Około 9 km od naszej granicy po stronie niemieckiej znaleziono martwego dzika. Wyniki badań w kierunku afrykańskiego pomoru świń dały wynik dodatni. Niemieckie Ministerstwo Polityki Żywnościowej i Rolnictwa poinformowało, że do Instytutu Friedricha Loefflera, czyli krajowego laboratorium referencyjnego, została wysłana do badania druga próbka, która ma ostatecznie potwierdzić wynik.
Przypadek wykryto w południowo-wschodniej Brandenburgii. Po stronie polskiej wciąż znajdowane są dziki zakażone ASF w niedalekiej odległości od granicy z Niemcami. W lipcu zaledwie 10 km od granicy z Brandenburgią, w powiecie żarskim potwierdzono taki przypadek.
Pojawienie się afrykańskiego pomoru świń w Niemczech może mieć katastrofalne skutki nie tylko dla niemieckiego przemysłu mięsnego, który w bardzo dużej części opiera się na eksporcie. ASF zablokuje możliwość sprzedaży do państw trzecich, przede wszystkim do Chin, co doprowadzi do nadwyżki wieprzowiny na rynku unijnym i spadku cen. Przedsmak tej sytuacji mieliśmy w lipcu po zamknięciu największej ubojni świń w Niemczech Tönnies w Rheda-Wiedenbrück z powodu koronawirusa. Drastyczne spadki cen tuczników odczuli wówczas polscy producenci trzody chlewnej. Niemcy są jednym z największych producentów świń w Europie i dużą część swojej produkcji eksportują do Chin, które po wybuchu epidemii afrykańskiego pomoru świń musiały zlikwidować ponad 50% swojego pogłowia.
Już w grudniu ubiegłego roku, po pojawieniu się pierwszego przypadku ASF w zachodniej części Polski, Brandenburgia rozpoczęła stawianie przenośnego ogrodzenia, aby zapobiec przedostawaniu się dzików z Polski do Niemiec. Jak widać, nie było to wystarczająco skuteczne. Lokalne władze planują rozpocząć budowę dodatkowego płotu w promieniu 4 km od miejsca znalezienia padłego dzika, twierdząc jednocześnie, że na obszarze tym nie ma stad świń.
Dominika Stancelewska