredytami jest obecnie największym zagrożeniem dla wielu nowoczesnych gospodarstw rolnych.
Dziś nie mamy planu Balcerowicza, lecz gospodarczą zapaść po pandemii koronawirusa. Prognozuje się w tym roku spadek PKB o 4,6%. Plan w 1990 r. doprowadził do spadku ponaddwukrotnie większego (9,8%). Okazuje się więc, że plan Balcerowicza był – jak dotąd – dwa razy gorszą zarazą od COVID-19 pod względem negatywnych skutków gospodarczych. Jednak koronawirus nie powiedział ostatniego słowa. Nadal trwa panika. Zaś gospodarcze straty, jakie koronawirus wywołał na świecie rosną z tygodnia na tydzień. Chociaż spośród 7,8 mld ludzi na świecie zachorowało tylko 0,31% (24 mln), a zmarło ponad 827 tysięcy. Oczywiście każda z tych śmierci była tragedią dla rodziny zmarłego. Pamiętajmy też o tych setkach tysięcy ludzi, których na tamten świat wysłał głód i choroby będące następstwem głębokiego niedożywienia. Dla setek milionów ubogich żywność jest tak samo ważna jak szczepionka na koronawirusa dla mieszkańców bogatszych państw, którzy o głodzie już zapomnieli. Polska jest tym bogatszym krajem. Żywności ci u nas dostatek. Ale nas cieszy fakt, że w czasie tej pandemii zaczęto doceniać polską żywność. A więc i bezpieczeństwo żywnościowe, które gwarantują nam polscy rolnicy oraz nasz przemysł przetwórczy. Aż łza się w oku kręci, gdy w największych polskich mediach można napotkać opinie typu, że mleko – i jego przetwory – nie jest wcale takie złe i służy dobrze zdrowiu! Zaś nietolerancja laktozy dotyczy głównie mieszkańców Azji a nie Europy, a więc i Polski!
Pod koniec minionego tygodnia w Polsce mieliśmy grubo ponad 800 nowych przypadków infekcji dziennie. A niektórzy eksperci mówią, że możemy mieć wkrótce nawet 2 tysiące dziennych zakażeń. Nie jest to więc koniec zarazy, może nawet nie jest to koniec początku. Może ona jeszcze potrwać co najmniej dwa lata. Chyba że jakaś szczepionka na koronawirusa zacznie być wcześniej stosowana na szeroką skalę. Ale prace nad szczepionkami jeszcze trwają, a najwięcej o szczepionkach mówią politycy a nie obiektywni eksperci. Mogą nas więc czekać dwa lata niepewności i wahań na rynkach rolnych. Weźmy ceny masła i sera. Gdy w Ameryce Północnej i Europie zamykane są restauracje, te produkty tanieją, bo spada na nie popyt, drożeje natomiast zboże, bo ludzie wykupują makaron i mąkę – produkty, które łatwo przechować w niepewnym czasie. Ale jak na razie na krajowym rynku mleka nie jest źle, poza odtłuszczonym mlekiem w proszku, które trudno sprzedać powyżej 9 zł za kilogram, bo handel proszkiem jest po prostu słaby. Po 15 września spodziewane jest ożywienie na rynku mleka w proszku. Jednostka tłuszczu w śmietanie przerzutowej kosztuje w okolicach 19 groszy, zaś ceny chudego mleka w przerzucie dochodzą do 80 groszy za litr. Masło w blokach kosztuje około 16 zł za kilogram, lecz zagrożeniem dla tej ceny jest pojawienie się na rynku masła mrożonego z tzw. prywatnego przechowalnictwa. W wielu mleczarniach weszły w życie podwyżki cen skupu mleka – do 10 groszy. Dobre i to. Wszak gdy gospodarstwo jest obciążone kredytem, liczy się każdy grosz. Poza tym zbliża się czas olbrzymich wydatków w każdym gospodarstwie. Tak. Teraz trwa czas dożynek, czas podziękowań za chleb, za trud i pracę na roli. Te uroczystości są widoczne w mediach i dobrze, że tak jest. My natomiast przypominamy, że dla wielu gospodarstw nadszedł czas „dorzynek” – od dorzynania – finansowych.
Krzysztof Wróblewski redaktor naczelny
Paweł Kuroczycki redaktor naczelny