Przez inwazję mszyc w ostatnich sezonach wielu rolników w południowej części kraju musiało rzepaki zaorać już późną jesienią. Poza bezpośrednią szkodliwością mszyc wynikającą z okaleczeń liści, wysysaniem soków i zatykaniem spadzią aparatów szparkowych, są one przede wszystkim wektorem wirusa żółtaczki rzepy i objawy tej choroby wystąpiły masowo.
Wycofano zaprawy, a wektorom sprzyjały upały
Czy to się powtórzy? Wszystko zależy
od pogody i mszyc. Warto jednak
dodać, że część materiału siewnego
będzie na rynku zabezpieczona zaprawami
insektycydowymi. Ponadto
w ofercie rynkowej jest coraz więcej
odmian z odpornością na wirusa żółtaczki
rzepy. Nie mniej ostatnie sezony
(gorące i sprzyjające wektorom)
pokazały, że ciepła jesień i masowe
naloty mszyc mogą się przyczynić do
dużych strat w plonach rzepaku. Powodem
strat i problemów był wirus
żółtaczki rzepy.
Wektorem choroby są oczywiście mszyce, przede wszystkim mszyca brzoskwiniowa i w nieco mniejszym stopniu mszyca kapuściana. Apogeum zagrożenia wirusem miało miejsce w naszym kraju jesienią 2016 r., kiedy z powodu zawirusowania rzepaku żółtaczką rzepy plantacje trzeba było zaorać już jesienią. To, że tego problemu nie dostrzegano w Polsce wcześniej wynika być może ze stosowania dozwolonych jeszcze wtedy zapraw zawierających neonikotynoidy. Odkąd zostały wycofane problem narastał. Większe zawirusowanie rzepaków jest też wynikiem idealnych w ostatnich sezonach warunków dla rozwoju mszyc. Sprzyja im upalne lato i ciepła jesień.
Winna mszyca brzoskwiniowa
Ta niewielka mszyca występuje
w formie bezskrzydłej i uskrzydlonej.
Bezskrzydłe dzieworódki są barwy
od żółtej do bladozielonej, z czerwonawymi
oczami i stawami odnóży
– młodsze stadia są nieco jaśniejsze
(zielono-żółte). Natomiast formy
uskrzydlone (rozpiętość skrzydeł do
8 mm) są zwykle zielone, z ciemną
(prawie czarną) głową i tułowiem,
a na odwłoku brunatnawą plamą
centralną i ciemnymi przepaskami.
Długość ciała uskrzydlonych osobników
nie przekracza 2,1 mm. Czułki
0,7–1,0 mm długości ciała, sięgające
do syfonów. Syfony lekko nabrzmiałe
w końcowym odcinku, 1,9–2,5 raza
dłuższe od spiczastego ogonka.
Mszyca brzoskwiniowa jest polifagiem zasiedlającym wiele gatunków roślin należących do różnych rodzin. Warto dodać, że mszyca brzoskwiniowa to jedyny w Polsce wektor wirusa liściozwoju ziemniaka o znaczeniu ekonomicznym. Bardzo efektywnie przenosi wirusa Y ziemniaka i nieco słabiej wirusy M i S.
Na rzepaku mszyca brzoskwiniowa pojawiła się licznie jesienią w 2016 roku. Umiejscawia się przede wszystkim na spodniej stronie liści, wysysa sok floemowy, wydziela spadź, która zatyka aparaty szparkowe i jest dobrym podłożem do rozwoju grzybów. Charakteryzuje się bardzo dużą płodnością, skutkującą żerowaniem od kilkunastu do kilkudziesięciu osobników na jednym liściu.
Rzadko zdarza się, aby mszyca kapuściana wyrządzała straty gospodarcze w rzepaku, ale trzeba ją także obserwować. Również ona, choć w nieporównywalnie mniejszym stopniu jak mszyca brzoskwiniowa, jest wektorem wirusa żółtaczki rzepy.
Antocjanowe przebarwienia
Jak wyglądają zawirusowane rośliny
rzepaku? Mają fioletowe przebarwienia
(antocjanowe) pojawiające
się od brzegów blaszek liściowych.
Zawirusowane rośliny wyhamowują
wzrost. Problemy te są badane
i monitorowane w Klinice Chorób
Roślin w IOR–PIB w Poznaniu. Potwierdzają
one, że sprawcą tego jest
wirus żółtaczki rzepy przenoszony
głównie przez mszycę brzoskwiniowo-ziemniaczaną i kapuścianą.
Same przebarwienia liści rzepaku mogą wskazywać na choroby fizjologiczne powodowane np. niedoborami pokarmowymi i upośledzeniem ich pobierania w warunkach chłodu, ale obecnością kiły kapusty. Tak naprawdę całkowitą pewność, że problemem na plantacji jest wirus żółtaczki rzepy daje dopiero badanie laboratoryjne z wykorzystaniem testu ELISA.
Niestety, mszyce zależnie od gatunku siedzą w liściach sercowych, ale najczęściej na spodnich częściach blaszek liściowych. Ewentualne zabiegi ich zwalczania są niezwykle trudne. W takiej sytuacji ich zwalczanie środkami o działaniu kontaktowym nie przyniesie efektu i nie ograniczy chorób wirusowych rzepaku. Na wektory zadziałają tylko środki systemiczne.
Marek Kalinowski