Działanie układu hydrostatycznego jest proste. Napędzana od silnika pompa hydrauliczna wytwarza ciśnienie oleju wprawiając go w ruch. Olej kierowany jest następnie do silnika hydraulicznego, który obracając się napędza układ jezdny. Pozostaje tylko pytanie: jak taki układ zamontować w Bizonie Super?
– Pomysł zrodził się wtedy, kiedy zobaczyłem w pracy kombajn Claas z hydrostatem. Pomyślałem, czemu by nie zamontować takiego układu w moim Bizonie. Koszę nim już dwadzieścia lat i miałem trochę dosyć ciągłego wachlowania dźwignią biegów, szczególnie na krótszych polach. A że w międzyczasie znajomy wystawił na sprzedaż układ hydrostatyczny pochodzący od amerykańskiej sieczkarni John Deere, to – jak wspomina Piotr Brzeziński – postanowiłem spróbować zaadaptować go do Bizona. Wcześniej słyszałem dobre opinie o tych układach hydrostatycznych, które praktycznie się nie psują.
Sterowanie z joysticka
W skład zakupionego zestawu
wchodziła pompa hydrauliczna
marki Sundstrand, dwudziestolitrowy
zbiornik oleju, silnik hydrauliczny,
chłodnica oleju, węże
zasilające, linka do joysticka oraz
część dźwigni sterującej ze skalą.
Na początku konstruktor postanowił
zamontoć pompę przy silniku
diesla.
– Z grubej blachy wykonałem podstawę, którą przykręciłem do silnika. Na niej umieściłem pompę olejową, co było poprzedzone wykonaniem specjalnego łącznika. To on odbiera napęd z wału silnika i przekazuje na pompę – opisuje rolnik. – Ze względu na to, że pompa nieznacznie wystaje poza obrys maszyny, musiałem jeszcze opracować dla niej dodatkową osłonę. Przez chwilę pojawiły się obawy czy osłona się zmieści i czy nie będzie zahaczała o rurę wyładunkową, ale na szczęście wszystko wpasowało się idealnie co do centymetra.
Następnie silnik hydrauliczny został podpięty do skrzyni biegów. Modyfikacja była robiona tak, aby w każdej chwili wszystko można było rozebrać i zdemontować. Dlatego nic nie było tu spawane ani wiercone. Tu również konieczne było wykonanie łącznika spinającego hydromotor z wałkiem sprzęgłowym w skrzyni. W kolejnym etapie przed chłodnicą wody pojawiła się chłodnica hydrostatu, a w komorze silnika zbiornik oleju. Na koniec wszystkie elementy zostały połączone. Aby to zrobić, węże zasilające musiały być nieznacznie przedłużone. Nic nie trzeba było natomiast robić z linką od starowania, bo sięgała do samej kabiny. Adaptację układu hydrostatycznego dopełniło opracowanie dźwigni sterującej, która pojawiła się w kabinie Bizona.
– Joystick wykonałem z profila i kawałka blachy. Potem połączyłem go z podstawą od sieczkarni, a całość umieściłem na własnoręcznie wykonanej podstawie – dodaje konstruktor. – Joystick nie tylko obsługuje hydrostat. Zamocowałem na nim również przyciski do sterowania zespołem żniwnym, które są podłączone z umieszczonym pod kabiną elektrycznym rozdzielaczem. Dwa przyciski wykorzystuję do podnoszenia i opuszczania hedera, a cztery pozostałe służą do regulacji nagarniacza w pionie i w poziomie.
Na polu dwójka, na szosie trójka
Bizon z układem hydrostatycznym
ma za sobą dwa pełne sezony
zbioru zbóż i rzepaku. W tym
czasie wykosił kilkadziesiąt hektarów.
W trakcie żniw nie było
problemów z hydrostatem. Nie
wystąpiły też żadne wycieki oleju.
Rolnik twierdzi, że kombajn
z takim układem jezdnym precyzyjnie
trzyma prędkość na polu, co
nie zawsze było osiągane, gdy napęd
na skrzynię był przekazywany
mechanicznie. Właściciel maszyny
dodaje również, że w trakcie pracy,
nawet w trudniejszych warunkach
polowych, nie odczuwa, aby
silnik kombajnu zaczął tracić moc
w związku z zamontowanym układem
hydrostatycznym.
– Wreszcie skończyła się udręka z przerzucaniem biegów. Kto kosił Bizonem Super to wie o czym mówię. Kombajn tak jak wcześniej ma 3 biegi do przodu, ale teraz na każdym z nich można jeździć do przodu i do tyłu z taką samą szybkością i to w pełnym zakresie od zera aż do maksymalnej prędkości – mówi Piotr Brzeziński. – Praktycznie całe żniwa przejeździłem na dwójce. Tylko na czas przejazdu po drogach włączałem trójkę. Wstecznego biegu w ogóle nie używałem, bo nie było takiej potrzeby. Dlatego jestem pewny, że teraz skrzynia biegów powinna wytrzymać znacznie dłużej, niż miało to miejsce wcześniej. Tym bardziej, że od czasu gdy jeżdżę Bizonem z hydrostatem, nie pojawiły się żadne zgrzyty ze skrzyni biegów, co wcześniej było na porządku dziennym. Nie używam też hamulca, bo kombajn hamuje teraz skrzynią. Mimo tego pedał hamulca pozostał w kabinie jako awaryjny. Zdemontowałem natomiast pedał sprzęgła, który nie był już używany. Po przejęciu funkcji obsługi hedera przez przyciski skróciłem też kolumnę kierownicy, ale przyzwyczajenie i lata pracy na Bizonie robią swoje i czasami zdarza się, że szukam dźwigni przy kierownicy.
W kabinie kombajnu – która pochodzi od sieczkarni Mengele i ma przesuwane drzwi – rolnik zamocował także obrotowy fotel pochodzący od Mercedesa, który ułatwia zajmowanie miejsca. Maszyna ma też mniejszą od fabrycznej kierownicę od Volkswagena, która zapewnia lepszą widoczność. Na wyposażeniu jest też napędzana silnikiem elektrycznym klimatyzacja, a także dziewięciocalowy monitor, który jest połączony z dwoma kamerami – jedna zamocowana jest w zbiorniku ziarna, druga umieszczona jest z tyłu kombajnu. To nie koniec przeróbek. Piotr Brzeziński umieścił przy rurze wysypowej siłownik do jej rozkładania, a na pionowej ściance przy kabinie schodki prowadzące do zbiornika. Założył także dłuższy siłownik przy tylnej osi, co zwiększyło promień skrętu. Wymieniał przednie opony na szersze, pochodzące od walca drogowego, które są dodatkowo zalane wodą. Czy będzie coś jeszcze przerabiał w kombajnie?
– Moim zdaniem, szerzej powinny być rozstawione tylna koła, które czasami przygniatają słomę. Być może zdecyduję się rozszerzyć cały tylny wózek – kończy Piotr Brzeziński.
Przemysław Staniszewski