Do tej pierwszej grupy zalicza się rodzinne gospodarstwo państwa Pałków z Dąbrówki (gm. Lipsko, woj. mazowieckie). Tutaj plantacja sorgo na ziarno znajduje się w strukturze zasiewów drugi rok. Pierwszy sezon był nieudany. Susza w okresie, kiedy powinny się zawiązywać wiechy, bardzo opóźniła roślinę, co mocno odbiło się na plonie. Mimo to sorgo zostało wysiane także w tym roku. Nawet na większym, bo 17-hektarowym areale. W końcu sierpnia prezentowało się bardzo dobrze, a biorąc pod uwagę, że to IV klasa gleby, wręcz imponująco. – Wiechy takie, jakie w ub. roku, były dopiero przed samym koszeniem – pokazuje Mariusz Pałka.
Skąd zainteresowanie tą rośliną? – Szukaliśmy uprawy zbieranej w zbliżonym do kukurydzy terminie – wyjaśnia plantator. – Założenie było takie, aby w ten sposób rozłożyć w czasie żniwa, mamy bowiem do obrobienia prawie 300 ha. Ważnym argumentem było też to, że w przypadku sorgo nie jest potrzebna specjalna przystawka do zbioru. To oznacza niższe koszty niż w przypadku kukurydzy, która takiej przystawki wymaga. Nie trzeba też przezbrajać kombajnu, co z kolei oznacza oszczędność czasu. Nie ma problemów ze zbytem, wszystko idzie na mieszanki dla gołębi.
Kolejnym argumentem za sorgo w przypadku gospodarstwa w Dąbrówce było to, że dominuje tu IV klasa ziemi. – Zboża, poza pszenżytem, na takich glebach nie wychodzą najlepiej, szukamy więc innych rozwiązań. Czasem bardziej pracochłonnych, ale korzystniejszych ekonomicznie. W przypadku sorgo oczekiwany plon to minimum 6 t/ha. Gwarantuje odpowiedni zysk przy nakładach porównywalnych do zboża jarego. A potencjał niewątpliwie jest. W ub. słabym roku, w dołku, czyli w miejscu, gdzie susza nie dała się tak we znaki, kombajn pokazywał podczas zbioru 10 t/ha.
Zaczęło się od gołębi
Pionierem uprawy sorgo ziarnowego w Polsce jest Janusz Sus, który w ramach Sorgo Polska zajmuje się również sprzedażą kwalifikowanego materiału siewnego. To głównie odmiany francuskie i węgierskie ze wspólnotowego katalogu odmian roślin rolniczych.
Nasz rozmówca swój czas dzieli między Warszawę i Ożarów w woj. świętokrzyskim, gdzie od 2007 r. prowadzi uprawy sorgo. Jest także hodowcą gołębi i to właśnie dzięki tej pasji zetknął się z sorgo. Jest ono bowiem używane w mieszankach paszowych dla tych ptaków. Postanowił samodzielnie wyprodukować ziarno na potrzeby swoich gołębi. Zachęcające wyniki sprawiły, że zaczął zwiększać powierzchnię upraw i z czasem stał się w dziedzinie sorgo ekspertem.
Na zmiany w klimacie?
Obecnie można spotkać się z opiniami, że wraz z postępującymi zmianami klimatu, sorgo może z czasem zastąpić w Polsce niektóre uprawy, np. żyto czy ziemniaki. Tym samym mogłoby się stać powszechnie uprawianą rośliną, przechodząc drogę podobną do kukurydzy. – Ten rok dla sorgo w Polsce zapowiada się wyjątkowo – mówi Janusz Sus. – Zainteresowanie materiałem siewnym było największe, odkąd się zajmuję uprawą tej rośliny. Przybywa też podmiotów zajmujących się handlem materiałem siewnym, nie jestem już jedyny na rynku.
Janusz Sus wylicza różnorakie możliwości wykorzystania sorgo. I tak, odmiany ziarnowe o wysokim potencjale plonowania przeznaczane są m.in. na cele konsumpcyjne oraz jako pasza dla ptactwa, trzody, ryb. Tu pojawia się problem, ponieważ okres wegetacji sorgo wynoszący ok. 110–120 dni jest w polskich warunkach klimatycznych trudno osiągalny. – Dlatego zanim wprowadzę do oferty nową odmianę, testuję ją dwa sezony na moich plantacjach – zaznacza.
Odmiany paszowo-cukrowe są wykorzystywane do produkcji kiszonek dla zwierząt. – Pierwszym chyba w Polsce gospodarstwem, gdzie ziarno sorgo zostało zakiszone po zbiorze z dużej, 50-ha plantacji, znajduje się na Podlasiu. Analiza wykazała 11,5% zawartości białka. Zakiszone ziarno jest wykorzystane w tuczu trzody w tym gospodarstwie – mówi Janusz Sus. – Mam też sygnały od rolników, którzy zapowiadają wykorzystanie ziarna sorgo w skarmianiu drobiu.
Z kolei dwukierunkowe sorgo o średniej wartości pokarmowej znajduje zastosowanie w przemyśle do produkcji biogazu, bioetanolu, biomateriałów.
Na co należy uważać
Janusz Sus prowadzi swoje plantacje na glebach klasy IV i V. – W trzecim roku prowadzenia uprawy po raz pierwszy uzyskałem plon ziarna w granicach 6,5 t/ha. W odległości 10 km od Ożarowa, na glebach I i II, klasy sorgo plonuje na poziomie 9–10 t/ha i było tak nawet w ubiegłym, bardzo suchym roku.
Na słabszych glebach, w warunkach stresu spowodowanego brakiem wilgoci, nawet sorgo, zwane czasem wielbłądem wśród roślin, odczuwa niedobory. Roślina ma jednak mechanizmy pozwalające jej przetrwać najgorszy okres. – Podczas suszy pokrywa się białym, woskowym nalotem, który utrudnia odprowadzanie wody na zewnątrz. Roślina jednocześnie spowalnia wegetację. Z kolei wykorzystaniu wilgoci z głębszych poziomów gleby sprzyja sorgo głęboki system korzeniowy. – W rejonach, gdzie w ub.r. susza miała katastrofalny wpływ na uprawy, szczególnie kukurydzy, sorgo plonowało na poziomie 4–5 t/ha – zapewnia Janusz Sus.
Siew do ogrzanej gleby
Plantator z Ożarowa wysiewa odmiany średnio wczesne na lekkich glebach IV i V klasy o pH zbliżonym do obojętnego. Przedplon (poza unikaniem prosa) nie ma znaczenia. W przypadku słabszych gleb można stosować uprawę bezorkową.
Sorgo jest rośliną ciepłolubną, wymaga siewu do gleby ogrzanej na głębokości 10 cm do 12–13 st. C. – Sprzyjające warunki do siewu występują w okresie 10–15 maja – mówi Janusz Sus. – Zdecydowanie odradzam przyspieszanie terminu, ponieważ w przypadku wystąpienia przymrozków można stracić całą plantację. Jeśli po siewie temperatura jest sprzyjająca, sorgo wschodzi w ciągu 9–10 dni, ale zimno może opóźnić wschody do 3 tygodni.
Plantator do siewu używa i zaleca stosowanie siewników precyzyjnych. Należy pamiętać, że tarcze muszą być dostosowane do wielkości ziarna. – Siejemy siewnikami punktowymi w rozstawie rzędów 45 cm i nasion w rzędzie co 6–8 cm, na głębokość 4–5 cm w zależności od klasy gleby, na słabszych głębiej – mówi Janusz Sus. – Materiał siewny jest zabezpieczony przez producenta przed agrofagami atakującymi sorgo na początku wegetacji.
Co do nawożenia, to Janusz Sus stosuje przedsiewnie Polifoskę 6 w dawce 200 kg/ha i mocznik 100 kg/ha. Nawozy można również wysiewać z podsiewacza zainstalowanego na siewniku. Gdy rośliny osiągną wysokość do 10 cm zalecane jest dodatkowe nawożenie azotem (saletra amonowa w dawce 150 kg/ha). Jest to jednak problematyczne, bo nawóz może dostawać się do stożków wzrostu powodując przebarwienia. W fazie wzrostu, gdy sorgo jest w okresie stresu spowodowanego zmiennymi warunkami, plantator stosuje dokarmianie mikroelementami.
Kłopoty z zachwaszczeniem
Dużym wyzwaniem w uprawie sorgo jest ochrona herbicydowa. Roślina ta jest w początkowym okresie wzrostu bardzo wrażliwa na konkurencję chwastów, szczególnie jednoliściennych. W Polsce zarejestrowanych jest kilka herbicydów zawierających pendimetalinę, ale w innych krajach UE zarejestrowane są m.in. do stosowania doglebowego (przed wschodami): petoksamid + terbutylazyna, s-metolachlor + terbutylazyna, s-metolachlor. Do stosowania na chwasty dwuliścienne (do fazy trzech liści sorgo) używane są w UE: dikamba, bentazon + dikamba, prosulfuron + dikamba.
– Zdarzają się problemy z zachwaszczeniem wtórnym, które trudno zwalczyć, jednak dobrze przeprowadzone zabiegi znacznie ograniczają występowanie chwastów – mówi pan Janusz. Wspomniani już wcześniej rolnicy z Dąbrówki zastosowali w tym roku przedsiewnie glifosat osiągając dobry efekt. Ich plantacja sorgo pod koniec sierpnia była dorodna i czysta.
Janusz Sus uprawia sorgo na tym samym stanowisku do trzech lat z rzędu i, jak mówi, nie ma problemów z chorobami grzybowymi. Robi roczną przerwę siejąc groch i wraca do sorga. – Nie stosuję więc fungicydów. Trzeba natomiast być czujnym w kwestii szkodników. Na plantacji czasem pojawiają się mszyce. Zagrożeniem może być również żerowanie omacnicy prosowianki. W okolicy Ożarowa lokowane są bowiem uprawy prosa.
Janusz Sus ostrzega, że problemem w uprawie jest zwierzyna. Dojrzewające sorgo w fazie woskowej jest niszczone przez ptaki. Duże szkody mogą wyrządzić dziki. – Doświadczyłem tego na własnej skórze. Nie zjadają wiechy z ziarniakami tylko niszczą całą plantację łamiąc łodygi. Wegetująca późno plantacja sorgo jest również schroniskiem oraz bazą pokarmową dla saren i stad bażantów – mówi Janusz Sus. Jego sąsiadująca z lasem plantacja jest obecnie w większości ogrodzona siatką.
Zbiór w październiku
Plantator informuje, że zbiór sorgo przypada zazwyczaj w połowie października, gdy ziarniak jest odpowiednio wybarwiony i osiągnie wilgotność w granicach 17–25%. W suszarni jest dosuszany do poziomu 10–11%. – Dobrze, gdy pod koniec września wystąpią przymrozki. Zasuszają liście, następuje odcięcie wody do ziarniaka i jego zasuszenie – wyjaśnia Janusz Sus. – Sorga nie ma sensu desykować, ponieważ i tak musi przejść proces dosuszania.
Zbiór przebiega zwykle sprawnie, w tempie 1,5–2 h/ha. Nie występuje zjawisko osypywania się ziarna przed zbiorem ani, przy prawidłowym ustawieniu zespołu wymłacającego, uszkadzanie ziaren podczas zbioru.
Zbiór odbywa się za pomocą kombajnu zbożowego, nie jest potrzebna specjalna przystawka. – Suszenie nie nastręcza większych problemów. Uzyskanie wilgotności ziarna na poziomie 10,5–11,5% sprzyja jego długotrwałemu przechowaniu bez obawy utraty jego jakości. Jedynym problemem może być dostępność suszarni, jeśli decydujemy się na suszenie usługowo ponieważ żniwa sorgo pokrywają się z okresem zbioru kukurydzy – mówi Janusz Sus.
Krzysztof Janisławski