Zdaniem służb weterynaryjnych, w województwie lubelskim występuje tak dużo ognisk afrykańskiego pomoru świń, gdyż w tym rejonie rolnicy utrzymują świnie głównie na własne potrzeby – aż 80% stad trzody chlewnej to takie do 10 sztuk. Dwa ogniska potwierdzono też w ostatnim czasie na zachodzie Polski: jedno w województwie dolnośląskim w stadzie z 16 świniami i niestety jedno także w województwie lubuskim w gospodarstwie, w którym utrzymywano 594 świnie, położonym w miejscowości Pław w gminie Dąbie w powiecie krośnieńskim. To ostatnie ognisko zlokalizowane jest najbliżej granicy z Niemcami ze wszystkich, które wybuchły do tej pory w kraju. Odległość do granicy wynosi około 40 km.
Małe stada zagrożeniem
Afrykański pomór świń w ciągu
dwóch letnich miesięcy tego roku
dotarł do większej liczby gospodarstw
niż w całym 2019 roku.
W zeszłym roku zakażonych zostało
48 stad trzody chlewnej.
Najwięcej ognisk choroby odnotowaliśmy
do tej pory w 2018 roku
i było ich 95. Choć sytuacja w zakresie
bezpieczeństwa
biologicznego
w gospodarstwach
uległa poprawie, to
jednak obecność wirusa
w środowisku
w populacji dzików
wciąż zagraża
chlewniom. Żniwa
i prace polowe
zwiększyły ryzyko
przeniesienia ASF
do stada.
Ponieważ większość zakażeń dotyczy małych chlewni przyzagrodowych, Główny Inspektorat Weterynarii planuje zmienić przepisy dotyczące chowu świń na potrzeby własne. Zakaz takiego utrzymywania trzody chlewnej miałby obowiązywać w okresie od maja do września. Jak twierdzi Bogdan Konopka, główny lekarz weterynarii, małe gospodarstwa nie zawsze sumiennie wywiązują się z bioasekuracji, choć mają wiedzę na temat wymogów. Zwłaszcza w okresie żniw i prac polowych, kiedy jest dużo obowiązków, restrykcje są pomijane.
W tym roku z powodu afrykańskiego pomoru świń zlikwidowano już ponad 46 tys. świń, podczas, gdy w ubiegłym było to 35 tys. sztuk. Za wybijane świnie przysługuje rolnikom odszkodowanie, które finansowane jest z rezerwy celowej przeznaczonej na zwalczanie chorób zakaźnych. Jak wyjaśnia główny lekarz weterynarii, w tym roku zaplanowano w niej 320 mln zł, jednak te pieniądze zostały już niemal całkowicie wykorzystane. Dlatego Bogdan Konopka wystąpił o dodatkowe środki w kwocie 245 mln zł.
Nie wiemy, ile dzików mamy
Jedną z istotnych przyczyn szybkiego
rozprzestrzeniania się ASF
jest błędne zarządzanie populacją
dzików. Tak również twierdzi
główny lekarz weterynarii.
W jego opinii bez faktycznych danych
o liczbie dzików nie można
właściwie zaplanować odstrzałów
redukcyjnych i sanitarnych, tak
aby zmniejszyć zagęszczenie tych
zwierząt do zalecanego 0,1 dzika
na kilometr kwadratowy, czyli
jednej sztuki na hektar na obszarach
występowania ASF. Specjaliści
z Instytutu Biologii Ssaków
Polskiej Akademii Nauk w Białowieży
potwierdzają, że przy dużej
liczebności dzików
rośnie ryzyko zakażenia,
a także tempo
rozprzestrzeniania
się choroby i czas
jej utrzymywania
na danym obszarze.
Podkreślają jednocześnie,
że z uwagi
na brak wiarygodnych
danych na temat
faktycznej liczebności
populacji
dzików, wyznaczanie
docelowych progów
ich zagęszczeń,
mających ograniczyć
rozprzestrzenianie
się ASF, jest obecnie
nieuzasadnione.
Z badań naukowców z Białowieży wynika, że prawdopodobieństwo wystąpienia afrykańskiego pomoru świń u dzików zależy od zagęszczenia populacji. Dostępne dane terenowe nie pozwalają jednak na wyznaczenie ścisłego progu zagęszczenia populacji dzików, poniżej którego następuje samoczynne wygaszenie ogniska choroby, jednak symulacje statystyczne wskazują, że tempo rozprzestrzeniania się ASF powinno spadać przy zagęszczeniu poniżej jednego osobnika na kilometr kwadratowy.
– Zarażone martwe dziki są znajdowane najczęściej w środowiskach wilgotnych, w pobliżu cieków wodnych i w miejscach zacienionych. Miejsca te były zazwyczaj zlokalizowane w innych środowiskach niż wybierane przez dziki na odpoczynek, gdzie często prowadzi się poszukiwania padłych dzików – wyjaśnia dr Tomasz Podgórski z Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży.
W jego opinii szanse wykrycia zarażonych zwierząt są największe na obszarach o ciągłej i licznej populacji dzików, takich jak zwarte kompleksy leśne. Tak więc odstrzał, usuwanie padliny czy grodzenie tych terenów zwiększają szanse na skuteczne ograniczenie występowania i rozprzestrzeniania się choroby.
Grodzenie stref ASF
– Działania ograniczające ASF powinny
być skupione wokół wcześniej
stwierdzonych przypadków,
a ich intensywność powinna maleć
wraz z oddalaniem się od obszaru
zakażonego. Redukcja musi
być prowadzona w systemie strefowym,
koncentrując się zwłaszcza
na strefie buforowej przylegającej
do obszaru zakażonego – zaleca
dr Tomasz Podgórski.
Kontakt zdrowych dzików z zakażoną padliną jest istotnym mechanizmem transmisji wirusa. Systematyczne wyszukiwanie i usuwanie padłych dzików powinno stanowić podstawowe narzędzie w zwalczaniu choroby, zwłaszcza na obszarach, gdzie śmiertelność wskutek ASF jest wysoka, a liczba padłych dzików duża. Jak podkreślają autorzy badań, grodzenie obszarów występowania ASF w promieniu co najmniej 20 km płotem o wysokiej efektywności w blokowaniu przemieszczeń dzików znacznie ogranicza szerzenie się choroby na nowe tereny. Łączenie zakazu polowań w ogrodzonej strefie zakażonej, systematyczne wyszukiwanie w niej martwych dzików oraz redukcja liczebności populacji na przyległym obszarze to najskuteczniejsza strategia kontroli ASF wśród dzików.
W zachodniej części kraju od czasu pierwszego przypadku ASF w listopadzie 2019 roku znaleziono łącznie 1897 dzików z dodatnim wynikiem. Skupiają się one głównie na północnym zachodzie i południu województwa lubuskiego, gdzie stwierdzono pierwsze skupisko martwych dzików. W lipcu odnotowano wzrost liczby przypadków na tych terenach. Znaleziono 65 zarażonych tusz, w czerwcu było ich 52. W całej Polsce w tym roku potwierdzono wirusa ASF u ponad 3 tys. przypadków.
Sytuacja niepokoi Niemców, dlatego tamtejsze służby rozpoczęły szkolenie psów tropiących, aby móc wykrywać padłe dziki. Władze zamierzają rozpocząć poszukiwania padliny we wrześniu.
Dominika Stancelewska