– Pierwszy pokos z życicy zbieram na kiszonkę, a drugi pokos zostawiam na nasiona. Zbierając nasiona w ub.r. z drugiego pokosu miałem 2 tony czystych nasion, ale trzeba liczyć się z tym, że bywa różnie. W tym roku jeszcze nie zbierałem, więc zobaczymy jak to wyjdzie – mówi właściciel gospodarstwa.
Wielpokoleniowe tradycje
Rolnik wspominał, że ma wielopokoleniowe
tradycje w uprawie
traw. Jak był dzieckiem w gospodarstwie
trawy były zawsze.
– Kiedyś były to małe ilości, cała
rodzina pracowała przy trawach,
wiązała snopki. Chyba stąd moja
odwaga, żeby zająć się na większą
skalę uprawą traw nasiennych –
mówi Marek Czapliński. Rolnik
podkreśla, że już wiele lat temu
zauważył, że prowadząc hodowlę
bydła w strukturę zasiewów idealnie
wkomponowują się trawy nasienne,
a szczególnie życice.
– Plantacje życic zakładam zawsze po zbiorach zbóż, motylkowych, czy też rzepaku. To wynikało ze zmianowania. Staram się posiać życice do końca sierpnia, na hektar wysiewam ok. 20 kg nasion. Oczywiście bywa różnie, czasem sieję na początku września, bo nie uda się wcześniej, ale 10 września to dla mnie już ostateczny termin, w którym mogę to zrobić – wyjaśnia rozmówca.
Rolnik wysiewa wczesne odmiany życic tetraploidalnych: życicę wielokwiatową Bakus z Hodowli Roślin Grunwald i odmianę Turtetra z Danko Hodowli Roślin. Bakus jest to odmiana o długim kwiatostanie, szybko odrastająca po skoszeniu. Pozwala uzyskać wysoki plon suchej masy dochodzący nawet do 250 dt/ha oraz duży plon nasion wahający się od 20 do 25 dt/ha. Rolnik obie odmiany kontraktuje lokalnie w firmie Sowul&Sowul Sp. z o.o. z Biskupca.
Trawy też mają swoje potrzeby
Pan Marek pod trawy, podobnie
jak zboża ozime, stosuje nawóz wieloskładnikowy
NPK 8:20:30 w dawce
250–300 kg/ha. Poza tym, w gospodarstwie
jest dużo gnojowicy,
która regularnie wylewana jest na
poszczególne pola. Jak mówi hodowca,
gnojowica ma kluczowe
znaczenie w nawożeniu.
– Jeżeli zastosuję na hektar do 30 tys. litrów gnojowicy, to wówczas nawozy wieloskładnikowe ograniczam i wysiewam ok. 150 kg/ha – wyjaśnia rozmówca.
Warto podkreślić, że pan Czapliński ma do dyspozycji dobre gleby, w większości klasy IV a i III b o uregulowanym odczynie. Rolnik zauważył, że bardzo dobry efekt daje kreda nawozowa, zastosowana teraz w czasie jesiennego zasiewu życic. Wiadomo, że kreda działa szybko, lecz krótko, ale na start jest bardzo wskazana.
W pielęgnacji wiosennej stosowane jest nawożenie azotowe ok. 200 kg saletry na hektar i kolejna dawka gnojowicy. Lata praktyki udowodniły rolnikowi, że bardzo dobrze jest zastosować na życicę wiosną, w pełni wzrostu, ale przed kłoszeniem różnego rodzaju dodatki w postaci nawozów dolistnych, biostylulatorów wzrostu.
– Dolistnie wspomagam roślinę Plonvitami, Tytanitem, żelazem, cynkiem i to się sprawdza, bo zauważyłem, że bardzo ładnie podnosi plon nasion. Poza tym, nasiona są bardziej żywotne i mają lepszą siłę kiełkowania. Nawozy dolistne idą przeważnie raz, ewentualnie robię tak, że biostymulator idzie oddzielnie, a nawóz dolistny oddzielnie. I to wszystko dzieje się w pierwszym roku – podsumowuje rozmówca.
Zbiór zawsze dwuetapowy!
W gospodarstwie rodzinnym
państwa Czaplińskich preferowany
jest dwuetapowy zbiór życic.
W uprawie traw na słabszych glebach
jest to nawet konieczne, bo
źdźbła do samego koszenia stoją
na baczność. Z doświadczenia rolnika
wynika, że na stojącym źdźble
trawy z jednej strony zwlekają
z dojrzewaniem, a z drugiej, niebezpieczeństwem
są wiatry, które
mogą nasiona wymłócić. A trawa,
która leży już się nie wysypie.
Dlatego rolnik preferuje zbiór
dwuetapowy i kosi życice wcześniej
przed dojrzałością. Nasiona
w skoszonej trawie dojdą i wypełnią
się ciągnąc składniki i asymilaty
ze skoszonych źdźbeł. I co najważniejsze,
nasiona nie stracą siły
kiełkowania.
Połowa sukcesu w uprawie życic to wybrać odpowiedni moment skoszenia i położenia na pokos oczywiście przy sprzyjającej pogodzie, ale niestety, to jest warunek od nas niezależny. Trzeba robić wszystko, żeby wstrzelić się w pogodę mając również na uwadze stadium, w którym jest roślina. Hodowca powinien umieć ocenić, czy trawa nadaje się już do położenia, czy jeszcze trzeba zaczekać. Czy nie straci siły kiełkowania, czy kładąc za późno na pokos za dużo się nie wysypie? Nie wszyscy rolnicy decydują się na uprawę traw nasiennych, bo wiedzą, że jeżeli nie trafią w odpowiedni moment, straty są duże i potrafią skutecznie zniechęcić.
– Jest taka zasada, że zrywa się wiecheć życicy i trzeba trzepnąć o dłoń. Jeśli na dłoni z takiego wiechcia jest już kilkanaście sztuk nasion, które się osypią, wtedy zaczynam kosić. To są moje stare, sprawdzone, a co najważniejsze skuteczne sposoby oceny plantacji, których nauczyłem się pomagając w gospodarstwie ojcu – uśmiecha się Marek Czapliński.
Najbardziej niebezpieczny jest stojący łan
Rozmówca przypomina, że życicę
na pokos kosi się trochę wyżej,
tak na 7 cm. Nie jest ona wówczas
przyprasowana do gleby i jak leży
na pokosie jest bezpieczna, nie rusza
się i pięknie dosycha. Bardzo
ważna jest później technika podbierania
pokosu – musi być odpowiedni
podbieracz. Doskonale
sprawdzają się podbieracze taśmowe,
bo bardzo mało nasion się
osypuje. Właściciel gospodarstwa
podpowiada, że jeżeli nie ma podbieracza,
możemy na normalnym
hederze zbożowym co drugi bagnet
założyć podnośnik i sprawny
operator kombajnu, opuszczając
nisko heder podniesie pokos
i wciągnie go motowidłami.
– Praktykowaliśmy tę technikę podbierania pokosu przez wiele lat we własnym gospodarstwie i uzyskiwaliśmy bardzo dobre efekty, więc na początku przygody z trawami nie trzeba stosować żadnych dodatkowych podbieraczy – podpowiada rozmówca.
Jeżeli jest taka potrzeba, nasiona życicy dosuszane są do wilgotności ok. 14 proc. w suszarni zbożowej. – Nauczyliśmy się już dosuszać nasiona traw. Odpowiednio przysłaniamy suszarnię, żeby nie było za dużego ciągu. Suszymy temperaturą nie wyższą niż 45oC. Oczywiście jest to dłuższe suszenie, ale jest bezpieczniejsze, bo nie uszkodzi nasion i nie zmniejszy siły kiełkowania – dodaje Marek Czapliński.
Doskonała kiszonka o dobrej strawności
– Myślę, że warto przyjrzeć się bliżej
życicom, niby taka niepozorna
trawa, a zbierając na kiszonkę jeden
wysoki pokos – plon już mam.
I już jestem zadowolony z tego co
otrzymałem, a to dopiero początek
– wyznaje rolnik.
Z życicy wychodzi doskonała kiszonka o bardzo dobrej strawności, białka co prawda w życicach jest mniej, bo około 14–15 proc., ale hodowca nie widzi problemu. Białko można łatwo uzupełnić. – Zawsze mam około 20 ha koniczyny bądź lucerny i wtedy komponuję i uzupełniam kiszonkę mieszając koniczynę lub lucernę z życicą. Życice mają bardzo szybki wzrost i jeżeli chodzi o terminy zbiorów, to mogę dopasować życicę do lucerny, bo mniej więcej pasują terminowością. Jeśli robię silos i mam w udziale 1/4 lub 1/5 lucerny w składzie, to białko wychodzi mi później w analizie na poziomie 18–20 proc. – wylicza hodowca.
Warto dodać, że kiszonka z życicy charakteryzuje się wyższą niż inne trawy zawartością energii. Przy dużym udziale życicy żywieniowiec współpracujący z gospodarstwem pana Czaplińskiego komponuje dawkę z mniejszą zawartością kukurydzy, bo część energii pochodzi z życicy.
Jest coś jeszcze z życic co hodowca regularnie wykorzystuje. – Słomy, które zbieram z życic są dosuszone na pokosach i taka słoma idealnie nadaje się do wykorzystania do robienia struktury TMR. Po 1 kg słomy grubej i twardej dodaję do wozu paszowego i robi to fajną strukturę do stymulowania żwacza. A już najlepsza słoma, to słoma pochodząca z tymotki łąkowej – mówi rolnik. Tymotka została trochę zapomniana przez rolników, w okolicy pan Marek jako jedyny sieje tymotkę. Tymotka jest bardzo twarda, więc rewelacyjnie podrażnia żwacz. Rolnik wsiewa tymotkę wiosną z rośliną osłonową, przeważnie jest to w mieszance zbożowej bądź w jęczmieniu.
Dr inż. Monika Kopaczel-Radziulewicz