– Spółdzielnia zawsze pomaga, nie zostawia rolnika samego w potrzebie. Dobrze układa się współpraca z działem skupu. Dużym szacunkiem darzymy prezes Irenę Miedzińską, która ponad 10 lat temu wyciągnęła naszą spółdzielnię z bardzo głębokiego kryzysu. Dobrze pamiętam ten czas, ponieważ wtedy przejąłem gospodarstwo od rodziców – oznajmił Paweł Owczarek.
Pierwsza ważna decyzja, którą podjął Paweł Owczarek po przejęciu gospodarstwa od rodziców, dotyczyła budowy nowej obory. Obiekt powstał w 2008 roku, był duży i funkcjonalny jak na owe czasy. Dziś Owczarkowie myślą o budowie kolejnej obory, bo wiedzą jak ważny jest warsztat pracy. Jednak niepewność czasów, a także pandemia koronawirusa skłoniła ich do odłożenia w czasie tak poważnej inwestycji.
– Dziś potrzebujemy jeszcze większego obiektu, jednak poczekamy z budową aż synowie dorosną – przyznał Paweł Owczarek.
Żona chciała przewodówkę
Użytkowana obora to obiekt uwięziowy
o wymiarach 25 x 18 m, mogący
pomieścić 45 krów, czyli wszystkie
krowy dojne, a także cielęta. Jałówki
i krowy zasuszone korzystają
ze starszych obiektów. Legowiska
ścielone są słomą, a obornik usuwany
jest za pomocą ciągnika wyposażonego
w ładowacz czołowy.
Stół paszowy ma szerokość 4,5 m,
zaś korytarze gnojowe mają po 2 m
szerokości. Od 5 lat za dój odpowiada
dojarka przewodowa DeLaval
wyposażona w 6 aparatów udojowych,
mleko trafia do schładzalnika
DeLaval o pojemności 3 tys. l.
– Dojarkę przewodową mamy tylko i wyłącznie dzięki żonie, bo to ona cały czas kładła nacisk na jej zakup. Ja z kolei bardziej zabiegałem o wymianę parku maszynowego. Udało się zakupić aż 4 rzuty maszyn rolniczych ze wsparciem w ramach PROW, w tym 2 ciągniki New Holland – stwierdził hodowca.
Pryzma zamiast balotów W ramach PROW udało się też zakupić wóz paszowy Metal-Fach o pojemności 10 m3 oraz przyczepę samozbierającą Strautmann. Dzięki przyczepie zmieniła się technologia przygotowywania sianokiszonki z balotów na pryzmę, z czego hodowcy są bardzo zadowoleni.
– Baloty były dla nas zbyt pracochłonne i zbyt kosztowne. Ich przygotowanie wymagało o wiele więcej czasu niż teraz w przypadku formowania pryzmy. Stosunkowo droga była folia do owijania balotów. Ponadto wóz paszowy znacznie dłużej ciął i mieszał sianokiszonkę z balotów niż sianokiszonkę z pryzmy, która jest dobrze pocięta przez noże rotoru przyczepy już podczas zbioru – oznajmił Paweł Owczarek.
W skład TMR-u zadawanego krowom dojnym wchodzą takie pasze jak: kiszonka z kukurydzy, sianokiszonka, słoma (1,5 kg/szt.) oraz pasze treściwe, w tym własne śruty zbożowe wzbogacone o poekstrakcyjne śruty sojową i rzepakową oraz dodatek mineralno-witaminowy.
– Wolimy mieszankę treściwą przygotować na bazie własnych śrut zbożowych, gdyż tak jest taniej, ponadto dokładnie znamy skład i technologię przygotowania podawanej paszy – podkreślił Paweł Owczarek, dodając, że przed rokiem wystąpił spod oceny użytkowości mlecznej, gdyż nie mógł dojść do porozumienia z usługodawcą.
Z paszowozem wyposażonym w jeden pionowy ślimak współpracuje wysłużony Ursus 912. To typowy ciągnik oborowy nieodpinany od wozu paszowego.
Rozwój z własnych jałówek
W stadzie przeważają czarno-białe hf-y i głównie od buhajów
tej rasy stosowane jest nasienie
w inseminacji. Zabiegi unasienniania
hodowca wykonuje już od
13 lat, wtedy to ukończył kurs
inseminatorski zorganizowany
przez Mazowieckie Centrum Hodowli
i Rozrodu Zwierząt w Łowiczu.
Również z tej firmy rolnik zamawia
nasienie, także seksowane,
ale sporadycznie, tylko dla wybranych
jałówek oraz krów.
– Wchodząc do nowej obory jeden rząd legowisk był zupełnie pusty i zapełniliśmy go tylko i wyłącznie sztukami własnej hodowli. Nigdy nie kupowaliśmy jałówek. Woleliśmy wolniej rozwinąć produkcję, ale z własnych sztuk – powiedział gospodarz.
Dodatkowy dochód rolnicy czerpią ze sprzedaży buhajków opasanych do wag ciężkich.
Andrzej Rutkowski