26 października 2018 r. lubelski oddział PGE Dystrybucja skierował do Aliny Ciołek (żona pana Władysława jest formalnie właścicielką pola w Brzeziczkach) zaproszenie do rokowań w związku z planami przeprowadzenia linii elektroenergetycznej 110 kV relacji GPZ Świdnik – GPZ Biskupice.
Sprawa dotyczyła trzech działek ewidencyjnych stanowiących w praktyce jedno pole uprawne. Inwestycja miała polegać na usunięciu starych słupów energetycznych stojących tam od lat i postawieniu nowych. Każdy z nich to stalowa konstrukcja o wysokości do 35 m posadowiona na betonowych fundamentach.
Nie po gospodarsku
Energetycy oczekiwali od właścicielki
działki ustanowienia służebności
przesyłu na rzecz PGE Dystrybucja.
– Niestety, projektant inwestycji w ogóle nie wziął pod uwagę naszych interesów. Miejsce pod nowy słup zostało wytyczone niemalże na środku pola, tuż obok starego słupa – mówi pan Władysław. – A tak zwany ciąg komunikacyjny, czyli droga, którą energetycy chcieli sobie zarezerwować na dojazdy do słupa, zamiast biec najkrótszą trasą, została wyznaczona co najmniej dwa razy dłuższą. Zupełnie nie po gospodarsku. Zamiast ograniczać straty i niedogodności, zaproponowano odwrotne rozwiązanie.
Pan Władysław podkreśla, że doskonale rozumie, że inwestycje infrastrukturalne, takie jak drogi czy linie energetyczne, muszą być realizowane. On także korzysta przecież z energii elektrycznej.
– Jednak powinny być poprzedzane realnymi konsultacjami społecznymi. Takimi, które mają wpływ na plany tych inwestycji, a nie oznaczają jedynie odfajkowania formalności. Inwestycje trzeba projektować tak, aby ograniczać straty właścicieli nieruchomości i gruntów, a nie je zwiększać – mówi rolnik.
Postanowił w ramach „negocjacji” osiągnąć korzystniejsze dla siebie warunki. Co chciał uzyskać?
– Skoro linia i tak miała być budowana od nowa, dlaczego nie postawić słupa na naszej działce w taki sposób, by zmniejszyć uciążliwość tej konstrukcji dla produkcji rolnej, czyli na skraju działki? – pyta.
Podobnie było ze sprawą dojazdu do słupa.
– Wytyczenie dojazdu wbrew zdrowemu rozsądkowi, czyli dłuższą, a nie krótszą drogą, można chyba wytłumaczyć tylko pomyłką albo złą wolą. Liczyłem, że da się to na etapie negocjacji wyprostować – relacjonuje rolnik. – Poza tym, gdyby słup stanął na skraju działki, w ogóle nie byłoby problemu.
Władysław Ciołek był dobrej myśli, bo na łamach TPR czytał o podobnych przypadkach, kiedy w ramach negocjacji udawało się osiągnąć kompromis.
Żadnych zmian
Sprawy potoczyły się jednak inaczej.
– To nie były negocjacje, tylko dyktat. Dostaliśmy z PGE Dystrybucja gotową treść porozumienia do podpisania i tyle. Jedynie wysokość wynagrodzenia była otwartą kwestią. Oczywiście do pewnych granic – mówi pan Władysław.
Najpierw zaproponowano jego żonie 1000 zł, by w końcu zwiększyć kwotę do 5000 zł.
– Jednak gdy PGE skierowało do nas ostateczne wezwanie do wyrażenia zgody na budowę słupa, kwota odszkodowania została zmniejszona do wyjściowego tysiąca. Pewnie chciano nas w ten sposób ukarać – mówi rolnik.
Władysław Ciołek podkreśla, że kwota 1000 zł wobec strat, jakie ponoszą z tytułu użytkowania części pola przez PGE Dystrybucja, jest śmiesznie niska. Rolnik wymienia m.in. obniżenie wartości działki, trudności w prowadzeniu uprawy, niższe plony.
Wobec braku zgody właścicielki działki na ustawienie nowego słupa na warunkach PGE sprawa trafiła do Starostwa Powiatowego w Świdniku. 21 marca 2019 r. starosta zawiadomił o wszczęciu postępowania administracyjnego w sprawie ograniczenia sposobu korzystania z nieruchomości, a 18 czerwca ub.r. wydał decyzję korzystną dla PGE.
Państwo Ciołkowie odwołali się od decyzji starostwa do urzędu wojewódzkiego. W piśmie z lipca 2019 roku wnosili o uchylenie decyzji starosty. Urząd wojewódzki utrzymał jednak w mocy decyzję starostwa w Świdniku. W uzasadnieniu Artur Jaśkowski z urzędu wojewódzkiego napisał m.in., że „Udzielenie zezwolenia powinno być poprzedzone rokowaniami z właścicielem lub użytkownikiem wieczystym nieruchomości o uzyskanie zgody na wykonanie prac”. Według urzędników takie negocjacje się odbyły, więc nie ma podstaw do kwestionowania decyzji starosty.
– Szkoda, że urzędnicy zadowolili się powierzchownym sprawdzeniem, czy formalnie wszystko w papierach się zgadza. Przecież „negocjacje” polegające na wysyłaniu gotowego porozumienia do podpisania bez możliwości wprowadzenia jakichkolwiek poza finansowymi zmian to po prostu fikcja – komentuje rolnik.
Stary słup został, bez uprzedzenia, usunięty w maju bieżącego roku, wtedy też ustawiono nowy.
– Pole po wjeździe ciężkiego sprzętu i prowadzonych pracach nie odbuduje się w rok czy dwa – stwierdza rolnik. – Do dziś nie dostaliśmy odszkodowania za zniszczenia spowodowane na polu.
Bo prace były zaawansowane
Z pytaniami dotyczącymi tej
sprawy zwróciliśmy się do Karoliny
Szewczyk-Dąbek, specjalistki
ds. komunikacji w lubelskim
oddziale PGE Dystrybucja.
Spółka obarcza winą właścicielkę
działki: „…w toku prowadzonych
negocjacji (zarówno korespondencyjne,
jak i spotkania
robocze) pomiędzy właścicielką
nieruchomości a pełnomocnikiem
Oddziału Lublin strony
nie doszły do porozumienia. Powodem
braku porozumienia było stanowisko
Pani Aliny Ciołek, zgodnie
z którym nie wyrażała Ona zgody
na lokalizację słupa na działce nr
198 położonej w miejscowości
Brzezice, gmina Piaski. Zaawansowanie
prac projektowych, w tym
uzgodnienia z innymi
właścicielami
nieruchomości objętymi
inwestycją,
skutecznie uniemożliwiło
zmianę
lokalizacji słupa –
poprzez przeniesienie
na inną nieruchomość.
Kategoryczny
sprzeciw właścicielki na
posadowienie słupa na ww. nieruchomości
i brak chęci ustanowienia
służebności przesyłu zmusił
pełnomocnika Oddziału Lublin do
pozyskania decyzji administracyjnej
(…). Zgodnie z posiadaną wiedzą,
ewentualne odszkodowanie
wynikające z zapisów ww. ustawy
zostanie określone przez organ
wydający decyzję, tj. Starostwo
Powiatowe w Świdniku. Reasumując,
prace budowlane na działce
nr 198 zostały przeprowadzone
w oparciu o pozyskane decyzje administracyjne,
które określały także
sposób dojazdu do stanowiska
słupowego (najkrótszy dojazd od
drogi publicznej). Nowy słup linii
110 kV został zlokalizowany w odległości
około 10 m od miejsca posadowienia
słupa istniejącego (...)”.
Krzysztof Janisławski