– Dlaczego Belarus? Zadecydował przypadek. W tamtych latach szukaliśmy używanego traktora. Niestety nie mogliśmy znaleźć odpowiedniej maszyny i gdy raz wracaliśmy z oględzin jednej z maszyn, to z drogi zobaczyliśmy stojącego na placu dealera – firmy Stagro-Warmia – Belarusa. Zajechaliśmy na chwilę do tej firmy i choć biuro było zamknięte, to stróż otworzył bramę i nawet pozwolił nam obejrzeć traktor. I tak to się zaczęło – wspomina Jakub Kirsun. – Maszyna od razu nam się spodobała. Była oferowana za dobre pieniądze, bo kosztowała ok. 90 tys. zł brutto. Tańszego ciągnika nie było wtedy na rynku. Producent udzielał na niego półtorarocznej gwarancji, stąd decyzja mogła być tylko jedna.
Tym sposobem park maszynowy gospodarstwa powiększył się o drugi ciągnik. Pierwszym była leciwa pochodząca z 1978 roku sześćdziesiątka. Aby wykorzystać nową maszynę, od razu zakupionych zostało szereg nowych maszyn rolniczych, w tym 6-tonowy rozrzutnik obornika, siewnik, dwumetrowa kosiarka dyskowa, prasa walcowa i owijarka. Dokupiony także został używany pług. Nowy ciągnik całkowicie odmienił pracę w gospodarstwie, bo wszystkie prace były wykonywane dwa, trzy razy szybciej. Dla porównania, Ursus ciągał jedną skibę, Belarus trzy. Rocznie przebieg ciągnika zwiększał się o 500 godzin. I kiedy dwa lata temu do gospodarstwa zakupiony został nowy, mocniejszy bo prawie 105-konny traktor Kuboty, białoruski sprzęt nie został odstawiony na boczny tor. W nagrodę za jego ciężką pracę – uśmiecha się właściciel maszyny – dostał ładowacz czołowy o ładowności 1600 kg. I choć do ciężkiej pracy polowej już tak często nie wyjeżdża, to cały czas zadań ma aż nadto.
– Nie ma dnia, abym go nie uruchamiał. Codziennie przywożę nim pod oborę wyciętą kostkę z kiszonką z kukurydzy, belę sianokiszonki czy belę słomy – wymienia Jakub Kirsun. – Podgarniam nim obornik, a jak trzeba ładuję go na rozrzutnik. Nie dalej jak w zeszłym tygodniu w jeden dzień tym traktorem przeładowałem ponad 100 ton nawozu. Zimą wykorzystuję go do odśnieżania, a wiosną pomaga mi np. przy grodzeniu łąki. Ma też mnóstwo bel do zwiezienia z pola. Tylko w tym roku w naszym gospodarstwie z trzech pokosów zebraliśmy 700 bel – 600 z zielonką na sianokiszonkę i 100 bel siana. Sprasowaliśmy też 160 bel ze słomą.
Sprzęgło już się nie psuje
Belarus 952.2 jest prostym, w pełni mechanicznym ciągnikiem. Pod jego maską pracuje turbodoładowany czterocylindrowy silnik MMZ o pojemności skokowej 4,75 litra i mocy 90 KM. Silnik pracuje w zakresie obrotów od 700 do ok. 2000 obr./min, przy czym przy 1400 obr./min osiąga maksymalny moment obrotowy wynoszący blisko 386 Nm.
– Motor jest niezwykle czuły na jakość paliwa. I to jest taka jego przypadłość – twierdzi właściciel maszyny. – Co do awarii silnika, to wystąpiła jedna. Dwa lata temu, kiedy traktor miał nakręconych 5000 motogodzin, uszkodzeniu uległa uszczelka pod głowicą i woda dostała się do oleju silnikowego. Uszczelkę trzeba było wymienić. A że wcześniej powtarzały się problemy z „wyskakiwaniem” drugiego biegu, to za jednym razem zdecydowaliśmy się naprawić silnik i skrzynię biegów. Wstawiliśmy go do mechanika i po dwóch tygodniach było po naprawie.
– Czy jeszcze coś się zepsuło w tym traktorze? – dopytujemy.
– Co prawda występują w nim przecieki oleju na rozdzielaczach czy łączeniach przewodów, ale to są drobne rzeczy. Z poważniejszych awarii to raz wymieniana była pompa hydrauliczna. Zużyła się też jedna tylna opona. Ale – jak odpowiada młody rolnik – przez wiele lat największy problem mieliśmy ze sprzęgłem. Tarcza przyklejała się do docisku i trudno było go wysprzęglić. Co prawda stosowaliśmy różne środki, które miały temu przeciwdziałać, ale problem powracał. Dlatego dwa lata temu, w trakcie wspomnianej naprawy, zamiast standardowego sprzęgła wstawiliśmy słoneczkowe marki LUK. Choć kosztowało 1500 zł, czyli dwa razy drożej niż te które stosowaliśmy wcześniej, to od dwóch lat ze sprzęgłem nie ma problemu, mimo że właśnie po montażu tarczy sprzęgłowej LUK-a, traktor otrzymał ładowacz czołowy.
Tani w naprawie
W układzie przeniesienia napędu pracuje skrzynia biegów, która oferuje 14 przełożeń do przodu i 4 do jazdy w tył. Do obsługi przekładni służą dwa drążki. Jak podkreśla rolnik, dla nowego użytkownika obsługa jednej z nich może nastręczyć nieco problemów, bo przełącza się nią aż 9 biegów. Tą dźwignią wybierane są zarówno cztery biegi szosowe do przodu i trzy polowe, a także dwa przełożenia wsteczne. Drugi drążek znajdujący się centralnie służy do obsługi reduktora, który pozwala wybrać grupę biegów wolnych (żółw) lub szybkich (zając).
– Obsługa skrzyni to kwestia przyzwyczajenia, a co do ilości przełożeń, to jakoś nigdy ich nie brakowało w tym ciągniku. Zawsze udawało się znaleźć taki bieg, na którym traktor sobie radził w każdych warunkach. Przykładowo orkę wykonywaliśmy na dwójce, czasami trójce polowej z reduktorem ustawionym za zająca. Przy takim przełożeniu orkę wykonywaliśmy z prędkością ok. 6 km/h. Również z prasą przeważnie jeździliśmy na dwójce – dodaje Jakub Kirsun. – Ale mówiąc o skrzyni nie sposób nie wspomnieć o niskich kosztach napraw, jakie są przy tym ciągniku. Bo przykładowo, wykonana dwa lata temu naprawa skrzyni z robocizną i częściami kosztowała nas 3000 zł. Za 700 zł wymieniliśmy też obudowę skrzyni pośredniej, która pękła najprawdopodobniej od przeciążeń. Koszty przeglądów przy tym traktorze też są bardzo niskie, bo filtry i oleje na jeden przegląd to wydatek tylko 300 zł. Dlatego, gdy będziemy kupować kolejny ciągnik najprawdopodobniej 150-konny, bo taki mam plan, to z pewnością będzie to Belarus.
Przemysław Staniszewski